Co jakiś czas wymieniamy się z A. tytułami, czytanymi, planowanymi. Korzystamy z własnych poleceń, może dlatego, że mamy podobne widzenie świata. Jest jednak pewien obszar, w którym się różni nasze postrzeganie. To polska literatura. A. uwielbia prozę Andrzeja Stasiuka, która nie porusza we mnie żadnych strun. Męczy mnie. I tak co jakiś czas próbuję sięgać do tych tytułów, o których mówi, z samej ciekawości, czy tym razem się uda.
Jakiś czas temu rozmawialiśmy o Najgorszym człowieku na świecie Małgorzaty Halber. Ale choć stoi na półce, nie mogę się na nią zdecydować (mimo sygnałów od żony, że mogłaby mi pasować). Diagnoza współczesnej Polski i ludzi w tej Polsce, oczami kogoś ze świecznika – chyba wiem, czego się spodziewać. Odrobinę kusiło, ale zawsze znajdę coś ciekawego, co przesunie znów moją wirtualną kolejkę. Musiałbym chyba wstać teraz, wyjąć z regału i położyć na widoku, żeby się za nią zabrać.
Inaczej było jednak z Ingą Iwasiów. Zachęcony opinią A. o Pięćdziesiątce, kupiłem. Z rozpędu też Umarł mi. Notatnik żałoby. Nie chciałem jej czytać od razu, ale kilka dni temu, nie wziąłem ze sobą ani czytnika, ani nic w papierze. Umówione spotkanie się nieco opóźniło i zacząłem z ciekawości czytać na telefonie przez aplikację Kindle, choć zwykle szkoda mi oczu. Czytaj dalej Pięćdziesiątka →