Wyniosłe wieże Lawrence’a Wrighta to niezwykle szczegółowy (momentami nawet za bardzo) obraz powstania Al-Kaidy, życia Osamy Bin Ladena i tworzenia się islamskich ruchów terrorystycznych w drugiej połowie II wieku.
W zasadzie lektura tej książki pokazuje jak wielki galimatias wiąże się z naszym (zachodnioeuropejskim) postrzeganiem islamu. Powstanie radykalnych grup nie było wcale kwestią biedy czy braku edukacji. Pierwszymi buntownikami, później zaś wzorami i mistrzami byli wykształceni lekarze, inżynierowie, nauczyciele. Przepełniała ich wiara i zasady, w których wyrastali. Wielu z nich opowiadało się przeciwko przemocy, jednak z czasem naginali swoje przekonania do wyższych celów. Pod wpływem realnych lub wymyślonych wrogów. W imię honoru, obrony wiary, kultury.
Wright świetnie pokazuje jak krok po kroku zmieniały się interpretacje Koranu – dopuszczalne staje się zabijanie niewiernych, później innych muzułmanów, samobójstwo potępione przez Mahometa, zaczyna być dopuszczalne gdy będziemy mówić o męczeństwie. Podobnie przemoc wobec dzieci i kobiet.
W zasadzie potwierdza się tylko to jak bardzo w wielu religiach (bo islam nie jest wcale wyjątkiem) logika przegrywa z doraźnymi celami. Jak nagina się dotychczasowe prawa i tworzy nowe zwyczaje. I jak wielką siłę mają “Interpretatorzy”. Samozwańczy, czasem powszechnie uznawani. Wystarczy odpowiednio długo przekazywać jakiś rodzaj ideologii lub propagandy, żeby część odbiorców zaczęła mówić “a może coś w tym jest”.
Sam Bin Laden to również niesłychana postać. Asceta, żyjący w ubóstwie, mimo niesłychanie zamożnej rodziny, wydaje miliony dolarów na realizację swojej wizji – wojny z niewiernymi.
Gdyby zamiast wydawać miliony dolarów, na pensje bojowników, ich szkolenie, kolejne akcje postanowił wesprzeć gospodarkę, któregokolwiek z krajów, w których przebywał miałby szansę stworzyć naprawdę ogromne imperium. A w zasadzie nie stworzyć, tylko kontynuować to co w 1931 roku stworzył jego ojciec.
W tych wszystkich działaniach jest mnóstwo sprzeczności. Talibowie, którzy nie pochwalają działań Bin Ladena, kolejne reżimy, które raz są za nim, raz przeciwko niemu. Sam Bin Laden zmieniający zdanie i poglądy. Mułła Omar, który go krytykuje, ale później wspólnie działają. Nic tam nie jest jasne, a wiele akcji organizowanych „na hurrra”, żeby tylko pokazać, jaka siła stoi za tymi, którzy mają rację.
Książka pokazuje też jak powstają ekstremizmy, również te instytucjonalne – wspierane przez państwo. W jaki sposób ton zaczyna nadawać grupa, która ogłasza się nagle, że to od jej oceny zależy kto jest dobrym muzułmaninem, i jak powinien się zachowywać.
Choć może wydaje się to odległe kulturowo, w gruncie rzeczy ten sam mechanizm stoi za tymi, którzy chcą oceniać kto jest prawdziwym Niemcem, Polakiem, katolikiem, patriotą.
Zwróciło moją uwagę zacytowane przemówienie Chomeiniego z 1979 roku:
Tak jesteśmy reakcjonistami, a wy – oświeconymi intelektualistami. Jako intelektualiści nie chcecie, żebyśmy cofnęli się o tysiąc czterysta lat. Chcecie wolności i pełnych swobód, swobody zakładania partii politycznych i swobody wszelkich innych działań. Wy intelektualiści pragniecie swobód, które zdeprawują naszą młodzież i przygotują drogę dla naszych ciemiężców, pociągną nasz naród na dno.
Czy taka narracja czymś różni się od wzbudzania pogardy wobec “wykształciuchów”, od obrony historycznych wartości, buntu wobec zepsutej nowoczesności i oskarżania przeciwników, że są reprezentantami “cywilizacji śmierci”?
[Na zdjęciu; Afganistan, Góry Pamir, Photo by Huib Scholten on Unsplash]
Wyniosłe wieże Lawrence Wright
Wyd.: Czarne, 2018
Tłum.: Agnieszka Wilga