Archiwa tagu: Hanna Barełkowska

Moje serce, mój wróg

Wydaliśmy niedawno w ramach serii Biała Plama drugą książkę Beth Hautala Struś oraz inne zguby. W trakcie jej kolejnego czytania już w wersji wydrukowanej wpadł mi w oko inny tytuł młodzieżowy, w którym również, podobnie jak w Strusiu “bohaterem” jest spektrum autyzmu. Kupiłem natychmiast Moje serce, mój wróg, autorstwa A.J. Steiger i wsiąknąłem na dwa wieczory odkładając Strusia i notkę o nim na później. Pierwotnie nawet chciałem połączyć oba tytuły ze względu na temat, ale zrezygnowałem, bo Moje serce, mój wróg wymaga jednak oddzielnego tekstu. Czytaj dalej Moje serce, mój wróg

Papużanka w słabszej formie

Pierwszą książką Zośki Papużanki (Szopka) byłem zachwycony. Językiem, konstrukcjami, przeplataniem dialogów z narracją, a przede wszystkim niesłychanym narysowaniem bohaterów książki. Z wieloma książkami polskich autorów mam ogromny problem. Zbyt często wyrafinowana forma zabija treść. Albo też jej całkowity brak. W wielu przypadkach po kilkunastu stronach popisywania się przez autora elokwencją, erudycją i odwołaniami nudzi mnie to, że nie ma w nich ciekawej historii. U Papużanki styl uzasadniał opowiadaną historię. Frazy i powtórzenia, które słychać w żywych dialogach, przeplatane opowieścią sprawiały, że miałem ogromną przyjemność z lektury. Czytaj dalej Papużanka w słabszej formie

Myszy i ludzie

Po przeczytaniu Gron gniewu nie mogłem sobie odmówić powrotu do maleńkiej książeczki Myszy i ludzie. W odróżnieniu od wielu tytułów przeczytanych w przeszłości, które mgliście pamiętam, tu wspomnienia były wyjątkowo wyraźne. Wyśmienicie napisana. Jako nastolatek byłem zachwycony tym sposobem pisania, który później znalazłem u Faulknera czy Caldwella. Nadal imponuje. Czytaj dalej Myszy i ludzie

Ma-ż-yciele

Zastanawiam się od wielu lat nad fenomenem polskich mediów. Z jednej strony narzekamy nad ich upadkiem, z drugiej nad tym, że … No właśnie, że nie ma w nich nic interesującego. Zdecydowana większość poświęcona jest polityce. Na której zna się każdy, więc nie trzeba do tego ani intelektu, ani wyrafinowanych zdolności analitycznych, ani ciekawości. W skrajnej sytuacji wystarczy zaprosić do studia dwie opozycyjne strony, które się ze sobą pogryzą, ale nic z tego dla nikogo nie wyniknie. Czytaj dalej Ma-ż-yciele