Zero zaskoczeń

Jest taki rodzaj książek, które mogłyby nosić tytuł Kup mnie za milion dolarów jako scenariusz. Obie książki Marca Elsberga, zarówno pierwsza Blackout, jak i niedawno wydana Zero należą do tej grupy.

W zasadzie jest w nich atrakcyjna intryga i pomysł. Jakaś akcja. Ale przy tym całość jest napisana w nieznośny sposób. Finezji nie ma w tym za grosz. Postaci do siebie mówią kwadratowym językiem, opisy są raczej wskazówkami dla przyszłych scenarzystów i reżysera, niż drobnymi choćby impresjami. A przy tym autor cały czas edukuje mniej technicznie wyrobionych czytelników, dzięki rozmowom swoich bohaterów, które brzmią jak z telenoweli.

Mimo tych wszystkich wad Blackout miał w sobie coś atrakcyjnego, mimo że autor przesadził z próbą przekazania szczegółów funkcjonowania sieci energetycznych czy prowadzenia spotkań i konferencji rządowych. Zero pod tym względem jest jeszcze gorsze. Choć temat teoretycznie bardziej atrakcyjny. Powszechna inwigilacja. Nasze dane, które są wykorzystywane nie do końca wiadomo w jaki sposób, czy żelazka wysyłające spam na nasze komputery. Dawało to spory potencjał, a wyszło przeciętnie i od pewnego momentu dość nudno. No i ten katastrofalnie suchy sposób pisania. Akcja staje się dość szybko przewidywalna. Wydarzenia i tło, które jest sklejką z wielu rzeczywistych wydarzeń, w Blackout pełniły rolę przypisów, tu są czasami doczepiane na siłę. W obu książkach podobny jest sposób prowadzenia narracji. No i wątek miłosny… śmieszny i banalny.

“Mógłby być też gwiazdą filmową” – przemyka Cyn przez głowę. Ten cukiereczek musi zostać schrupany.

Elsberg śmiało może zabrać się za pisanie podręczników użytkownika oprogramowania. Cały czas czytamy, jak to bohaterka odkrywa możliwość posortowania listy, i że wyświetlił się dymek, a w komunikacie była napisana odpowiednia instrukcja. To wszystko sprawiało, że pod koniec już tylko przerzucałem kolejne strony, żeby śledzić wątek, bo nic nie traci się z pisarstwa takiej jakości.

Jeśli ktoś koniecznie szuka opisu tego, w jaki sposób we współczesnym świecie gromadzone i wykorzystywane są dane to lepiej niech już sięgnie po Pożeraczy danych, Constanze Kurz i Franka Riegera. A dla atmosfery i przyjemności czytania to już lepiej wybrać Philipa K. Dicka.

Zero, M. Elsberg

Zero, Marc Elsberg

Wyd: WAB, 2016

Tłum.: Elżbieta Ptaszyńska-Sadowska

dostępne jako epub/mobi

Blackout, M. Elsberg

Blackout, Marc Elsberg

Wyd: WAB, 2015

Tłum.: Elżbieta Ptaszyńska-Sadowska

dostępne jako epub/mobi

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *