Dziennik z podróży do Rosji

W 1947 roku John Steinbeck postanawia pojechać do Rosji. Jest początek zimnej wojny. Steinbeck chce sprawdzić, jak wygląda życie zwykłego człowieka. Gdzieś podświadomie jest przekonany, że to czym karmi Amerykanów propaganda amerykańska, jest dalekie od prawdy. Trudno mu jest sobie wyobrazić, żeby Rosjanom zależało na wojnie, jest przekonany, że Rosjanie też kochają swoje dzieci.

W podróż jedzie wraz z fotoreporterem wojennym Robertem Capa. Efektem ich wspólnego wyjazdu jest Dziennik z podróży do Rosji.

Steinbeck z dużą sympatią opisuje Rosjan, mimo, że w wielu sytuacjach ich nie rozumie, mimo pewnych trudności w samym choćby przygotowaniu wyjazdu i nieufności z ich strony. Podkreśla wielokrotnie, że nie zamierza pisać o polityce, tylko o zwykłym życiu. Minęło raptem dwa lata od zakończenia wojny, więc piorunujące wrażenie robią na nim mieszkańcy Stalingradu, żyjący w ruinach i próbujący odbudować miasto.
Niespecjalnie odpowiada mi styl tej relacji. Szkolna rozprawka, pozbawiona większych emocji. Nawet żarty, które gdzieniegdzie się pojawiały (głównie dotyczące ich relacji z Capą) są jakby wymuszone.
Zdecydowanie najwięcej emocji wzbudza krótki przerywnik napisany przez fotoreportera. Zabawny jeśli chodzi właśnie o wspólne stosunki obu podróżujących i pełen rozgoryczenia jeśli chodzi o cel podróży.

Codziennie muszę walczyć ze stoma dziewięćdziesięcioma milionami osób, które nie chcą, bym ich fotografował.

Rosjanie – zwłaszcza poza Moskwą – są otwarci i sympatyczni. Jednak fotografia, jest czymś, co wzbudza niepokój. Pewnych rzeczy po prostu nie można fotografować i często wiąże się to z kontaktami z milicją.

Po lekturze Gron gniewu część osób może przypuszczać, że poglądy Steinbecka są z lewej strony. Stąd jego sympatia dla Rosjan i Rosji, on sam opisuje się jednak jako “uczciwy liberał”, zaś końcowe wyznanie jest świetnym podsumowaniem dla tych wszystkich, którzy lubią jednoznaczne szufladki i czarno-białe spojrzenie na świat.

Ten dziennik zapewne nie usatysfakcjonuje ani ortodoksyjnej lewicy, ani lumpenprawicy, jedni powiedzą, że jest antysowiecki, drudzy – że prosowiecki. Bez wątpienia jest powierzchowny, bo jakże mogłoby być inaczej? Nie mamy żadnych wniosków poza jednym. Rosjanie nie różnią się niczym od reszty populacji świata. Oczywiście są wśród nich źli ludzie, ale ogromna większość to bardzo dobrzy ludzie.

Dziennik z podróży do Rosji, J. Steinbeck

Dziennik z podróży do Rosji, John Steinbeck

Wyd.: Prószyński i S-ka, 2016

Tłum.: Magdalena Rychlik

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *