Archiwa tagu: autyzm

Nie jestem kosmitą

Poznając świat osób z zaburzeniami ze spektrum autyzmu, a w szczególności z zespołem Aspergera jednym z najważniejszych źródeł były dla mnie wspomnienia spisane przez nich samych. Daniel Tammet, Donna Williams, Temple Grandin, Dietmar Zöller, Axel Brauns, John Elder Robison. Dzięki temu można zrozumieć ich świat. Nie perspektywę terapeutów, rodziców, naukowców. Ta oczywiście też jest ważna, ale pokazanie swoich własnych odczuć i emocji, sprostowanie różnego rodzaju nieporozumień, a przede wszystkim wyjaśnienie różnych zachowań daje szansę na zrozumienie i akceptację. To bardzo ważne. Zbyt często dorośli w stosunku do dzieci zachowują się tak, jakby ich wybory były najlepsze. Zbyt często terapeuci próbują skorygować zachowania niepożądane, nie zastanawiając się do czego służą. Zbyt często nauczyciele nie zwracają uwagi na nieco inne postrzeganie świata i odczuwanie przez dzieciaki ze spektrum autyzmu.

Książka Joanny Ławickiej Nie jestem kosmitą jest ważna przede wszystkim dlatego, że autorem jest osoba z zespołem Aspergera (ZA), która przy okazji jest pedagogiem specjalnym. Albo odwrotnie. Jak kto woli. Czytaj dalej Nie jestem kosmitą

Papużanka w słabszej formie

Pierwszą książką Zośki Papużanki (Szopka) byłem zachwycony. Językiem, konstrukcjami, przeplataniem dialogów z narracją, a przede wszystkim niesłychanym narysowaniem bohaterów książki. Z wieloma książkami polskich autorów mam ogromny problem. Zbyt często wyrafinowana forma zabija treść. Albo też jej całkowity brak. W wielu przypadkach po kilkunastu stronach popisywania się przez autora elokwencją, erudycją i odwołaniami nudzi mnie to, że nie ma w nich ciekawej historii. U Papużanki styl uzasadniał opowiadaną historię. Frazy i powtórzenia, które słychać w żywych dialogach, przeplatane opowieścią sprawiały, że miałem ogromną przyjemność z lektury. Czytaj dalej Papużanka w słabszej formie

Billy. Kot, który ocalił moje dziecko

Brzdęk, brzdęk… 5:30 rano. Brzdęk, brzdęk. Już wiem, co to jest. Za pierwszym razem, gdy słyszałem ten dźwięk w półśnie, nie potrafiłem go w ogóle zidentyfikować. Ale dość szybko zorientowałem się co jest jego źródłem. Sięgam zaspany po małą poduszkę, z zamiarem rzucenia jej w kierunku skąd dochodzi dźwięk. Słyszę, że zeskoczył. Dostojnie, nie spiesząc się za bardzo. Pewnie za dziesięć, może piętnaście minut, gdy znów zasnę sytuacja się powtórzy. Czytaj dalej Billy. Kot, który ocalił moje dziecko