Czekając na jednorożce

Opowieść nigdy nie należy do jednej osoby. Należy do każdego, kto kiedykolwiek ją opowiadał i do każdego, kto ją słyszał. Dlatego opowiadanie historii ma tak wielką wagę.

“Jak się cieszę, że macie państwo tyle książek o tak ważnych sprawach. Szczerze mówiąc mam już dosyć tych wszystkich pozycji o magii, czarodziejach, wróżkach.” Te słowa wypowiedziała przedstawicielka Rady Rodziców w jakiejś szkole, która podczas tegorocznego Festiwalu Książki w Opolu zaszczyciła swoją obecnością stoisko mojego wydawnictwa. Chwilę jeszcze porozmawialiśmy o różnych sprawach związanych z rynkiem książkowym i byłem bardzo zadowolony z tego spotkania.

Szukam różnych książek, które możemy wydać w serii Biała Plama. Powieści dla młodzieży, które pozwolą młodemu czytelnikowi na chwilę się zatrzymać, o czymś pomyśleć, budować wrażliwość na różne wymiary świata, na odmienność, niepełnosprawność, wykluczenie.

Gdy wybieram różnego rodzaju tytuły czasami mocno waham się, czy one przyjmą się w naszym kręgu kulturowym. Są piękne i ważne, ale ponieważ jesteśmy maleńkim wydawnictwem bez ogromnych budżetów na reklamę i promocję nie mogę wydać wszystkiego co mi się podoba i zaryzykować, że inni też podzielą to zdanie. Staram się jednak wybierać takie pozycje, które w jakiś sposób same mnie poruszają.

Właśnie wypuszczamy na rynek dwie książki Beth Hautali. W zasadzie zaczęło się od pierwszej, którą dostałem od agentki znającej nasz profil – Struś oraz inne zguby opowiada o rodzinie, w której obecne jest dziecko z autyzmem. Książka pokazuje perspektywę rodzeństwa, czyli tę o której zapominają często w realnym życiu rodziny, w których pojawia się dziecko z jakąś niepełnosprawnością. Po wstępnej lekturze i decyzji o wydaniu tej książki, sprawdziłem co jeszcze autorka napisała. Trafiłem na jej debiutancką powieść Czekając na jednorożce.

Piękna, spokojna i nostalgiczna opowieść o dziewczynie, która spędza niezbyt wymarzone wakacje z ojcem w Ośrodku Badań Arktycznych. To nie jest obszar, w którym przyda się choćby kostium kąpielowy. Ojciec jest badaczem wielorybów i zajmuje się córką po śmierci matki. Jedzie na placówkę, zostawiając Talię samą pod opieką nieznanych jej osób. Im dłużej czytałem kolejne strony tym bardziej się zastanawiałem, czy w dobie internetu, smartfonów, realizacji natychmiastowych pragnień młodzież będzie chciała czytać jeszcze takie książki.

Po krótkim wahaniu i kilku konsultacjach, decyzja zapadła – robimy. Jestem zadowolony ze wspaniałego tłumaczenia (Zuzanna Byczek) i przepięknej okładki (Agnieszka Woźniak), czytam ją jeszcze raz, już po redakcji i korekcie i zaznaczam sobie te piękne zdania, które mogłyby być kiedyś ozdobą pamiętników, notatników. A dziś może uda im się zaistnieć na Instagramie?

Istnieją dwa rodzaje opowieści. Te, które pomagają ludziom wyjaśnić to, w co nie potrafią uwierzyć, i te, które pomagają uwierzyć w to, czego nie potrafią wyjaśnić.

Nie wiem czy z wiekiem dziecinnieję, ale mam często wrażenie, że o wiele większą przyjemność mam z czytania młodzieżówek, niż kolejnych modnych i nagradzanych książek dla dorosłych. Zwłaszcza tych, w których forma przesłania treść. W której autor popisuje się językiem, ale w gruncie rzeczy nie ma wiele do opowiedzenia.

Mam wrażenie, że wiele książek dla młodzieży porusza ważne tematy w prosty, nie przekombinowany sposób. Zachwycam się tymi banalnymi rozwiązaniami, dzięki którym autorzy przemycają informacje o sztuce, muzyce, historii, świecie. Być może w życiu realnym nie prowadzi się takich rozmów, ale w literaturze są one jak najbardziej uzasadnione.

To, że człowiek czegoś się boi, nie znaczy, że brak mu odwagi. Znaczy to tylko tyle, że nauczył się rozpoznawać rzeczy, które mogą go zranić. Odwaga polega na tym, by wierzyć, że mogą się zdarzyć dobre, wspaniałe rzeczy, nawet jeśli czujesz strach

Gdzieś na obrzeżach internetu trwa dyskusja o wydawnictwach, recenzentach, krytykach literackich. Czy powinni ze sobą współpracować, czy nie? Czy powinni pisać, że robią to odpłatnie czy nie? I w końcu, czy przedstawiciele wydawnictw mają prawo do prywatnej opinii o książkach.

Wzruszam ramionami. Za czasów mediów papierowych nie było wiadomo, czy recenzenci znają się z wydawcami, autorami. Dziś wcześniej czy później to wychodzi na wierzch. I pokazuje to interesujące relacje. Jeśli ktoś ma problem z tym, że wydawcy mówią o wydawanych przez siebie książkach bardziej osobiście niż przekazem marketingowym, cóż…. Pozostaje naprawdę wzruszyć ramionami.

Lubię opowiadać i rozmawiać o książkach. Piszę o książkach innych wydawnictw (konkurencji?), bo tak. Mówię o tych, które wydajemy, zwłaszcza jeśli sam je odkryłem. Chciałbym je wówczas odkryć dla innych. Czekając na jednorożce na pewno przeczytam wspólnie z synem, nieco młodszym niż sugerowany wiek czytelnika (12+). Może nam się uda zrobić to w wakacje. Spróbuję opisać jego wrażenia.

A na razie przekonuję znanych (i nie znanych) dorosłych do czytania pięknych książek dla młodzieży. Dla złapania oddechu, dystansu. Żeby przypomnieć sobie proste i banalne prawdy.

Dom jest domem tylko wtedy, kiedy mieszkają w nim ludzie, których kochasz, a mnie do kochania został tylko tata. Tak więc doszłam do wniosku, że dom jest wszędzie tam, gdzie jest on.

A jeśli chodzi o moją rozmówczynię z Opola. W książce Beth Hautali jest niewielka odrobina magii. W końcu to jednorożce.

Wiedziałam przecież, że jednorożce nie istnieją. A nawet gdyby istniały, moje serce nie było tak czyste, by któryś zechciał mnie wybrać.
Wiedziałam, że mama mnie kocha, lecz ani ona, ani tata nie należeli do osób, które bez ustanku powtarzają tego rodzaju wyznania. Oni okazywali to na setki sposobów, drobnymi gestami. Nigdy mi to nie przeszkadzało, aż do choroby. Kiedy postawiono diagnozę, bardzo chciałam mieć te dwa drobne słowa gdzieś w środku, móc się ich uczepić, kiedy przewali się największa fala.

Czekając na jednorożce, B. Hautala

Czekając na jednorożce, Beth Hautala

Wyd.: Linia, 2018

Tłum.: Zuzanna Byczek

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *