Archiwa tagu: Rosja

Miłość do trzech Zuckerbrinów

Nie muszę. W końcu to ja powinienem mieć z tego przyjemność. Lub jakiś rodzaj satysfakcji.

Podobała mi się wydana w Polsce chyba jako pierwsza książka Wiktora Pielewina – Generation P. Spojrzenie na świat rosyjskiego (po upadku komunizmu) świata mediów i marketingu. Było zgrabne, ironiczne i odsłaniające rosyjską duszę. Pod koniec bohaterowie mają odlot po grzybkach halucynogennych. I to już było nużąco niepotrzebne.

Mam wrażenie, że najnowsza powieść Pielewina Miłość do trzech Zuckerbrinów to właśnie taki odjazd po kwasie. Choć część odwołań do literatury, filozofii czy popkultury całkiem zgrabna i intrygująca, to jednak w dużej mierze co chwilę łapałem się na tym, że sam sobie powtarzałem – nie muszę. Naprawdę nie muszę. Czytaj dalej Miłość do trzech Zuckerbrinów

Czerwony alert

Gdyby ktoś mnie zapytał, kiedy studiowałem w Stanfordzie, co myślę o porzuceniu stanowiska dyrektora funduszu inwestycyjnego na rzecz działalności w obronie praw człowieka, spojrzałbym na niego, jakby był niespełna rozumu.

Sprawa funduszu Hermitage Capital założonego przez Billa Browdera nie była w polskich mediach specjalnie głośna. Na pewno nie tak jak pokazowy proces Michaiła Chodorkowskiego.

Na początku lat dziewięćdziesiątych Browder postanowił rozwinąć działalność inwestycyjną w krajach byłego bloku komunistycznego. Pierwszych transakcji dokonywał w Polsce, w połowie lat 90. przeniósł się do Rosji otwierając Hermitage Capital. Działalność rozpoczął z 25 mln dolarów (które jako wkład do spółki wniósł Edmond Safra), by po kilku latach wzrosły do kilku miliardów. W 2005 roku rosyjskie służby podatkowe oskarżyły Browdera o defraudację i w wyniku akcji służb specjalnych próbowano przejąć aktywa spółek, zaś sam Browder i ludzie z nim współpracujący zaczęli być nękani przez rosyjskie władze. Jednym z efektów nękania była śmierć prawnika pracującego z Browderem Siergieja Magnitskiego w 2009 roku.

Czerwony alert to historia sukcesu inwestycyjnego z jednej strony, a następnie zmagań z rosyjskim aparatem represji i próba walki o dobre imię Magnitskiego, zakończona uchwaleniem przez Izbę Reprezentantów USA tzw. ustawy Magnitskiego, zakazującej ludziom związanym ze śmiercią prawnika wydawania wiz do USA (w 2012 roku podobne restrykcje wprowadziła Wielka Brytania). Czytaj dalej Czerwony alert

Gułag w oczach Zachodu

Nie mogę nawet napisać, że jest odmieniane przez wszystkie przypadki. Bo nie jest. Choć niemal wszyscy piszą i używają tego określenia od kilkunastu miesięcy czasem w nie zawsze adekwatnych sytuacjach.

Fake news.

Nagle zapomnieliśmy o słowach “manipulacja”, “propaganda”, “kłamstwo”, “dezinformacja”, “mistyfikacja”, “nierzetelność” czy “prowokacja”.

Wszędzie fake news to i fake news tamto. Co więcej część komentatorów zachowuje się tak, jakby to było całkowicie nowe zjawisko i wyraża swoje zaskoczenie jego skalą. Nowe są co najwyżej metody, albo raczej narzędzia dzięki, którym można rozpowszechniać niemal bezkarnie rozmaite bzdury i brednie. Licząc na szybki i gwałtowny oddźwięk. Czytaj dalej Gułag w oczach Zachodu

Dziennik z podróży do Rosji

W 1947 roku John Steinbeck postanawia pojechać do Rosji. Jest początek zimnej wojny. Steinbeck chce sprawdzić, jak wygląda życie zwykłego człowieka. Gdzieś podświadomie jest przekonany, że to czym karmi Amerykanów propaganda amerykańska, jest dalekie od prawdy. Trudno mu jest sobie wyobrazić, żeby Rosjanom zależało na wojnie, jest przekonany, że Rosjanie też kochają swoje dzieci.

W podróż jedzie wraz z fotoreporterem wojennym Robertem Capa. Efektem ich wspólnego wyjazdu jest Dziennik z podróży do Rosji.

Czytaj dalej Dziennik z podróży do Rosji

Zapach miasta po burzy

Nie potrafię wyjaśnić, dlaczego bez większego problemu jestem w stanie przeczytać ponownie Wilka stepowego mimo tego, że jestem bardzo daleki od zachwytu, a nie jestem w stanie ukończyć na przykład Lśnienia. Prawdopodobnie chodzi o pewien sposób budowania opowieści. Nie chodzi też o język, bo ten u Hessego bywa nadmiernie egzaltowany. Chyba raczej o brak niedopowiedzeń, podanie wszystkiego na tacy. Krok po kroku, tak jakby miał to być przyszły scenariusz filmowy. Niewiele miejsca zostaje na własną wyobraźnię. Czytaj dalej Zapach miasta po burzy