Czerwiński kontra Wojtaszczyk – luka pokoleniowa

Podworowałem sobie nieco na blogi.bossa.pl (wreszcie rozumiem młodych socjalistów) z Kuby Wojtaszczyka przy okazji rozmowy, jakiej udzielił promując swoją książkę Kiedy zdarza się przemoc, lubię patrzeć. Uznałem jednak, że po tym wszystkim co padło w tej rozmowie i tym co jeszcze znalazłem w sieci, trzeba sięgnąć po jego książkę. Oto mam większą szansę zrozumieć lewicujących trzydziestoletnich hipsterów. Przy tej okazji i w związku z pewną naiwnością (w mojej subiektywnej opinii) poglądów autora pomyślałem sobie, że przewrotnie najpierw sięgnę do książki Pokalanie Piotra Czerwińskiego.

Czerwiński to niemal mój rówieśnik, a Pokalanie opublikował nieco ponad 10 lat temu w 2005 roku. Niestety swój egzemplarz komuś pożyczyłem, ebook nie jest dostępny. Postanowiłem znaleźć coś nowszego i wybór padł na Pigułkę wolności (2012). To był dobry wybór. Nie pamiętając zbyt wiele z Pokalania, poza ogólnym wrażeniem i podobnymi refleksjami spojrzenie na świat wciąż to samo. Ironiczne. Z dystansem. Młodzi, którzy nagle zrobili ogromne kariery w kapitalistycznej Polsce, gdzieś tam tkwią między swoimi marzeniami o byciu poetami, pisarzami, artystami równocześnie zarabiając furmanki pieniędzy między innymi w agencjach reklamowych, hedahunterskich czy różnego rodzaju korporacjach.

Dzięki upadkowi socjalizmu dwadzieścia pięć lat temu tysiące dwudziestolatków zrobiło kariery, na które w rozwiniętych krajach miało się szansę po czterdziestce. System potrzebował wszystkich. Koniunktura gospodarcza sprawiała, że podwyżki były co roku, a gdy zmieniało się pracę to za dwa razy więcej kasy.

Kryzys

Po dekadzie wciąż byliśmy młodzi. Trzydziestolatkowie, czterdziestolatkowie. Na rynek zaczęli wchodzić młodsi – dwudziestolatkowie. W 2007 roku zaczął się kryzys. Kariery dotychczasowych szefów zaczęły się kończyć, do tego pojawiły się media społecznościowe, których nie rozumieliśmy. W zasadzie o tym jest Pigułka wolności. O Facebooku i kreowaniu pewnej ściemy. Bunty klikalności, internet się oburzył itp. Mogę nawet powiedzieć, że to świat właśnie tego kolejnego pokolenia.

“Cieszyli się przy tym i emocjonowali jak dzieci. Mówili, że czują się jak w Powstaniu. Dawanie kciuka było dla nich jak butelki z benzyną.”

Ja wciąż nie rozumiem Facebooka. Co jakiś czas specjaliści od social media (młodsi ode mnie) próbują mnie do tego przekonać. A ja cały czas zadaję pytanie – co będę z tego miał dla swoich biznesów. Poza tym, że zrobię kolejne konkursy, wrzucę śmieszne obrazki, będę miał kolejne tysiące fanów a gdy nagle pojawi się kryzys (realny lub wymyślony) , to wszyscy się oburzą. Zarówno klienci, jak i nie klienci zrobią huragan internetowy. Bo na zabawnym obrazku dałem wołowinę zamiast warzyw.

Czerwiński opisuje wyimaginowane tworzenie marki na Facebooku. Absurdalne, zabawne i … realne. Czuć inspirację Vonnegutem i choć w połowie czułem znużenie budowaniem całego tła, to później ładnie wyprowadził wszystkie wątki.

Obraz pokolenia obecnych czterdziestolatków (jeszcze przed kryzysem). Usypiających swoje marzenia, niezależność i ideały pogonią za kasę.

“Jak na niegłupią dziewczynę, brnęła coraz głębiej w otchłań głupoty. Zajęło jej to sześć lat pracy, by zrozumieć, że zabiła swoje marzenia, wspinając się po drabinie do ciemnej dupy”.

Nie odbierając przyjemności czytelnikom z całej intrygi dopowiem tylko, że kryzysowe dzieje tego pokolenia – ludzi, którzy nabrali zbyt dużo, zbyt dużych kredytów, a później zaczęli tracić pracę – pokazał cudownie Wojtek Albiński w Jak czuć się dobrze, gdy cię wywalą.

Czerwiński pisze o świecie kreatorów. Sprzedawców marzeń. Dawno temu idealistów.

10 lat temu na rynek pracy zaczęło wchodzić nowe pokolenie. Naszej Klasy, Facebooka, internetu. Pokolenie darmowych treści, musisz to mieć, po prostu to zrób, wybierz siebie. Pokolenie haseł wykreowanych przez starszych kolegów, dzięki którym uwierzyli, że są niesłychani, niesamowici i muszą mieć wszystko. Kryzys gospodarczy zweryfikował to mocno. 40-latkowie zaczęli tracić pracę, przywileje i borykać się ze zbyt dużymi kredytami, a 25-latkowie zaczęli szukać pracy na etacie, za nie mniej niż 5 tysięcy i byli zszokowani, że w zamian dostają tylko oferty na infoliniach i to na umowach zlecenie. O tym pokoleniu pisze i mówi w wywiadach Wojtaszczyk. Słowo klucz: prekariat. Rosną nowi socjaliści, którzy też chcą mieć. O ile starsi koledzy przez lata żyli w kawalerkach i nagle koniunktura pozwoliła im na wzięcie kredytów (po przynajmniej kilku latach pracy), oni mając 25 lat narzekają, że banki nie chcą im dać kredytów. Uwierzyli w piękną bajkę i wciąż w nią wierzą. Z tym, że o bunt jest im łatwiej na Facebooku, niż w rzeczywistości.

Humaniści

Wojtaszczyk próbuje wykreować z tego rzeczywisty protest, ale wiemy, że to tylko marzenie autora. Przez książkę pobrzmiewa gorycz humanistów. Ale oni sami nie bardzo wiedzą o co im chodzi. Żyją mitami.

“We wszystkich cywilizowanych krajach absolwenci dostają pracę. Nie przyjmujemy wymówki, że brak na nas pieniędzy”.

No tak skoro się nie chce matmy na maturze (patrz mój wpis na blogi.bosa.pl), to można nie przyjmować tej wymówki. Nie wiem czy Francja i Anglia są cywilizowanymi krajami. Ale tam pisarze, poza oczywiście kilkoma z topu nie mają się najlepiej. Pewnie pozostali artyści również. Jakiś czas temu czytałem wspomnienia amerykańskiego pisarza. Przez sześć lat napisał osiem książek, zanim jakieś wydawnictwo się nim zainteresowało i dało rozsądną zaliczkę.

Ale nasi humaniści chcą socjał, etat i kasę, dużo kasy! Bo tak gdzieś zobaczyli w reklamach. Bo im wmówili starsi koledzy (też artyści) opracowując przypadkiem kampanię reklamową proszków na pierdzenie (to był maleńki spoiler).

Gdyby nie wywiad z Kubą Wojtaszczykiem, pewnie bym nie sięgnął po jego książkę. Gdybym przypadkiem sięgnął, porzuciłbym w trakcie. W zasadzie to ja nie wiem o co w niej chodzi. Czerwiński jest absurdalny, ale akcja ma sens. Wojtaszczyk jest absurdalny, ale sensu tam nie wiele. Naprawdę nie uprzedzałem się do niej. Usłyszałem, że groteska, satyra i liczyłem na to, że będę się dobrze bawił. Ale im dalej, tym częściej zastanawiałem się – o co mu w ogóle chodzi. Naprawdę te rozmowy i wywiady wyjaśniają więcej, niż akcja, której nie ma i zmarnowane całkiem niezłe pomysły.

Albo więc nie rozumiem pokolenia 20-30, bo luka jest zbyt duża, albo …

Nie wiem.

Subiektywny werdykt: Czerwiński wygrał! Wojtaszczyk słabiutko.

Muszę dodać jeszcze jedną kwestię. W książce Kiedy zdarza się przemoc, lubię patrzeć pojawia się wątek czarów i Harry Pottera (to zdaje się lektura tego pokolenia). Humanista narzeka, że przecież magia to domena artystów. No więc nie, drogi autorze i bohaterze. Magia to inżynieria, genetyka, chemia. Przypomnę hasło Isaaca Asimova.

“Każda wystarczająco zaawansowana technologia, jest praktycznie nie odróżnialna od magii”.

Reszta to kuglarstwo. Marne kuglarstwo.

Pigułka wolności, P. CzerwińskiPigułka wolności, Piotr Czerwiński

Wyd.: Wielka Litera, 2012

dostępne jako epub/mobi

Kiedy zdarza się przemoc lubię patrzeć, K. Wojtaszczyk

Kiedy zdarza się przemoc, lubię patrzeć, Kuba Wojtaszczyk

Wyd. Akurat, 2016

dostępne jako epub/mobi

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *