Opcja B

W listopadzie ubiegłego roku znalazłem się nagle w dwóch światach. Jeden z nich był dla mnie całkiem nowy, drugi stary lecz nieco zapomniany. Może nawet opuszczony. Ten zapomniany, stary świat to przestrzeń pełna dźwięków, zapachów, szumu wiatru, wody przepływającej w Wiśle, kołyszących się liści. A przede wszystkim wszechobecnej ciszy. Nagle to co było zawsze obecne – szum miasta, maszyn, samochodów, ludzi został przytłumiony. Na pierwszy plan wybiły się odgłosy wszechobecnych ptaków. Śpiew, trele, ćwierkanie, piski i krakanie, choć zimą wydawałoby się, że nie ma ich zbyt wiele, to choć od zawsze istniały – nawet w mieście – to dopiero teraz się na nich zacząłem koncentrować. Do tej pory to były dźwięki i odgłosy, na które zwracałem uwagę podczas wyjazdów, wakacji, rzadkich spacerów. A teraz są zaskakująco wszechobecne i kojące.

Drugi świat okazał się czymś zupełnie nowym. Nieznanym. Niewyobrażalnym wcześniej. To uniwersum osób, które podchodzą dyskretnie podczas spotkań lub odzywają się na Facebooku, w mailach i mówią “jestem z tobą, jestem z wami”. I chwilę później dodają: “Mój brat, moja siostra, moja mama, mój mąż, moje dziecko…”, “wypadek, zawał, rak, samobójstwo”. “Miałem lub miałam 5, 8, 10, 20, 35 lat”.

Po kolejnej takim wyznaniu, zaczynam się czuć, jakbym przystąpił do niewidzialnego zakonu. “Jesteś teraz w naszym świecie. W świecie smutku, żalu, nostalgii. Ona być może po latach maleje, ale maleńkie lub całkiem duże zdarzenie – takie jak wasze – potrafi je znów przywołać. Czasem zbyt mocno. Ale pamiętajcie, że możliwe jest dalsze życie. Dla innych, dla was samych”.

Każdy kto do tego zakonu nie przystąpił, nie ma pojęcia, jak wielu ma członków. To są sprawy o których się nie rozmawia. Nie wypada, nie można, nie należy, nie jest profesjonalne. Jak napisała Inga Iwasiów (Umarł mi):

Dorośli mają obowiązek uporać się ze smutkiem, nie leźć innym w oczy tym depresyjnym nastrojem. Ten obowiązek bezwzględnie dotyczy osób uważanych za silne. Odnoszących sukcesy. Normalnych. Niebiorących zwolnień z każdej okazji. Wyrabiających się.

A jednak świat równoległy istnieje. Przenika się z rzeczywistym, my zaś jesteśmy w nim obecni. Mocniej, niż chcielibyśmy.

Kilka dni temu trafiłem na tekst, w którym Annie Jean-Baptiste z Google wspomina książkę, która okazała się najbardziej inspirująca w jej karierze. Książka ukazała się w języku polskim, pod tytułem Buntownicy. Biznesowi innowatorzy zmieniają świat. Nie przepadam, za tego typu literaturą (po tytule), ale wtedy zacząłem szukać, co to może być i kim jest autor – Adam Grant.

Niemal natychmiast wyświetliła mi się wcześniejsza jego książka Opcja B. Jak radzić sobie z traumą po stracie, stawić czoła trudnościom i odzyskać radość życia, którą napisał wspólnie z Sheryl Sandberg (Facebook) i informacja “Po nagłej śmierci męża Sheryl Sandberg przygotowywała się do przejęcia roli ojca dla swoich dzieci. Czuła, że okaleczona rodzina już nigdy nie będzie umiała cieszyć się życiem. Wtedy Adam Grant, psycholog traumatolog oraz przyjaciel Sheryl opowiedział jej o pewnych konkretnych działaniach, które ludzie mogą podjąć, by wydobyć się z dna rozpaczy i wyzdrowieć.

Czy mogłem przejść obojętnie?

Piękna jest ta książka (przynajmniej pierwsza część). Ważna, potrzebna, niezbędna. Choć nie wiem, czy będzie w pełni doceniona przez osoby, które nie znalazły się w świecie równoległym, o którym napisałem wcześniej. jednak przynajmniej częściowo powinna być zrozumiała. Sheryl Sandberg opisuje swój własny żal, smutek i przeżycia, bo dla każdego będzie on inny. Ale – i tu widzę ogromną zbieżność – pisze o tym, jak chciałaby, żeby zachowywano się wobec niej. W życiu prywatnym, zawodowym, społecznym. Jak rani milczenie z jednej strony i nieadekwatność błahych pogaduszek z drugiej. Jak trudno spełnić oczekiwania wobec samej siebie, gdy jedyne co ma w głowie to pustka i ogromna rozpacz.

Żal to wymagający towarzysz. We wczesnych dniach, tygodniach i miesiącach był ze mną zawsze, nie tylko w głębi, ale i na powierzchni zdarzeń. Stale obecny, wzbierający. Unosił się jak fala i mnie ogarniał, jakby chciał wyrwać mi serce. W takich chwilach czułam, że nie zniosę bólu ani minuty dłużej, nie wspominając o kolejnej godzinie.

[…]

Przed tragedią byłam starszą siostrą, kobietą czynu, która planuje i poświęca się pracy. Po śmierci męża stałam się niezdolna do czegokolwiek.

Sheryl opisuje swoje przeżycia, zaś Adam Grant dopowiada, wyjaśnia, tłumaczy jak sobie radzić, jak zrozumieć, i przede wszystkim w jaki sposób przeżyć. Doskonale się uzupełniają.

Przyznanie, że przechodzimy trudny okres, jest „prawie niestosowne”. Anna Quindlen ujęła to w nieco bardziej poetycki sposób. „Żal”, pisze, jest „szeptem w uszach świata i zgiełkiem w sercu. Bardziej niż seks, silniej niż wiara, mocniej niż poprzedzająca go śmierć, żal jest niewypowiedziany i publicznie ignorowany z wyjątkiem paru chwil na cmentarzu, które szybko przemijają”

Sandberg ma komfort pracy na wysokim stanowisku w Facebooku, więc otrzymała wsparcie, czas na oddech i opiekę od samego Marka Zuckerberga, na które nie wiem, czy mogą sobie pozwolić pracownicy na niższych stanowiskach (chciałbym w to wierzyć, zwłaszcza, że S. Sandberg zdaje się o to walczyć po śmierci męża), ale zwraca uwagę na ważny fakt, jak po tragedii ważne jest wsparcie pracodawcy. Nie tylko samej firmy, ale też ludzi. Przy czym to wsparcie wyraża się w realnych działaniach, a nie wyłącznie w roztaczaniu parasola ochronnego. Sheryl Sandberg znana jest z książki napisanej przed laty Włącz się do gry. Kobiety, praca i chęć przywództwa. W tej nowej pozycji przyznała, że tamta książka jest niepełnowartościowa. Że zapomniała w niej napisać o samotnych kobietach, które muszą radzić sobie z o wiele większymi barierami i ograniczeniami. Dopiero własne doświadczenie pozwoliło jej dopier je zauważyć. Może się to wydawać dziwne, ale przecież istnieją dziesiątki światów, o których nie wiemy lub zapominamy, dopóki ich nie dotkniemy – śmierć bliskiej osoby, niepełnosprawność dziecka, wypadek. To zmienia perspektywę. Dopóki takie doświadczenie jest poza nami, wiemy, że pewnie zmieniają się priorytety. Ale to trochę bezwartościowa wiedza.

Przy okazji Facebooka, autorka zwraca uwagę jak ważnym medium był dla niej portal. W ustach pracowniczki brzmi to może niezbyt wiarygodnie, gdy podkreśla, że oto właśnie w tej ważnej dla niej chwili FB spełnił swoją rolę łączenia ludzi i wymiany ich doświadczeń i emocji. Być może uznałbym to wyłącznie za lojalność wobec pracodawcy, gdyby nie moje własne doświadczenie. Do 3 listopada było to dla mnie medium służące do okazyjnego powieszenia fotek, ciekawostek, ale z ochroną własnej prywatności. Przez kilka dni po tej dacie dał mi mnóstwo oddechu na podzielenie się z bliskimi i dalszymi znajomym emocjami, które były nie do zatrzymania. Stał się naprawdę wentylem dla tego wszystkiego co zaczęło się we mnie dziać.

Znacznie mniej podobała mi się końcówka, w której wcześniejsze wskazówki i sugestie dotyczące radzenia sobie ze stratą przełożone zostały na ogólne zasady jak wyciągać wnioski z porażek w pracy. Nie wydawało mi się to potrzebne w tej konkretnej książce. 

W każdym razie będę ją polecał, komu tylko się da. Przynajmniej te pierwsze rozdziały. Są niezmiernie ważne, choć każda strata będzie przeżywana na tysiące różnych sposobów.

[Brałeś udział od lat w WOŚP. Dziś po raz pierwszy nie byłeś obecny.]Opcja B. S. Sandberg, A. Grant

Opcja B. Jak radzić sobie z traumą po stracie, stawić czoła trudnościom i odzyskać radość życia, Sheryl Sandberg, Adam Grant

Wyd.: Agora, 2018

Tłum.: Zbigniew Kościuk

Jeden komentarz do “Opcja B”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *