Archiwa tagu: Daniel Tammet

Słowa są jak ptaki, które uczymy śpiewać

Autobiografia Daniela Tammeta (Urodziłem się pewnego błękitnego dnia)  była jedną z pierwszych książek, napisaną przez osobę w spektrum autyzmu, od której zacząłem poznawać ten świat. Bezpośrednio, z pierwszej ręki. Później przyszły kolejne, każda inna, każda opowiadająca o tym, jak można postrzegać rzeczywistość, innych ludzi, jak odczuwać świat dookoła. Możemy się bawić w diagnostykę i pojęcia normalności, ale w takim razie dla mężczyzn nienormalne będzie zachowanie kobiet, dla nastolatków zachowanie rodziców, dla osób z jednego kręgu kulturowego, zachowania obcokrajowców. Karierę w ostatnich latach robi określenie “neurorożnorodność”, a przecież w zasadzie wystarczyłoby tylko zaakceptować naszą różnorodność. Na różnych polach – poglądów, przekonań, postrzegania świata, zachowań i starać się zrozumieć a nie naklejać kolejne etykietki. Bo tych zawsze będzie za mało. Zawsze może się znaleźć, ktoś kto powie a ja jednak mam nieco inaczej. I to nieco inaczej powinno sprawić, że można dostosować świat do takiej osoby – bo prawdopodobnie nie jest jedyna. Jest ich znacznie więcej, ze swoją odmienną normalnością. Czytaj dalej Słowa są jak ptaki, które uczymy śpiewać

Zanurzeni w liczbach

Według kryteriów profesora Piotra Nowaka z Uniwersytetu w Białymstoku) czy Jana Marii Rokity, Daniel Tammet jest wariatem i świrem.

Oto co pisał o sobie w książce “Urodziłem się pewnego błękitnego dnia”:

Często gdy stałem lub chodziłem po klasie, trzymałem ręce złożone razem na piersiach. Czasem zginałem palce, a potem odginałem któryś z nich i po prostu stałem z jednym lub kilkoma palcami sterczącymi w kierunku sufitu. Pewnego razu podniosłem środkowy palec i byłem zdziwiony, gdy jakiś chłopiec podszedł do mnie i powiedział, że przeklinam. „Jak palec może przeklinać?”, zapytałem, ale zamiast mi odpowiedzieć, chłopiec zawołał nauczycielkę, która natychmiast zbeształa mnie za niegrzeczne zachowanie.

[…]

Miałem trudności z nauką w klasie ciężko było mi się skoncentrować, gdy inne dzieci rozmawiały między sobą i gdy ktoś chodził lub biegał po korytarzu za drzwiami.

[…]

Przypominam sobie, jak stoję samotnie w cieniu pod rosnącymi wokół szkolnego boiska drzewami, obserwując z boku, jak inne dzieci biegają, krzyczą i się bawią. Mam dziesięć lat i wiem, że różnię się od nich w sposób, którego nie potrafię wyrazić ani pojąć. Dzieci hałasują, biegają, wpadając na siebie i popychając się wzajemnie. Cały czas się boję, że uderzy mnie któraś piłka, co chwila wyrzucana lub wykopywana w powietrze, i z tego powodu wolę stać na skraju boiska, daleko od moich szkolnych kolegów i koleżanek. Robię tak zawsze podczas każdej przerwy, więc wkrótce wszyscy wiedzą i śmieją się, że Daniel rozmawia z drzewami i jest dziwny.

Czytaj dalej Zanurzeni w liczbach

Niezwyczajni ludzie

Jeżeli podczas pierwszych prób komunikacji dziecko spotyka się z surowymi nakazami zalecanymi przez niektórych specjalistów, by “był cicho” lub “przestał głupio gadać” – nie tylko mu to nie pomaga; wręcz przeciwnie – właściwie zniechęca do podejmowania prób komunikacji i pracy nad wymagającym procesem zrozumienia, na czym polega mowa, język i komunikacja. B. Prizant, T. Fields-Mayer

Wiele osób z ASD myśli bez głosu i słów. Widzimy w głowie różnego rodzaju obrazy, które sobie przetwarzamy. Często przypomina to bardzo szybko przesuwające się po sobie obrazki. Jeśli chcemy coś powiedzieć, musimy sobie przekonwertować to na słowa i potem wymówić głosem. Jednym zajmuje to mniej czasu, innym więcej. Inny niż głosowy rodzaj myślenia sprawia, że uczymy się i przyswajamy wiedzę w inny sposób. Musimy widzieć, natomiast informacje głosowe pojawiają się i znikają. Trudniej jest je zapamiętać. Za to informacje wizualne pamiętamy świetnie. Dlatego wielu z nas wybiera komunikację tekstową. Katja Schrödringer

Czytaj dalej Niezwyczajni ludzie