Od kilku dni przerzucałem różne książki, nie mogąc się zdecydować na nic konkretnego. Zaczynałem coś i odkładałem. Przechodziłem przez kilka stron i zostawiałem. Nie miałem nastroju, ani odpowiedniego skupienia. Rano przyszedł prezent. Od samej autorki. Rozpakowałem kopertę, książkę odłożyłem. Poleżała na biurku nie ruszana do wieczora.
Nawet nie wiem, czego oczekiwałem. Historii o chłopcu? Historii o chorobie? O trudnym rodzicielstwie? Czegoś dla dzieci, do poczytania z rodzicami..
Świat według Żunia, Igi Zakrzewskiej-Morawek to…
… nie ma sensu czegokolwiek więcej pisać.
Bardzo dawno nie czytałem poezji. Książkę Igi Zakrzewskiej-Morawek czyta się jak tomik wierszy. Zaskakuje na początku, jeśli tego się nie oczekiwało. Nie mogłem się pozbyć skojarzeń z Do szpiku kości Krzysztofa Jaworskiego. Z tą różnicą, że Jaworski jest brutalny i cyniczny.
Autorka Żunia bawi się słowami, historyjkami. Smakowita książeczka.
Nie dla dzieci. Choć dziecięca. Wyciszająca.
– Puk, puk!
– Kto tam?
– OSPA. Wpuścisz?
– Nie znam cię.
– Nie szkodzi. Lubię dzieci.
Świat według Żunia, Iga Zakrzewska-Morawek
Wyd. Zielona Sowa, 2016