Problemy młodych

Zaintrygowała mnie Olga Wróbel pisząc niedawno na swoim blogu kurzojady o Wstędze pawilonu, Zofii Chądzyńskiej. Szukam od miesięcy książek dla młodzieży dotyczących trudnych spraw. Większość z nich (zwłaszcza te dla 12-14 latków) ma dość prosty schemat. Tajemnica, kłopoty, jakiś rodzaj niedopasowania do innych. W pewnym momencie pojawia się ktoś lub coś co wszystko zmienia. Czasem fabuła jest prosta, czasem złożona.

W czytanej jakiś czas temu historii o dziewczynie z dysleksją pojawia się wspaniały, rozumiejący nauczyciel. Luźniej ubrany, niż pozostali, z krawatem w baloniki i on jako jedyny próbuje do niej dotrzeć sposobem nie siłą. We Wstędze pawilonu podobną osobą jest Doktorzyca. Paląca przy pacjentach w czasie wizyt (choć tu to raczej znak czasów, a nie ekstrawagancja), samotna kobieta, która przypadkowo poznała główną bohaterkę Annę i obie się zaprzyjaźniły.. To ona załatwia z dyrektorką szkoły, żeby Anna nie musiała chodzić przez jakiś czas na zajęcia. To ona rozumie i popycha ją do działania. Proste, nieco nierealne, ale pewnie o takim kimś marzy wiele nastolatek z kompleksami, kłopotami, skonfliktowanych z rodzicami. Kimś, kto nie będzie zadawał tych wszystkich dorosłych pytań i ignorował spraw istotnych dla tego wieku.

Konflikt z matką jest pokazany bardzo mocno. Być może nawet zbyt mocno przerysowane jest to nierówne traktowanie starszej córki, w porównaniu do młodszej. Niemal identyczne zarzuty w stosunku do matki pojawiają się w Dzienniku Anne Frank. Ignorowanie i bagatelizowanie przez dorosłych ważnych spraw dla dorastających dzieci. Tak jakby matki zapomniały i wyparły to, jakie same prawdopodobnie były.

Teksty matki do córki “ponadczasowe”. Wielu rodziców uważa, że ich dzieci nie mają prawa mieć własnych tajemnic.

Jak ja miałam piętnaście lat, to nie miałam osobistych spraw. A ty w ogóle nie masz innych. Same osobiste sprawy. Po ojcu – dodaje pod nosem. Także tajemniczy.

Gdyby nie język i pewne okoliczności spokojnie tę książkę można by napisać dziś. Zresztą język nie dawał mi spokoju. Książka jest z 1978 roku, ale słownictwo, sposób odmiany, jak z Wojny domowej – dekadę, albo nawet dwie wcześniejsze. Zaskoczyło mnie to mocno.

No i pytanie, które przy okazji tytułu mnie nurtuje – kto grzebał przy Mickiewiczu 🙂

W źródłach współczesnych jest “wstążka pawilonu”, a u Chądzyńskiej “wstęga”.

wstęga pawilonu, Chądzyńska

Wstęga pawilonu, Zofia Chądzyńska

Wyd.: Nasza księgarnia, 1982

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *