To chyba był trzeci, czy czwarty raz, gdy próbowałem wejść do świata stworzonego przez Paolo Bacigalupi w Nakręcanej dziewczynie. Zwykle odrzucałem po kilku stronach, tym razem dotarłem do sześćdziesiątej ósmej (z ponad pięciuset). Dalej nie mam ochoty. Łamię nawet swoją zasadę, by dać szansę do setki.
Od pierwszych stron nie pasuje mi język, z wprowadzanymi pojęciami, które sprawiają, że czuję się nieco zagubiony. Bo chcę zrozumieć, co właśnie się dzieje. Zbyt wiele szczegółów, tak bardzo odróżniających tę powieść od prozy Dicka, który również buduje nowe światy, również wprowadza elementy rzeczywistości, ale tam wszystko jest naturalne, na swoim miejscu. Tu muszę przedzierać się przez kolejne strony, żeby dopiero mieć jakąś jasność. Czytaj dalej Nakręcana dziewczyna