Requiem dla snu

– Gdybyś tylko dał znać, że wychodzimy, natychmiast bym stamtąd wyszła.

Taka była reakcja mojej żony po zakończeniu seansu. Był 2000 rok. Poszliśmy na film, który nas oboje przemielił. Requiem dla snu Darrena Aronofsky’ego. Do dziś uważam, że jest film, który warto dać do obejrzenia nastolatkom (ale co najmniej od 16 lat, ze względu na kilka zbyt ostrych scen), żeby spojrzeć na narkotyki z nieco innej perspektywy.

Mam zakaz słuchania głośno w domu muzyki Kronos Quartet, która została wykorzystana w filmie. Jeszcze kilka tygodni temu byłem przekonany, że to autorskie dzieło Aronofsky’ego. Przeglądając ofertę wydawnictwa Niebieska Studnia, które wydało genialne Anioły Piekieł zobaczyłem, że Requiem było wcześniej książką. Kupiłem natychmiast.

Zaskoczenie numer jeden – autor Hubert Selby junior był znanym w USA awangardowym pisarzem i scenarzystą. Współpracował z Aronofskim przy scenariuszu do filmu.

Zaskoczenie numer dwa. Requiem dla snu napisał w 1978 roku! W tym samym, w którym ukazały się My, dzieci z dworca Zoo, Christiane F. (Felscherinow)

Film powstał dwadzieścia dwa lata później, i to co Aronofsky z Selbym zrobili z niego, jest absolutnym majstersztykiem.

Nie wiedziałem, czego spodziewać się po książce. Jednak po filmie nie ma zaskoczenia. Całość została przeniesiona niemal dokładnie na ekran. Obraz i ścieżka dźwiękowa, dołożyły do tego wszystkiego niesłychanego kopa. W tym wypadku film nie tyle wygrywa z książką, co wynosi historię w niej zawartą na niesłychany emocjonalny poziom.

 

Requiem dla snu, H. Selby jr

Requiem dla snu, Hubert Selby Jr.

Wyd.: Niebieska Studnia, 2010

Tłum. Elżbieta Gałązka-Salamon

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *