Na zakończenie wakacji

Wyjątkowo nie trafiałem z wakacyjnymi lekturami. Zacząłem od Ślepowidzenia Petera Wattsa, bo czasami sięgam do science fiction, zwłaszcza jeśli widzę często jakieś odwołania. Przegrałem z nią dość szybko. O ile początek wydawał się obiecujący, to później zniechęcił mnie język. Trochę jak ze starych książek SF, gdy autorzy wplatali naukowe pojęcia, żeby treść brzmiała bardziej (“pół godziny później, w noosferze pojawiły się pierwsze transformaty Fouriera”). A może po prostu nie byłem w stanie wciągnąć się w całość historii… Czytaj dalej Na zakończenie wakacji

Pojechałam do brata na południe

I znów to samo. Historia przeciwko historii a ja pomiędzy nimi jak sędzia. Dwóch ochlejusów z lukami w pamięci i każdy trzyma się swojej prawdy.

Nie było łatwo czytać tę książkę. Autorka Karin Smirnoff zrezygnowała z interpunkcji, nazwy własne oraz imiona i nazwiska pisała łącznie, więc początkowo miałem wrażenie, że posypało się formatowanie ebooka. Pojechałam do brata na południe to pierwszy tom sagi Kippów i ze względu właśnie na ten specyficzny i wymagający język, nie wiem czy szybko sięgnę do pozostałych, choć sama historia jest wciągająca, świetnie wymyślona, choć… można uznać, że wszystko to już znamy. Czytaj dalej Pojechałam do brata na południe

Chłopcy. Idą po Polskę

Rozczarowanie. W jednym słowie to mogę napisać o reportażu Marcina Kąckiego Chłopcy. Idą po Polskę. Oczekiwałem jakiejś diagnozy aktualnej rzeczywistości, co powoduje, że młodych mężczyzn (30% ankietowanych w grupie 18-30 lat) uwiodła prawicowa partia, której przedstawiciele głoszą jawnie rasistowskie, przemocowe hasła, podlane absurdalnymi koncepcjami ekonomicznymi i podlane sosem nacjonalistyczno-religijnym. Tymczasem głównym jej bohaterem jest Janusz Korwin-Mikke, z którym spotyka się i rozmawia autor i któremu poświęca bardzo dokładnie niemal połowę książki. Jest zabawnie, głupio, śmiesznie, nużąco czyli dokładnie tak, jak można było przez lata traktować Korwina-Mikke. Mówiąc dzisiejszym językiem – wiecznego politycznego przegrywa. Prowokatora, niesłychanie inteligentnego, ale mimo tego politycznego idiotę. A przy tym niezbyt empatycznego osobnika, grającego kartą „przecież mówię prawdę”. Czytaj dalej Chłopcy. Idą po Polskę

Wrzenie. Francja na krawędzi

Sięgnąłem po Wrzenie Anny Pamuły, głównie ze względu na ostatnią sytuację we Francji, czyli zamieszki, jakie wybuchły po zabiciu siedemnastoletniego chłopaka przez policjanta w trakcie kontroli. Protesty trwały kilka dni i miały dość dynamiczny przebieg, jak wiele innych zamieszek i strajków we Francji. Podtytuł reportażu Anny Pamuły Francja na krawędzi sugerował jaką próbę spojrzenia na to, co dzieje się we Francji w ostatnich latach. Początek był bardzo obiecujący, autorka rozmawia z obywatelami francuskimi, część z nich to muzułmanie, jednak różni ich niemal wszystko. Jedni nienawidzą kraju, w którym mieszkają , inni korzystają z szans, jakie im dał.  Czytaj dalej Wrzenie. Francja na krawędzi

100 dzieci

Zobaczyłem gdzieś reklamę tej książki. Zaintrygowała mnie okładka i opis. Znałem autora Christopha Drössera, z popularnonaukowych książek dla młodzieży o matematyce i fizyce. Tym razem w książce 100 dzieci. Świat w liczbach i ciekawostkach postanowił opowiedzieć młodemu czytelnikowi o świecie, wykorzystując dane i statystyki. Miałem nieco inne wyobrażenia o niej, zanim do mnie przyszła i ją otworzyłem. Spodziewałem się nieco innego ujęcia. Bardziej graficznego niż tekstowego. W każdym razie sam pomysł jest banalny i świetny. Opowiedzmy o tym, jak wygląda współczesny świat tworząc hipotetyczną wioskę składającą się z setki dzieciaków.  Czytaj dalej 100 dzieci

Incel

Incel Jana Mazura był nominowany w tym roku do Nagrody Literackiej Miasta Stołecznego Warszawy, w kategorii “Komiks i powieść graficzna”. Intrygowała mnie nie tylko ascetyczna kreska, ale przede wszystkim próba opowiedzenia o współczesnych, wykluczonych (lub wykluczających się samemu) Inceli – samotników, przegrywów, jak sugeruje pochodzenie słowa, żyjących w mimowolnym celibacie, co ma być podyktowane ich przekonaniem o własnej nieatrakcyjności w obliczu zbyt wysokich wymagań stawianych przez współczesne kobiety. Czytaj dalej Incel

Meijin – mistrz Go

W połowie lat dziewięćdziesiątych postanowiłem nauczyć grać się w go. Grywałem w szachy, brydża, w różnego rodzaju planszówki, ale go omijałem. Nawet zdobycie planszy i kamieni jeszcze wówczas nie było wcale takie proste. Wtedy odkryłem również serwisy gier online (zdaje się na portalu Yahoo!) i oprócz szachy postanowiłem pouczyć się i pograć również w go. Pamiętam moją pierwszą prawdziwą rozgrywkę z żywym człowiekiem, gdzieś tam na świecie, a nie tylko przeciw programom komputerowym, na najprostszych poziomach trudności. Czytaj dalej Meijin – mistrz Go

Wymazana

Wiesz, te wojny jugosłowiańskie są teraz takie tragiczne, że nasi wnukowie nie uwierzą, że jedni mówili kava, a   inni kafa, a   potem strzelali jeden do drugiego, bo te różnice nie pozwalały im żyć razem.

26 lutego 1992 roku Ministerstwo Spraw Wewnętrznych Republiki Słowenii wymazało 25 671 ludzi. Po prostu. Jednej nocy dane ludzi zniknęły z rejestrów, oni zaś pozbawiani byli dokumentów, a tym samym i praw. Z dnia na dzień obywatele dawnej Jugosławii, którzy urodzili się i żyli z rodzinami na terenie nowego państwa – Słowenii – zniknęli. Słoweński pisarz Miha Mazzini w powieści Wymazana opowiada historię kobiety, która jedzie na poród do szpitala. W rejestracji okazuje się, że nie istnieje. Nie przysługują jej żadne prawa. Czytaj dalej Wymazana

Życie

Pozornie książka robi wrażenie. Intrygujące, zachwycające (czasami) ilustracje, do tego przekaz i droga przez Życie. Od dzieciństwa, po starość. Z niuansami, że może być tak, a może być inaczej. Czasem może być dobrze, a czasem nie najlepiej. Wyobrażam sobie, że albumowe wydanie pracy Lisy Aiato może być pięknym prezentem, albo książką, przy której odetchniemy w spokoju wieczorem, przytakując “ach, tak właśnie jest”. Czytaj dalej Życie

Zdrowy umysł w sieci algorytmów

Przejrzystość zaczyna się od prostych, konkretnych środków, takich jak ułatwienie użytkownikom zrozumienia, na co właściwie się zgadzają, gdy klikają na „Zgadzam się”. Wiele platform informacyjnych ukrywa tę informację w długich, liczących niekiedy po dwadzieścia stron warunkach świadczenia usług, napisanych ledwo dającą się odczytać czcionką, w sposób, którego nie da się zrozumieć. Ludzie zmuszeni są do wyboru pomiędzy dwiema poniżającymi opcjami: albo zgodzą się na coś, czego nie są w pełni świadomi, albo zanim zaczną korzystać z nowej platformy, spędzą wiele godzin, próbując zrozumieć te opasłe dokumenty. Ten narzucony wybór obraża ludzką godność.

Powyższy fragment pochodzi z książki Gerda Gigerenzera Zdrowy umysł w sieci algorytmów, której polskie wydanie ukazało się dwa miesiące temu i w cudowny sposób nakłada się na temat jednego z odcinków serialu Czarne Lustro, który miał premierę całkiem niedawno. Mowa o Joan jest okropna – bohaterka ponosi konsekwencje zaakceptowania umowy, której “przecież nikt nie czyta”. Gigerenzer postuluje, że powinniśmy wymóc na regulatorach, a ci na firmach technologicznych, żeby regulaminy usług i najważniejszych zasad mieściły się na jednej stronie. To być może jest pewien ideał, ale nie sposób odmówić mu racji. Stworzyliśmy regulacje, które są absurdalne. Regulaminy i akceptacje (np. “ciasteczka”), których całkowicie nikt nie czyta, więc można przemycić w nich wszystko, co wykorzystują oszuści. Klient i tak nie jest chroniony. Sytuacja przypomina tę, która jest mi bardzo bliska i dotyczy firm inwestycyjnych. Bezużyteczne ankiety adekwatności i świadomości ryzyka, przed niczym nie chronią klientów. Chronią wyłącznie firmy oraz dają zarobek coraz większej rzeszy prawników, którzy tworzą absurdalne i niepotrzebne zapisy. Czytaj dalej Zdrowy umysł w sieci algorytmów

speculatio – myślą rzeczy rozbieranie