Archiwa tagu: horror

Żywiołaki

To było odświeżające. Próbuję sobie przypomnieć, kiedy czytałem coś podobnego i musiały to być jakieś opowiadania Ambrose Bierce z dziesięć lat temu. Odkryłem je wiele lat po Lovecrafcie, więc nie zrobiły już na mnie takiego wrażenia, jakby mogły. W każdym razie zaintrygowały mnie Żywiołaki Michaela McDowella. Nie wiedziałem, czego oczekiwać, spodziewałem się (bez żadnego uzasadnienia) jakiejś horrorowej groteski, może w stylu Pratchetta.  Czytaj dalej Żywiołaki

Różnia i inne opowieści ze wsi obok

Mirosław Miniszewski został gwiazdą. Jego Opowieści ze wsi obok, zostały odkryte szerzej, czego efektem jest między innymi audiobook czytany przez Macieja Stuhra. Ale o tym dowiedziałem się dopiero wtedy, gdy nagle statystyki mojej niszowej stronki wyskoczyły w górę, i okazało się, że najpopularniejszym wpisem jest właśnie ten z opowiadaniami Miniszewskiego.

Postanowiłem więc idąc za ciosem wrócić do tych powiastek, bo wówczas w grudniu kupiłem oba zbiory opowiadań. Drugi w tej serii to Różnia i inne opowieści ze wsi obok. Czytaj dalej Różnia i inne opowieści ze wsi obok

Przez las

Powinienem, zgodnie z najnowszymi trendami nakręcić “unboxing” i wrzucić na youtube’a. Książka przyszła w paczce z innymi. Zafoliowana. Zrywam folię i pierwsze co mnie zaskakuje to faktura okładki. Przyzwyczajeni jesteśmy do gładkich, kredowych okładek książek, a tu pierwsze zaskoczenie. Przejeżdżam dłonią kilkukrotnie. Na krótką chwilę dołączam do sekty tych, którzy rozprawiają o zapachu farby drukarskiej, fakturze, wyższości papieru nad czytnikiem. Czytaj dalej Przez las

Lśnienie

Kilka tygodni temu toczyłem niezbyt intensywny spór na temat Lśnienia. Pewna młoda osoba próbowała mnie przekonać, że książka Stephena Kinga jest o wiele lepsza niż film wyreżyserowany przez Stanleya Kubricka. Powiedzmy sobie szczerze – w tym miejscu mój obiektywizm się kończy. Film Kubricka uwielbiam i raz na jakiś czas go oglądam. Wcale nie dlatego, że lubię horrory. Te raczej mnie śmieszą i stanowią rozrywkę, niż dostarczają jakichś emocji czy strachów. Chodzi raczej o pokazanie narastającego szaleństwa Jacka Torrance’a. Mimo tego, że grający go Jack Nicholson korzysta ze swojego ograniczonego repertuaru mimiki, która w wielu kolejnych filmach z jego udziałem przybrała karykaturalną formę. Mam takie wrażenie, że wielu reżyserów mówi do NIcholsona – a teraz zrób ten uśmiech, jak w Lśnieniu. Czytaj dalej Lśnienie