Są takie chwile, jakaś niezwykle piękna scena, słowo, symbol, w którym słyszymy echo czegoś, co jest nam znajome, ale czego nie pamiętamy. Dochodzi nas jakiś szept, którego chcielibyśmy wysłuchać, ale szybko coś odwraca naszą uwagę. Prawda? Ociera się o nas, ale wolimy nie zwracać na niego uwagi.
Wymęczył mnie tym razem Tiziano Terzani. Z jednej strony Nic nie zdarza się przypadkiem miało fantastyczny początek, z drugiej – od połowy – czułem się, jakby autor chciał zamieścić wszystkie swoje wrażenia, pomysły, oraz wiedzę dotyczącą tematów, którymi się zajął. Trochę w tym było reportażowego podejścia, pokazującego czytelnikowi świat z innych stron, ale chyba lepiej sprawdziłoby się jako oddzielne teksty w jakimś periodyku, niż część książki.
Jednak mimo tego znużenia w pewnym momencie, znów było tu wszystko to, co mi się tak bardzo u Terzaniego podoba. Tym razem punktem wyjścia dla jego rozważań o człowieku i poszukiwań sensu życia jest diagnoza choroby nowotworowej. Czytaj dalej Nic nie zdarza się przypadkiem