Zapiski z wygnania

Marzec 1968. Według różnych danych w okresie 1968-1971 Polskę opuściło 15-25 tysięcy osób pochodzenia żydowskiego. W porównaniu do ogólnej liczby mieszkańców (ok. 30 mln) jest to na tyle mało, że osobiście nie poznałem (lub nie wiem o tym) nikogo, kogo ten problem by dotyczył. Wśród znajomych, rodziny, kogokolwiek. Mimo tego, że w okresie międzywojennym w moim mieście rodzinnym około 40 procent ludności stanowiła właśnie ludność żydowska.

Ze statystyką jest jednak ten problem, że nie opisuje ona indywidualnego świata. A ten czasami jest o wiele ważniejszy, żeby zrozumieć cokolwiek.

Zapiski z wygnania Sabiny Baral poznałem wcześniej dzięki żonie. Była pod takim wrażeniem, że opowiadała mi co jakiś czas szczegóły. Sama książka jest niewielka, więc właściwie te najważniejsze i najbardziej zapadające w pamięć momenty już znałem przed przeczytaniem.

Sabina Baral ma dwadzieścia lat, jest na początku studiów na Politechnice. Wspólnie z innymi słuchają przemówienia Gomułki. Musi z rodziną wyjechać z Polski. Najpierw do Wiednia, później do Rzymu, żeby dostać się do dalekiej rodziny w Detroit w Stanach Zjednoczonych. Tyle sucha relacja. Jak wyglądał w szczegółach ten wyjazd opowiada autorka.

Jak każdy przymusowy wyjazd nałożono mnóstwo ograniczeń. Ponieważ władza w dyktaturze karmi się urzędniczą korupcją, zaczyna się wymuszanie łapówek. Na wywóz różnego rodzaju rzeczy potrzebne są zgody, zezwolenia, pieczątki. Ponieważ nie wolno wywozić rękopisów, pamiętnik, który Baral pisała jako nastolatka jest na liście zakazanej. W przypadku pracowników naukowych dotyczy to ich prac, notatek, dyplomów. Podobnie jak zeszyt ze zbieranymi autografami gwiazd. Meble, książki, obrazy, sztućce. Wszystko trzeba sprzedawać. To sytuacja korzystna dla kupujących, nie sprzedających. Zbyt dużych pieniędzy nie da się uzyskać. Zresztą wywieźć można tylko pięć dolarów na osobę. Ludzie, którzy muszą przerwać studia, mają zapłacić za nie.

Lekcja, którą ćwiczę do dzisiaj: tożsamość jest kwestią wyboru. To kim jestem i gdzie przynależę, zależy od punktu widzenia. Tylko ludzie i systemy, które praktykują ignorancję lub nienawiść decydują o tożsamości innych i za tę tożsamość sądzą.

Sabina Baral przez wiele lat nie mówiła po polsku, nie chciała mieć nic wspólnego z krajem, który wymusił na jej rodzinie taką decyzję. I to mimo osiągnięcia późniejszego sukcesu na Zachodzie. Ale już jej rodzice, nie byli w stanie odnaleźć się w nowej rzeczywistości.

To bardzo ważne świadectwo. Zwłaszcza w momencie, gdy coraz więcej osób, polityków szafuje stwierdzeniami oceniającymi innych według pochodzenia, płci, poglądów.

Zapiski z wygnania, S. Baral

Zapiski z wygnania, Sabina Baral

Wyd.: Austeria, 2015

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *