Pod wulkanem

Wśród kryminałów na półce mojej mamy stało Pod wulkanem. Choć pamiętam grzbiet z wypisanym tytułem i miejsce, gdzie się znajdowała, zastanawiam się dziś, czy to nie jakaś kreacja pamięci. Raczej nie pasowała ta książka do pozostałego zestawu. Skąd mogła się tam wziąć? Ale z drugiej strony, dlaczego miałbym sobie to wymyślić? Jestem również przekonany, że książka Malcolma Lowry wymieniona była wśród najważniejszych książek w jednotomowej encyklopedii popularnej PWN. Lubiłem zaglądać do tego spisu zastanawiając się ile jeszcze rzeczy będzie trzeba przeczytać.

Postanowiłem przeczytać ją wreszcie w ubiegłym roku. Kupiłem egzemplarz w styczniu 2015. Gdy otworzyłem pierwsze strony uznałem, że nie będę się męczył. Maleńka czcionka w wydaniu Rebisu skutecznie mnie odstraszyła.

Od kilku lat z zachwytem korzystam z czytnika Kindle. Bawi mnie dyskusja o wyższości papieru nad elektronicznymi książkami; o zapachu kartek, dotyku okładki. Niestety w klasycznej książce nie da się wyregulować rozmiaru czcionki. Czytniki mają swoje wady – trudniej mi znaleźć mgliście zapamiętane fragmenty (mimo wbudowanych wyszukiwarek), nie nadają się do książek z diagramami, tabelami, ilustracjami. Wygrywają jednak komfortem czytania.

Jedyny zapach książki, który mam mocno w głowie, to zapach zatęchłych kartek, książek przechowywanych w wilgoci. Mam taką Kuchnię indyjską wydaną przed laty i gdzieś znalezioną. Nawet po latach nie zwietrzał zaduch starego strychu.

Mało piszę o Pod wulkanem. Bo nie mam czego napisać. Podszedłem do niej teraz. I po kilkunastu wymęczonych kartkach porzucam bez żalu. Nie mogę się skoncentrować na nazwiskach. Irytuje mnie sposób narracji. Przez tyle lat jej nie przeczytałem, wygląda na to, że będziemy bez siebie żyć.

Pod wulkanem, M. Lowry

Pod wulkanem, Malcolm Lowry

Wyd. Rebis, 2007

Tłum.: Krystyna Tarnowska

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *