Nie wystarczy notka podpisana przez Olivera Sacksa na okładce, żeby książka stała się lepsza. Nawet jeśli samemu nosi się niemal takie samo nazwisko i jest się chorym na schizofrenię. I próbuje się opisać swoje zmagania z chorobą. Po prostu nie wystarczy.
Całkiem niedawno książkę na ten temat próbowałem przeczytać. Skończyło się niepowodzeniem. Później znajomy naprowadził mnie na Schizofrenia. Moja droga przez szaleństwo, Elyn Saks. Niestety również przegrałem. Brakuje w niej literackości. Powtórzę to co napisałem przy okazji wpisu o książce Arnhild Lauveng.
Wspomnienia Elyn Saks nie porywają. Są suche, bez emocji, bez przeżyć.
Szczegółowość niemal kliniczna, i równie nużąca.
O wiele bardziej przejmująca jest wspomniana wówczas Pomóc Jani. Dziewczynka pogrążona w obłędzie i jej walka o ocalenia, Michaela Schofielda lub przeczytana niedawno Umysł w ogniu, Susannah Cahalan.
Swoją drogą zarówno okładkowa nota Sacksa, jak i pozostałe są rekomendacjami od psychiatrów i neurologów. Być może bardziej skorzystają z niej lekarze lub studenci medycyny.
Schizofrenia. Moja droga przez szaleństwo, Elyn Saks
Wyd.: Burda Ksiażki, 2014
Tłum.: Barbara Grabska-Siwek