Zaraza

Banalny scenariusz – w wielkim mieście pojawia się śmiertelna choroba zakaźna. Początkowo źle diagnozowana, zaczyna roznosić się na coraz to nowe osoby. Rozprzestrzenianiu się choroby można zapobiec szczepiąc ludzi. To jednak wymaga całej serii zorganizowanych działań. Wyszukania i odizolowania osób, które miały kontakt z chorymi, zamknięcia szpitali, uruchomienie procedur, a przede wszystkim zaś zamknięcia miasta. W tych warunkach zachowania ludzkie są przewidywalne. Pojawiają się ofiarni lekarze oraz tacy, którzy nie chcą sami się zarazić. Biurokraci i tacy, którzy rozumieją powagę sytuacji. Ludzie reagują lękiem i agresją na chorych, próbują wykorzystywać sytuację. Można by dodać wątek miłosny, sprawiedliwą karę i mamy gotowy przebój albo gniot kinowy w zależności od różnego podejścia do tematu.

W lipcu 1963 epidemia czarnej ospy wystąpiła we Wrocławiu. Zachorowało 99 osób, zmarło 7. W całym kraju zaszczepiono wówczas ponad 8 milionów osób.

Dwa lata później Jerzy Ambroziewicz opisał tamte wydarzenia w literackim reportażu Zaraza. Książka została ponownie wznowiona w ubiegłym roku. Czyta się ją całkiem nieźle, choć to po prostu próba opisania pewnej rzeczywistości bez większych ambicji literackich. W trakcie lektury zastanawiałem się jak wypadki mogłyby wyglądać dziś. W dobie serwisów społecznościowych, wiary niektórych w bezskuteczność, a nawet szkodliwość szczepionek, być może argumenty polityków oskarżających przeciwników politycznych o doprowadzenie do tej sytuacji, albo o nieskuteczne działania, media robiące całodobowy show. To mogłoby być naprawdę interesujące doświadczenie. Zwłaszcza, że w zasadzie ustrój w PRL-u pomagał nieco władzy w zarządzaniu kryzysowym. Ludzi można było po prostu zabierać z domów i odwozić do izolatek.

W całej książce, poza drobnymi incydentami ukazującymi słabość ludzi w nowej sytuacji właściwie brak jest wyjątkowych czarnych charakterów. Nie ma też specjalnej krytyki rządu, mimo pewnego bałaganu organizacyjnego zwłaszcza na początku. Być może wiąże się to z tym, że z jednej strony zbyt dosadna książka nie przeszłaby prawdopodobnie przez sito cenzury, z drugiej zaś sam Ambroziewicz należał do PZPR (na początku lat 80. był redaktorem naczelnym Dziennika Telewizyjnego). Jako zapis nie tak znów odległej historii, zdecydowanie warte przeczytania.

Link do filmu z 1972 roku na podstawie książki Ambroziewicza.

Zdjęcia z Gazety Wrocławskiej

Zaraza, J. Ambroziewicz

Zaraza, Jerzy Ambroziewicz

Wyd.: Dowody na Istnienie, 2016

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *