Jak wychować nazistę

Wtedy udało mi się zajrzeć pod maskę tej przyszłej młodej matki, noszącej nieślubne dziecko. W jej oczach błyszczał fanatyzm, który był intensywny, wszechogarniający. Odpowiedź należała do tych, których nie musiałem zapisywać, by je zapamiętać:

Moje dziecko będzie należało do Państwa. Sprowadzam je na świat, bo on mnie o to poprosił. 

Gdybym czytał jakąś dystopijną powieść tego rodzaju kwestia nie zaskoczyłaby mnie. Prawdopodobnie byłaby częścią stworzonego, fikcyjnego i brutalnego świata, w którym część funkcjonariuszy oraz przedstawicieli społeczności wierzy, w to co mówi, w konsekwencji wieloletniej propagandy, prania mózgów, mniejszego lub większego terroru. Taką osobą mogłaby choćby być Vera, z niedawno czytanej Krótkiej historii Ruchu.

Problem polega na tym, że to nie jest fikcja, ale reportaż. 

Napisany przez Gregora Ziemera, który w latach 1928-1939 był dyrektorem Szkoły Amerykańskiej w Berlinie. Tytuł polskiego tłumaczenia brzmi Jak wychować nazistę, w oryginale, który ukazał się w 1941 roku była to Edukacja dla śmierci. Ziemerowi udało się dotrzeć do wnętrza nazistowskiej edukacji, dzięki własnym staraniom, zdobył list polecający od Ministra Kultury Bernharda Rusta. List, który w hierarchicznych i zmilitaryzowanych NIemczech otwierał mu drzwi niemal każdej placówki edukacyjnej, którą chciał odwiedzić. Czytaj dalej Jak wychować nazistę

Krótka historia Ruchu

Przestaję rozumieć to co dzieje się w dyskusji na temat świata dookoła. Zachowania, reakcje, styl bycia przestały mieć odcienie. Odnoszę wrażenie, że nie ma już zachowań chamskich, wrednych, pełnych przemocy, nieuprzejmych, nieprzemyślanych, Nie istnieje głupota, prowokacja, niedouczenie – wszystkie te określenia zastąpiło jedno słowo klucz. Czy może raczej wytrych, bo subtelności w tym niewiele, raczej siłowe przyłożenie do każdej niemal sytuacji – “patriarchat”. Wszystko co złe, nieakceptowane, niepoprawne zdaje się być patriarchalne. Jeśli sprawcą któregoś z wymienionych wcześniej zachowań jest mężczyzna, to rozumie się samo przez się, ale jeśli kobieta, to co najwyżej dokłada się, że wychowała się w środowisku patriarchalnym i takie są konsekwencje. Czytaj dalej Krótka historia Ruchu

Shenzen

Rozmawiałem ostatnio z P. o aktualnej sytuacji na świecie, a zwłaszcza robieniu interesów z reżimami. O tym, jak Zachód, dojrzałe demokracje, z jednej strony “z uwagą i niepokojem przyglądają się łamaniu praw obywatelskich”, z drugiej zaś doskonale potrafią dogadywać się z dyktatorami, jeśli chodzi o funkcjonowanie w przestrzeni gospodarczej. Nawet tam, gdzie funkcjonują obozy pracy, wykorzystywanie dzieci, czy inne patologie. P. wspomniał o Guy Delisle i komiksie Pjongjang – graficznych wspomnień z jego pracy w stolicy Korei Północnej. Od chwili, gdy polecił mi Niebieskie pigułki, biorę w ciemno jego rekomendacje. Niestety Pjongjang jest niedostępny, ale wybrałem pierwszy komiks Delisle’a z tej serii – Shenzen. Czytaj dalej Shenzen

Orkiestra bezbronnych

Kupiłem Orkiestrę bezbronnych nigeryjskiego pisarza Chigozie Obioma z ciekawości. Nic o niej nie wiedziałem, na nic się nie nastawiałem, nie czytałem żadnych opinii, poza krótką wzmianką, która mnie zainspirowała do przeczytania.

Wspominałem niedawno o Jalo i tej narracji wschodniej – szkatułkowej, ornamentalnej, zbyt ozdobnej i pełnej dygresji. Męczy mnie, trudno mi się przez nią przedziera. Powieść Chigozie Obioma jest zupełnie inna. Tu mamy spojrzenie z wnętrza Afryki, z Nigerii. Sam pomysł, żeby narratorem było chi głównego bohatera, czyli coś w rodzaju ducha opiekuńczego, ducha stróża jest ciekawy. Co więcej ów duch opowiada swą opowieść zgromadzeniu duchów. W ten sposób cała opowieść przesycona jest kosmologią i mitologią ludu Igbo, choć akcja dzieje się we współczesnej Nigerii. Do tego dochodzi mieszanie języków. Czytaj dalej Orkiestra bezbronnych

Nienawiść sp. z o.o.

Większość klientów, spędziwszy życie na śledzeniu wiadomości, traci – z reguły nieodwracalnie – zdolność rozumienia, w co się pakują. Na newsach nie ma napisów ostrzegawczych. Gdyby musiały się pojawiać, brzmiałyby zapewne następująco:

Wiadomości to wyrób konsumpcyjny

Po zwycięstwie PIS w kolejnych wyborach w naszej przestrzeni medialnej zaroiło się od prób wyjaśnienia “co poszło nie tak”. Dlaczego wyborcy odwrócili się od Platformy Obywatelskiej i dali złapać się na lep demagogii, a czasem nawet bezczelnych kłamstw? Większość tych niezbyt wnikliwych wyjaśnień była pod hasłem, że politycy po stronie “liberalnej” przestali rozumieć zwykłego człowieka, odwrócili się od problemów ludzi spoza wielkich miast, zapomnieli o godności i patriotyzmie, a przede wszystkim byli zbyt elitarni i intelektualni i pogardzali tymi innymi, co to nie czytają książek, słuchają discopolo, a zamiast sushi wolą schabowe.

Prawdę mówiąc, nie była to wyrafinowana analiza, raczej publicystyka i próba znalezienia klucza do nowej rzeczywistości. Tak zrobił choćby Marcin Napiórkowski tworząc figurę Turbopatriotyzmu. Figurę zupełnie nieudaną i nietrafną.

Widzę to teraz jeszcze mocniej, po przeczytaniu książki Nienawiść sp. z o.o. Jak dzisiejsze media każą nam gardzić sobą nawzajem amerykańskiego reportera Matta Taibbi. Czytaj dalej Nienawiść sp. z o.o.

Dość dobre powody, aby pozostać przy życiu

Depresja sama w sobie nie jest kłamstwem. To najbardziej realne doświadczenie w moim życiu. Mimo że jest niewidoczna. Innym ludziom wydaje się, że to przecież nic wielkiego. Chodzisz z płonącą głową, ale nikt tych płomieni nie widzi. Skoro depresja jest w dużej mierze niewidoczna i tajemnicza, łatwo ją piętnować, a takie piętno jest szczególnie okrutne dla chorego, bo wpływa na myśli, a depresja jest właśnie chorobą myśli.

Ekstremalne i krańcowe przeżycia często wiążą się z banałem. Banalnymi słowami, spostrzeżeniami. Są takie sytuacje i wydarzenia, w których wyrafinowane metafory, nadmiernie literacki język tylko przytłacza i przesłania związane z nimi emocje. 

Napisałem tę książkę, ponieważ oklepane frazesy są zawsze najprawdziwsze.

Mattt Haig ma w tej chwili czterdzieści sześć lat. Kilka lat temu opublikował książkę, w której wspomina okres depresji i lęków, jakiej doświadczył gdy miał dwadzieścia kilka lat – Dość dobre powody, aby pozostać przy życiu. Czytaj dalej Dość dobre powody, aby pozostać przy życiu

Psychologia pieniędzy

To byłaby całkiem niezła książka do polecenia na początek dla kogoś, kto zaczyna interesować się inwestowaniem. Nie wie jeszcze zbyt wiele, a przede wszystkim nie wie ile pułapek go czeka, ale rzucenie go na głęboką wodę na początek i polecenie choćby Pułapek myślenia (Daniel Kahneman) nie miałoby sensu. Morgan Housel w Psychologii pieniędzy zgrabnie i szybko stara się pokazać, co jest kluczowe w patrzeniu na pieniądze, inwestowanie. Przytacza anegdotki, przykłady, sypie metaforami. Nie zawsze są trafne, często są mocno uproszczone, ale taka czasem rola tego rodzaju literatury. Ma dopiero zachęcić do sięgnięcia głębiej. Ważne, że na początku przygody z pieniądzem, pojawia się jakiś sceptyk, który mówi – myślisz, że to proste. No przykro mi. Bardzo się mylisz. Czytaj dalej Psychologia pieniędzy

Ornitologia terapeutyczna

Złożona historia wiąże się z tą książką. Najpierw znalazła ten tytuł moja żona i mi go poleciła. Mnie jednak całkowicie odstręczył tytuł. Ornitologia terapeutyczna – nie interesuje mnie ornitologia, zaś przymiotnik terapeutyczna sugerował w zasadzie nie wiadomo co. Chodzę, szukam, oglądam i fotografuję ptaki od ponad roku. Odkryłem ten świat dla siebie. Jest mi to potrzebne, daje mi niesłychanie dużo przestrzeni (nazwijmy to terapeutycznej), ale to nie jest tak, że jakoś specjalnie interesuje mnie sama ornitologia.

Później, zdaje się trafiłem na jakąś rozmowę z jednym z autorów książki i uznałem, że zaryzykuję. Piotr Tryjanowski jest profesorem Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu, zaś Sławomir Murawiec, psychiatrą i psychoterapeutą. Spróbowali napisać książkę, w której wskazują na niezwykle terapeutyczne działanie obcowania, obserwacji czy podglądania ptaków. Czytaj dalej Ornitologia terapeutyczna

Grek Zorba

Pochłodniało. Milczeliśmy. Morze tam, za trzcinami, wzdychało cichutko, spokojnie. Wiatr ustał, słońce zaszło. Para kruków przeleciała nad nami, ich skrzydła zatrzeszczały niby darty jedwab – na przykład koszulki jakiejś szansonistki.

Od kilku już tygodni zerkałem na półkę, na której stoi Grek Zorba, Nikosa Kazatnzakisa. Stare wydanie z końca lat osiemdziesiątych, z Anthony Quinnem, czyli filmowym Zorbą na okładce. Czytane kilkukrotnie przed ponad trzema dekadami. Korciło mnie, żeby ją ponownie przeczytać, gdy nagle ukazała się informacja, że wydawnictwo Znak szykuje nowy polski przekład (Ireneusz Kania). Uznałem, że to będzie dobry pretekst, żeby znów sięgnąć po Zorbę Czytaj dalej Grek Zorba

Małe vademecum Peerelu z wycinków gazet podziemnych

Biblioteczki wakacyjne pełne są niespodzianek. Obok czytadeł, znajdują się zwykle pozycje, których nikt nie chce już czytać, czasami jednak można znaleźć perełki.

Taką jest Małe vademecum Peerelu z wycinków gazet podziemnych…, wydane w 1990 roku, czyli tuż po upadku komunizmu. Całość to zbiór wycinków z gazet drugiego obiegu pokazujących jak wyglądało życie w końcówce socjalizmu. Wydane na marnym papierze, skład książki jeszcze wygląda jak ksero i można by się uśmiechać, gdyby nie fakt, że zbyt wiele jest podobieństw między tym, co było, a co zdaje się pojawiać ostatnio. Czytając ten przegląd życia w socjalizmie, myślałem o redaktorze Rafale Wosiu, który w ostatnich latach zdaje się w swojej publicystyce przekonywać, że w PRLu przemysł był fantastyczny, bezrobocie nie istniało, zaś robotnicy traktowani godnie i sprawiedliwie. Czytaj dalej Małe vademecum Peerelu z wycinków gazet podziemnych

speculatio – myślą rzeczy rozbieranie