Matka Polka feministka

Radia słucham wyłącznie jeżdżąc samochodem. Nieregularnie trafiałem na audycje prowadzone przez Joannę Mielewczyk Matka Polka Feministka. Tytuł prowokujący. Ale również może być odstręczający. Przez część może być uznawany za obraźliwy. Ciekaw jestem ile było takich osób, które już po samym tytule zamykały się na przekaz. A ten był w zasadzie prosty. Joanna Mielewczyk rozmawiała o rodzicielstwie. Przede wszystkim z matkami, ale również z ojcami. O trudnych chwilach, wyborach, rozterkach, żalach. O sprawach, które być może znamy z własnego życia lub z otoczenia. Dla uczestników tych rozmów, często miało to wymiar oczyszczający. Prawdopodobnie potrzebowali wygadania się. Można zapytać, a dlaczego publicznie?

No cóż sens takich rozmów, wyznań jest o tyle ważny, że pozwala nam – słuchaczom – spojrzeć na życie z różnych perspektyw. W tym również z takich, w których się nigdy nie znajdziemy i nie będziemy musieli podejmować trudnych decyzji. To były audycje do przemyśleń i refleksji, w żadnym wypadku nie do oceny. To bardzo ważne, bo odnoszę wrażenie, że w ostatnich latach wszyscy dookoła próbują oceniać innych. To jak się ubierają, co mówią, jakie decyzje podejmują. Coraz mniej otwartości na inność i akceptacji życia innych.

Audycja nie jest nadawana od czerwca 2016. W związku ze zmianami, jakie zachodzą w mediach publicznych Joanna Mielewczyk, była kolejnym członkiem zespołu Trójki, który musiał odejść.

To co się wydarzyło później to już wodospad. Potrafię sobie wyobrazić pęd, jaki towarzyszył podjętej spontanicznie decyzji. Ogłoszona została zbiórka publiczna, z której środki miały być przeznaczone na wydanie książki Matka Polka Feministka. Książki, niebędącej wyłącznie zapisem audycji, ale historie bohaterów uzupełnione zostały o wydarzenia późniejsze. Które nastąpiły w kolejnych latach już po nagraniu konkretnej audycji. Książka ukazała się kilka tygodni temu, co oznacza szaleńcze tempo – wybór wydawnictwa, redakcja, skład, kwestia praw do nazwy audycji plus cała logistyka stojąca za wysyłką książek, do wszystkich, którzy wsparli tę inicjatywę. Podziwiam.

Co do samej treści. Powtórzę tylko to, co zasygnalizowałem wcześnie. Mam wrażenie, że przekaz tych rozmów nie trafi tam gdzie powinien. Do tych wszystkich, którzy mają monopol na rację, wiedzą jakie są jedyne dopuszczalne rozwiązania i najlepiej się czują oceniając innych. Ale może się mylę? Może są tacy, którym otwierają się oczy? Joanna Mielewczyk wspomina w książce o licznych listach, które otrzymuje. Wśród nich są prawdopodobnie takie z niewielką akceptacją i empatią. Jak sobie z tym radzi? Czy udaje jej się przekonać czasem takie osoby?

Muszę jeszcze dodać pewną kwestię. Nie przypominam sobie, żebym podczas czytania książki czuł się jak w filmie. Chodzi o te sceny, gdy bohater czyta list. Następuje najazd kamery na kartkę, zaś z offu czytany jest list głosem nadawcy listu. Przy Matce Polce Feministce niemal cały czas odnosiłem wrażenie, że słyszę ciepły głos autorki, gdy opowiada o swoich rozmówcach.

Audycja kontynuowana jest od jakiegoś czasu, poza radiem w sieci pod adresem www.joannamielewczyk.pl/

Matka Polka feministka, J. Mielewczyk

Matka Polka feministka, Joanna Mielewczyk

Wyd.: Czwarta Strona (Wydawnictwo Poznańskie), 2017

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *