Po piśmie

“Czytałeś już Lód?”. Mam wrażenie, że regularnie raz na kilka miesięcy M. zadaje mi to pytanie. Nie zachęca, nie przekonuje tylko pyta. A mi z Dukajem nie było nigdy po drodze. Nie ma na to, żadnego wyjaśnienia. Tak czasem bywa, że jakiś autor dojrzewa bardzo długo w mojej głowie. Czasem się pewnie nie doczeka. 

Aż nagle podczas tegorocznego Pol’And’Rock Festival Olga Tokarczuk (również nie czytałem jeszcze nic) mówiła mądrze i ciekawie i wspomniała Po piśmie, Jacka Dukaja. W kontekście pisania, pisarstwa i kultury czytania w nowym świecie. Technologii dających natychmiastowe przeżycia.. Prawdopodobnie chodziło jej między innymi o esej, w którym znajduje się ten fragment. Czytaj dalej Po piśmie

Maia z księżyca

Ala i Maja to siostry. Przy czym Maja nie jest zwykłą siostrą, jest siostrą księżycową. Niezwykłość siostry widoczna jest choćby w jej imieniu. W tytule na okładce, na grzbiecie występuje jako Maia. Ale już w treści jest po prostu Mają. Zachowuję więc pierwszą, tę bardziej księżycową wersję jej imienia.

Maia z księżyca jest przepiękną książką (nie tylko) dla dzieci o jednej z trudnych wielu spraw. Chorobie, odchodzeniu, śmierci. Trudno się mówi o tych tematach, a szczególnie trudno dzieciom czy młodzieży. Katarzyna Babis stworzyła historię, w której sześcioletnia Ala tłumaczy sobie chorobę siostry. Być może dlatego, że dorośli nie stanęli na wysokości zadania i nie wyjaśnili tego co się dzieje. Maia jest szczupła i blada, bo pewnie „tak wyglądają księżycowe dziewczynki. Na twarzy Maja ma specjalny aparat tlenowy, jak astronauci. To dlatego, że ziemskie powietrze może zaszkodzić kosmicznym księżniczkom”. Czytaj dalej Maia z księżyca

Ani tryumf, ani zgon

Chętnie powołujemy się na poległych, bo nie możemy zapytać ich o zdanie.

Ani tryumf, ani zgon to zbiór czterech esejów Tomasza Łubieńskiego pisanych przy okazji kolejnych rocznic upamiętniających wybuch Powstania Warszawskiego (pierwszy z 2005 roku). Niesłychanie inteligentne mimo pewnej barokowości stylu i licznych dygresji. Przekorne wobec obowiązującej w Polsce martyrologii klęsk. Zadającej trudne i ważne pytania. One od lat istnieją już w dyskusji publicznej, ale nadal często traktowane są z lękiem (nie wypada, nie należy). Czytaj dalej Ani tryumf, ani zgon

Dlaczego piloci kamikadze zakładali hełmy? Czyli ekonomia bez tajemnic

Biada temu, kto zgodnie z zapowiedzią wydawniczą uzna książkę Roberta H. Franka, za kurs ekonomii dla żółtodziobów. Biada tym wszystkim, którzy uznają, że odpowiedzi na różne postawione pytania, łącznie z tytułowym Dlaczego piloci kamikadze zakładali hełmy? są sensownymi wytłumaczeniami szanowanego profesora ekonomii. Jeśli zaś tak się stanie dość łatwo może wówczas uznać autora za idiotę, zaś nauki ekonomiczne za stek bzdur. Czytaj dalej Dlaczego piloci kamikadze zakładali hełmy? Czyli ekonomia bez tajemnic

Posełki. Osiem pierwszych kobiet

W jedneym ze swoich doskonałych esejów Ursula LeGuin (Nie ma czasu. Myśli o tym co ważne) napisała, że bywają książki, co najwyżej poprawne literacko, ale opowiadające tak fantastyczne historie, że trudno się od nich oderwać. Ale co, gdy historia zapowiada się na świetną, zaś warsztat trudno nazwać “co najwyżej poprawnym”? A może on i jest poprawny, ale męczący.

Złamałem nieco swoją zasadę, którą od początku wakacji realizuję, czyli wyciągam z kolejki książki leżące już na swoich kupkach co najmniej rok i staram się nic nowego nie kupować. Posełki. Osiem pierwszych kobiet Olgi Wiechnik wyglądały tak interesująco, że kupiłem pod wpływem jakiejś pozytywnej opinii i niemal natychmiast rozpocząłem lekturę. Historia pierwszych kobiet, które po odzyskaniu niepodległości przez Polskę weszły do sejmu. Historia walki o prawa i godność. Zapowiadało się świetnie. Czytaj dalej Posełki. Osiem pierwszych kobiet

Podróż do kresu nocy

Lepiej jest nie robić sobie złudzeń, bo ludzie nie mają sobie i tak nic do powiedzenia, a innym mówią tylko o swoich własnych troskach i bólu. Każdy dla siebie, a ziemia dla wszystkich.

Fantastyczna! Genialna! Doskonała! Nużąca…

Już wystarczy.

Kilka miesięcy temu zorientowałem się, że nie mam na półce Podróży do kresu nocy. Była wśród tych najcenniejszych i najważniejszych. Nie ma! Jest Śmierć na kredyt, a Podróży…  nie ma. Na szczęście okazało się, że jest dostępne jakieś nowe wydanie i to mnie sprowokowało do powrotu do książki Louisa-Ferdinanda Céline. Jak wiele lektur sprzed kilku dekad pamiętałem mgliście pojedyncze sceny. Czytaj dalej Podróż do kresu nocy

No dno po prostu jest Polska

Sięgam często do przedwojennych gazet, literatury. Im dawniej tym ciekawiej się robi, zwłaszcza jeśli można zauważyć podobieństwa do obecnych czasów. Dzięki temu można zawsze stwierdzić, że może zmieniają się czasy, ale człowiek nie tak bardzo. 

Wiele z tych odniesień i porównań w naturalny sposób odnosi się do Polski, Polaków i życia w Polsce. Pewnych wad, przywar, skłonności. Socjolog Adam Leszczyński próbuje w książce No dno po prostu jest Polska rozprawić się z mitami, autostereotypami, które sprawiają, że Polacy mają tak niskie mniemanie o sobie (a raczej innych Polakach). A jednak coś się nie udało. Czytaj dalej No dno po prostu jest Polska

Innowatorzy

To nie geniusz jednostek tylko wspólna praca zespołowa jest odpowiedzialna za rozwój technologii i przełomowe idee. Powtórzmy jeszcze raz: za udanymi ideami leży konieczność współdziałania innowatorów oraz zespołu. A gdybyśmy zapomnieli to jeszcze raz – samotnicy bez wsparcia zespołu nie osiągają sukcesów. Tak mniej więcej wygląda pierwsza połowa książki Waltera Isaacsona Innowatorzy. O tym, jak grupa hakerów, geniuszy i geeków wywołała cyfrową rewolucję. Przypominanie tego co kilka akapitów w pewnym momencie męczy, zaś po dłuższym czasie zaczynam się zastanawiać, czy autor nie próbuje zmusić nas do pewnego widzenia świata. Czy naprawdę historii osób odpowiedzialnych za rewolucję komputerową i internetową nie dało się rozpocząć i podsumować takim zdaniem, a nie powtarzać po wielokroć? Czytaj dalej Innowatorzy

Nasz chłopak

Od zawsze byliśmy lojalni wobec ojca. On był silniejszy. Baliśmy się go. Potrzebował nas. Jego aprobata zawsze znaczyła więcej niż akceptacja matki – dodawała mi wartości.

J.D. Vance opowiedział własną historię – chłopaka, który wbrew wszelkim okolicznościom wyrwał się z biedy, patologii, narkomanii czy alkoholizmu (Elegia dla bidoków). To optymistyczne, ale w dużej mierze stało się tak dzięki determinacji jego dziadków. Sami niewykształceni rozumieli, że edukacja da mu pewną szansę w przyszłości. Na jednego Vance’a przypada pewnie dziesiątki innych kolegów, którzy mogli nie mieć takiego szczęścia. Uzależnieni rodzice, brak stałej pracy, brak jakichkolwiek perspektyw. 

Takim pechowcem mógłby być główny bohater powieści Daniela Magariela Nasz chłopak. Poznajemy go w chwili, gdy wraz z ojcem i starszym bratem opuszczają Kansas w poszukiwaniu nowego domu. Są tuż po rozwodzie, w wyniku, którego ojciec uzyskał prawa do opieki nad synami. Czytaj dalej Nasz chłopak

Kroniki Atopii

Czekałem na dobry pretekst, żeby przerwać lekturę Kronik Atopii już jakiś czas. Choć było coraz gorzej, dawałem szansę raczej skanując kolejne akapity, niż czytając. Według czytnika ten moment nadszedł w 47 procencie całości, gdy przeczytałem “przemapowałem mój zmysł dotyku od karku, aż do krzyża, niczym boczną linię receptorów u ryby, by wyczuwać zawirowania w prognozach rynkowych. Nawet najlżejsze zmiany ciśnienia rynkowych trendów łechtały mnie po plecach” i jeszcze kawałek dalej “liczba ludności na świecie zmniejsza się, załamuje się produkcja płodów rolnych, nie mówiąc już o niepowodzeniu yena [drogi tłumaczu, czemu nie jena?] i zielonych w zdobywaniu nowych terytoriów jako derywatów bitcoina. Czytaj dalej Kroniki Atopii

speculatio – myślą rzeczy rozbieranie