Przez las

Powinienem, zgodnie z najnowszymi trendami nakręcić “unboxing” i wrzucić na youtube’a. Książka przyszła w paczce z innymi. Zafoliowana. Zrywam folię i pierwsze co mnie zaskakuje to faktura okładki. Przyzwyczajeni jesteśmy do gładkich, kredowych okładek książek, a tu pierwsze zaskoczenie. Przejeżdżam dłonią kilkukrotnie. Na krótką chwilę dołączam do sekty tych, którzy rozprawiają o zapachu farby drukarskiej, fakturze, wyższości papieru nad czytnikiem.

Później jest jeszcze ciekawiej, choć nie jestem jakimś wielkim czytelnikiem (konsumentem?) komiksów. Ot w dzieciństwie Kajko i kokosz, Tytus, Przygody Jonki, Jonka i Kleksa. Teraz zdarzy mi się sięgnąć raz na rok może dwa do czegoś co aspiruje do miana komiksu.

Powinienem chyba raczej napisać książek graficznych. Po pierwsze dlatego, że akurat do tej pasuje o wiele lepiej to określenie, a po drugie… poznałem w tym roku Legendę rynku komiksowego w Polsce.  😉  Nauczyła mnie tego określenia, więc muszę przyznać jej rację. To dobre określenie.

Przez las Emily Carroll. Przepiękne rysunki. Zachwycająco niepokojąca atmosfera. Gdybym miał jakieś 13-14 lat prawdopodobnie postawiłbym na równi z książkami E.A. Poe, H.P. Lovecrafta czy A. Bierce’a. To rysunkowa wersja tej atmosfery, którą oni tworzyli.

przez las

Nie znam się na komiksach zupełnie (muszę o to zapytać Legendę), więc nie wiem na ile to standardowe rozwiązanie, ale zachwyciło mnie pokazanie przytłoczenia rozmową podczas przywitania.

Przez las

Oraz wiele innych drobnostek.

**

Dziesięciolatek sięgnął po nią z ciekawością i po chwili wykrzyczał: – “Co Ty kupiłeś! To straszne jest! Nie chcę tego oglądać”. Ale oderwać się nie mógł. To było w ciągu dnia, zanim sprawdziłem czy się dla niego nadaje (miał niedawno ciężką noc, po obejrzeniu jakichś “strasznostek”). Ale sam ocenzurował książkę przed snem odkładając ją jak najdalej od swojego pokoju.

Przez las, E. Carroll

Przez las, Emily Carroll

Wyd.: Entliczek, 2016

Tłum.: Marta Bręgiel-Benedyk

 

4 komentarze do “Przez las”

  1. Jako, że również wychowałem się na wymienionych komiksach (Tytusy, Kajkosze, Kleksy itd.), potem Thorgalach i innych frankofońskich dziełach, i do teraz nie ma miesiąca, żebym nie dołożył kilku albumów do kolekcji, mogę zasugerować kilka ciekawych pozycji.

    Dla dziesięciolatka polecam komiksy Tintin (gdzieś tak od Kraba o złotych szczypcach, bo wcześniejsze albumy bywają zbyt infantylne). Moje córki (6 i 10) uwielbiają Tintiny, młodsza nauczyła się na nich czytać, głównie ze względu na barwnych bohaterów i ich mimikę na kadrach. Dla chłopaka porywające mogą być przygody rozgrywane na całym globie. Nawet kiedy ja im je czytam, znajduję smaczki w stylu zamachu stanu i partyzantki w kraju Ameryki Łacińskiej, innym razem intryga szpiegowska w Europie Wschodniej, zatargi kolonialne w Indiach czy Chinach.

    Dorosłym, którzy nie wychowali się na komiksie lub porzucili go w wieku młodzieńczym mogę polecić komiks obyczajowy, np:
    https://www.gildia.pl/komiksy/308540-codzienna-walka-wydanie-zbiorcze
    https://www.gildia.pl/komiksy/311229-portugalia-wyd-ii

    Dla fanów rocka to może być gratka:
    https://www.gildia.pl/komiksy/263807-bedziesz-smazyc-sie-w-piekle

    Dla literatów:
    https://www.gildia.pl/komiksy/195426-dublinczyk

    To tylko kilka tytułów na początek, świetnych albumów wydano w Polsce setki, ale najpierw musi coś zatrybić 🙂

    1. Ja nie mam jednak aż takiego przekonania, dla komiksu jako nośnika każdej opowieści/historii.
      Carroll mi się podobała, bo pasuje mi do pewnej idei. Tak jak lubię Shauna Tan, za te niedopowiedzenia, wyobraźnię.
      Choć swoją drogą już kolejny raz trafiam na Portugalię i intryguje mnie.

      1. Portugalia jest rzeczywiście takim komiksem do smakowania w wakacyjny smętny dzień. Jest jednak dziedzina, w której komiks się bardzo dobrze sprawdza, bo potrafi szybciej niż książka zbudować równie wyrazisty obraz rzeczywistości. Taki komiks podoba się zazwyczaj czytelnikom, którzy na co dzień komiksów nie czytają. Można w tej kategorii znaleźć np. Mausa Spiegelmana czy Persepolis Satrapi. Jeżeli ktoś wie o Iranie tyle, co pokażą w TV, czyli „terroryzm, program atomowy, ajatollahowie”, to po lekturze Persepolis przekona się, że ten kraj zamieszkują ludzie tacy jak my. Iran z czasów Szacha jawi się podobnie jak PRL z tamtych czasów.

        Dla mnie kolejnym ciekawym odkryciem były Kroniki dyplomatyczne. Książki o dyplomacji francuskiej nie chciałoby mi się czytać (albo męczyłbym miesiącami, jak zabójców w imię republiki), artykuły z czasopism wyparowują z pamięci po kilku dniach lub mieszają się z wiadomościową papką. Komiks jest w tym wypadku optymalnym wypośrodkowaniem.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *