Niesłychane wrażenie robią te puste, powtarzające się kadry. Mam wrażenie, że komiks jest najlepszą z możliwych form opowiedzenia historii Christophe André, porwanego z misji humanitarnej w Czeczenii. w 1997 roku .
Wspominałem już wcześniej o Guyu Delisle i jego komiksie Shenzen. Wówczas z rozpędu kupiłem również Zakładnika. W odróżnieniu od tamtego tu mamy kreskę bardziej realistyczną. Ale to co jest siłą tej historii to atmosfera beznadziei. Na okładce czytamy “znacznie gorzej jest być zakładnikiem niż siedzieć w więzieniu. W więzieniu przynajmniej wiesz, dlaczego tam jesteś i kiedy wyjdziesz. Gdy jesteś zakładnikiem, nie masz nawet tego – nie masz nic.
Zwykle gdy dochodzi do porwań, media się ekscytują nimi przez jakiś czas, później zaś zainteresowanie słabnie. Gdzieś na świecie pracują co najwyżej służby dyplomatyczne, wojskowe i inne nad uwolnieniem zakładnika. Zwykle my o tym się już nie dowiadujemy, zwłaszcza im dłuższy czas mija od porwania. A co wie lub wyobraża sobie zakładnik?
Guy Delisle spotkał się z André i w wyniku tego spotkania powstała ta przytłaczająca pustką i beznadzieją opowieść. Na ponad czterystu stronach nie dzieje się nic. Jest oczekiwanie. Próby radzenia sobie z rzeczywistością. Żeby nie stracić poczucia czasu, godności, nadziei. Gdy oczekiwanie w pierwszych dniach na ratunek, z kolejnymi tygodniami zaczyna gasnąć.
Zakładnik. Historia ucieczki, Guy Delisle
Wyd.: Kultura Gniewu, 2017
Tłum.: Małgorzata Jańczak