Archiwa tagu: społeczeństwo

Rozmowy dla dorosłych. Mężczyzna i kobiety wyjaśniają sobie świat (1)

Pojawiał się ten pomysł już od wielu miesięcy. Żeby usiąść i zacząć nagrywać nasze rozmowy dotyczące współczesnego świata. Zmian, które w nim następują, zmian, które nas dziwią, zaskakują, śmieszą, irytują, albo wręcz wkurzają. No i w końcu postanowiliśmy to zrobić.

Wspólnie z Dorotą Próchniewicz (W moim rytmie) zapraszamy do wysłuchania pierwszego odcinka audycji Rozmowy dla dorosłychMężczyzna i kobiety wyjaśniają sobie świat.

Porozmawiamy trochę o etykietkach, opowiemy nieco o sobie i pomyśle na tę audycję, oraz opowiemy o jeszcze pewnej niespodziance, na którą sami czekamy z niesłychaną niecierpliwością. Czytaj dalej Rozmowy dla dorosłych. Mężczyzna i kobiety wyjaśniają sobie świat (1)

Koła zębate

Próbuję zrobić niemożliwe, czyli zmniejszyć kolejkę uzbieranych książek, zanim kupię jakąkolwiek inną. Na pierwszy ogień poszedł zbiór opowiadań Ryūnosuke Akutagawy Koła zębate. Kupiłem go niemal natychmiast po przypomnieniu sobie zbiorku, który od lat posiadałem (Życie szaleńca), gdy okazało się, że jest dostępny w formie ebooka. Czytaj dalej Koła zębate

Fistaszki zebrane. 1950-1952

Jeszcze niedawno polskie tłumaczenie pierwszego tomu z cyklu FIstaszki zebrane (1950-1952) osiągało na portalach aukcyjnych bardzo wysokie ceny. Nadal tak się dzieje z niektórymi innymi tomami wydanym jakieś dziesięć lat temu. Być może wydawca postanowił przedłużyć prawa, bo właśnie udało mi się kupić wznowienie. Czytaj dalej Fistaszki zebrane. 1950-1952

Słowa są jak ptaki, które uczymy śpiewać

Autobiografia Daniela Tammeta (Urodziłem się pewnego błękitnego dnia)  była jedną z pierwszych książek, napisaną przez osobę w spektrum autyzmu, od której zacząłem poznawać ten świat. Bezpośrednio, z pierwszej ręki. Później przyszły kolejne, każda inna, każda opowiadająca o tym, jak można postrzegać rzeczywistość, innych ludzi, jak odczuwać świat dookoła. Możemy się bawić w diagnostykę i pojęcia normalności, ale w takim razie dla mężczyzn nienormalne będzie zachowanie kobiet, dla nastolatków zachowanie rodziców, dla osób z jednego kręgu kulturowego, zachowania obcokrajowców. Karierę w ostatnich latach robi określenie “neurorożnorodność”, a przecież w zasadzie wystarczyłoby tylko zaakceptować naszą różnorodność. Na różnych polach – poglądów, przekonań, postrzegania świata, zachowań i starać się zrozumieć a nie naklejać kolejne etykietki. Bo tych zawsze będzie za mało. Zawsze może się znaleźć, ktoś kto powie a ja jednak mam nieco inaczej. I to nieco inaczej powinno sprawić, że można dostosować świat do takiej osoby – bo prawdopodobnie nie jest jedyna. Jest ich znacznie więcej, ze swoją odmienną normalnością. Czytaj dalej Słowa są jak ptaki, które uczymy śpiewać

Historia Opal

Tak mi się myśli, że żyję sobie w świecie ciekawości.

Trafiłem już jakiś czas temu na wpis Filipa Łobodzińskiego, który opowiadał o pracy nad tłumaczeniem nowej książki. Nowej lecz starej, bo chodziło o rzecz napisaną na początku XX wieku. Jak napisał wówczas (we wrześniu 2020) tłumacz, od lat chciał przetłumaczyć ten niesłychany pamiętnik siedmioletniej dziewczynki – Opal Whiteley na język polski.

Miałem gdzieś w zakamarkach pamięci jego zaangażowanie i zachwyt nad tą książką, co dla mnie jest często wystarczającym powodem, żeby sięgnąć do lektury, choćby był to najbardziej odległy gatunek od tego, co zwykle czytuję.

Niedawno przeczytałem zapis jeszcze wcześniejszej (2018) rozmowy z Filipem Łobodzińskim, a tam takie słowa

Postawiłem sobie za cel, że kiedyś siądę do książki, którą mieliśmy razem z Marysią przetłumaczyć. To książka napisana przez siedmioletnią dziewczynkę, która żyła w absolutnej symbiozie z przyrodą. Już jako dorosła osoba trafiła do szpitala psychiatrycznego, bo nikt jej nie wierzył, że to napisała, kiedy była dziewczynką. Nie wyszliśmy z Marysią poza pierwszy akapit. Nie zdążyliśmy. Jednak to, co zrobiliśmy, bardzo nam dobrze wyszło. Marysia miała świetne ucho do języka dzieci.

I tak Historia Opal. Pamiętnik rozumiejącego serca trafił w moje ręce. Moja żona, gdy zobaczyła okładkę, zapytała czy kupiłem sobie jakiś romans. Czytaj dalej Historia Opal

Nocny kowboj

Żona zaprosiła mnie na film. Sama miała zdecydować co wybierze, poprosiłem tylko, żeby to nie był Top Gun. Do samego końca nie miałem pojęcia co obejrzymy. Ba, nawet gdy na ekranie ukazała się Emma Thompson i tytuł Powodzenia, Leo Grande (reż.Sophie Hyde), wciąż nie wiedziałem czego się spodziewać po filmie. Nie czytuję recenzji filmowych, nie wiem co dzieje się w nowościach.

Bardzo miły ten film. Trochę próbuje zawalczyć z pewnymi stereotypami, trochę próbuje rozmontować niektóre tabu, wpisuje się w modne nurty dyskusji o samoakceptacji, ale w zasadzie po pierwszych kilkunastu minutach myślałem o Nocnym kowboju w reżyserii Johna Schlesingera z 1969 roku. Czytaj dalej Nocny kowboj

Jest zabawa

W filmie Shrek w pewnym momencie Osioł mówi do tytułowego bohatera “Nie jesteś, zdaje się, typem hulaki, co?” Lubię ten tekst. Dość dobrze mnie opisuje. Nigdy nie byłem imprezowiczem, zwłaszcza jeśli chodzi o różnego rodzaju kluby, imprezy, melanże. W prywatnym, ograniczonym gronie proszę bardzo. W przestrzeni obcych ludzi – nie, dziękuję. Nawet zwykłe wesela były dla mnie wielokrotnie męczarnią. 

Ci wszyscy ludzie, dźwięki, hałasy. Koszmar.

Moja przewodniczka po świecie komiksu dała mi ostatnio również Jest zabawa Brechta Evensa. Już kiedyś miałem z nim do czynienia, przy okazji Pantery – dziwnej, niepokojącej opowieści, w której nie podobała mi się kreska. I tu było podobnie. Nie lubię tego stylu. Czytaj dalej Jest zabawa

Rio Grande

Kiedyś imigranci przekraczali granicę w   miastach takich jak San Diego albo El Paso, ale w   latach dziewięćdziesiątych straż graniczna odcięła ją za pomocą płotów i   świeżo zwerbowanych funkcjonariuszy takich jak my. Politycy sądzili, że jeśli szczelnie odgrodzą miasta, ludzie nie zaryzykują przeprawy przez góry albo przez pustynię. Pomylili się i   teraz to my musimy sobie z   tym radzić. […]

Każde zaostrzenie ochrony granicy równało się proporcjonalnemu zwiększeniu wartości każdego potencjalnego migranta dla przemytników. Z perspektywy przemytników przetrzymywanie klientów dla okupu jest prostą metodą maksymalizacji zysków.

Jestem przekonany, że w niedalekim czasie pojawi się na naszym rynku księgarskim sporo książek dotyczących kryzysu na granicy polsko-białoruskiej. Autorami będą wolontariusze, mieszkańcy, ci, którzy w jakiś sposób zaangażowali się w pomoc ludziom próbującym dostać się do Polski przez Puszczę Białowieską. Nie wiem, czy szybko doczekamy się wspomnień, refleksji i przemyśleń osób, które były po drugiej stronie – strażników granicznych, policjantów, wojskowych.  Czytaj dalej Rio Grande

Jestem inny

Kiedy jesteś dzieckiem, ludzie śmieją się z twoich wyjątkowych pasji. Ale kiedy już dorośniesz, twoje zainteresowania sprawiają, że stajesz się prawdziwym ekspertem w tym, co kochasz – wszyscy przychodzą do ciebie po radę. 

John Elder Robison autor świetnej autobiografii Patrz mi w oczy, postanowił kilka lat temu napisać swego rodzaju poradnik dla osób w spektrum autyzmu, ich rodzin i teraputów. Każdy kto zna jego własną historię z autobiografii oraz kolejnej części poświęconej wychowaniu syna (Wychowując Misiaka) znajdzie tu dużo znanych już wcześniej wątków. Ale Jestem inny może faktycznie służyć jako poradnik dla osób, które z różnych powodów znalazły się w świecie spektrum autyzmu. Może nawet bardziej skorzystają na tej książce nie te osoby, które otrzymały taką diagnozę, ale właśnie wszyscy dookoła. Robison otrzymał diagnozę “zespół Aspergera” jako dojrzały, czterdziestoletni mężczyzna (dziś zgodnie z nową terminologią byłoby to zaburzenie ze spektrum autyzmu). Czytaj dalej Jestem inny

Giganci psychologii

Ucieszyłem się, gdy dowiedziałem się, że Tomasz Witkowski opublikował zbiór wywiadów pt. Giganci psychologii. Rozmowy na miarę XX wieku. Kogo tam nie ma wśród jego rozmówców: Kahneman, Loftus, LeDoux, Chomsky, Baumaister! W sumie piętnaście “wielkich” nazwisk. Jednak pierwsze wrażenia z lektury były okropne.  Zastanawiałem się, co z tą książką jest nie tak. Oryginalnie ukazała się w języku angielskim i w trakcie czytania wielokrotnie miałem wrażenie, że wyjątkowo coś umknęło w przekładzie. Momentami kwadratowe zdania, nie najlepiej brzmiące po polsku. 

“około 0 procent badań”

“studenci oraz inni ludzie”

“nie mówię tu o jawnych szarlatanach, którzy doskonale wiedzą, że rozpowszechniają bzdury, ponieważ nie mam do nich wątpliwości”

Łapałem się też czasami na tym, że czytam cały akapit i nie bardzo wiem o co chodzi. 

Dziwne to wszystko było, bo znam inne książki Tomasza Witkowskiego i każdorazowo byłem pod wrażeniem i pomysłów i jakości wywodu – a ten, jest niezmiernie ważny jeśli próbuje się krytycznie podejść do różnych zagadnień, co Witkowski od lat robi. Czytaj dalej Giganci psychologii