Słowa są jak ptaki, które uczymy śpiewać

Autobiografia Daniela Tammeta (Urodziłem się pewnego błękitnego dnia)  była jedną z pierwszych książek, napisaną przez osobę w spektrum autyzmu, od której zacząłem poznawać ten świat. Bezpośrednio, z pierwszej ręki. Później przyszły kolejne, każda inna, każda opowiadająca o tym, jak można postrzegać rzeczywistość, innych ludzi, jak odczuwać świat dookoła. Możemy się bawić w diagnostykę i pojęcia normalności, ale w takim razie dla mężczyzn nienormalne będzie zachowanie kobiet, dla nastolatków zachowanie rodziców, dla osób z jednego kręgu kulturowego, zachowania obcokrajowców. Karierę w ostatnich latach robi określenie “neurorożnorodność”, a przecież w zasadzie wystarczyłoby tylko zaakceptować naszą różnorodność. Na różnych polach – poglądów, przekonań, postrzegania świata, zachowań i starać się zrozumieć a nie naklejać kolejne etykietki. Bo tych zawsze będzie za mało. Zawsze może się znaleźć, ktoś kto powie a ja jednak mam nieco inaczej. I to nieco inaczej powinno sprawić, że można dostosować świat do takiej osoby – bo prawdopodobnie nie jest jedyna. Jest ich znacznie więcej, ze swoją odmienną normalnością. Czytaj dalej Słowa są jak ptaki, które uczymy śpiewać

Historia Opal

Tak mi się myśli, że żyję sobie w świecie ciekawości.

Trafiłem już jakiś czas temu na wpis Filipa Łobodzińskiego, który opowiadał o pracy nad tłumaczeniem nowej książki. Nowej lecz starej, bo chodziło o rzecz napisaną na początku XX wieku. Jak napisał wówczas (we wrześniu 2020) tłumacz, od lat chciał przetłumaczyć ten niesłychany pamiętnik siedmioletniej dziewczynki – Opal Whiteley na język polski.

Miałem gdzieś w zakamarkach pamięci jego zaangażowanie i zachwyt nad tą książką, co dla mnie jest często wystarczającym powodem, żeby sięgnąć do lektury, choćby był to najbardziej odległy gatunek od tego, co zwykle czytuję.

Niedawno przeczytałem zapis jeszcze wcześniejszej (2018) rozmowy z Filipem Łobodzińskim, a tam takie słowa

Postawiłem sobie za cel, że kiedyś siądę do książki, którą mieliśmy razem z Marysią przetłumaczyć. To książka napisana przez siedmioletnią dziewczynkę, która żyła w absolutnej symbiozie z przyrodą. Już jako dorosła osoba trafiła do szpitala psychiatrycznego, bo nikt jej nie wierzył, że to napisała, kiedy była dziewczynką. Nie wyszliśmy z Marysią poza pierwszy akapit. Nie zdążyliśmy. Jednak to, co zrobiliśmy, bardzo nam dobrze wyszło. Marysia miała świetne ucho do języka dzieci.

I tak Historia Opal. Pamiętnik rozumiejącego serca trafił w moje ręce. Moja żona, gdy zobaczyła okładkę, zapytała czy kupiłem sobie jakiś romans. Czytaj dalej Historia Opal