Łuk Triumfalny

Ravic, Joanna, Morozow, Paryż, Łuk Triumfalny, calvados. W trakcie lektury przypominałem sobie drobne sceny, atmosferę, wrażenia sprzed wielu lat.

Pod koniec PRL-u nie miałem żadnych szans, żeby dowiedzieć się czym jest i jak smakuje calvados. Była w tym jakaś niesamowita egzotyka. Po raz pierwszy miałem okazję kupić calvados w strefie wolnocłowej już w kapitalizmie. I nie pamiętam, czy miałem w głowie bohaterów powieści Remarquea, czy bardziej potrzebny był mi do kurczaka po normandzku. W każdym razie od tamtego czasu butelkę calvadosu zawsze mam w kuchni. Używam jednak tak rzadko, że na pewno zużyłem ich mniej w ciągu minionych trzech dekad, niż Joanna wraz z Ravikiem wypili w całej książce.

Znów wracam do E.M. Remarque’a. Tym razem Łuk Triumfalny. Opublikowany po raz pierwszy tuż po II Wojnie Światowej opisuje 1939 rok z perspektywy niemieckiego emigranta w Paryżu. Dla wielu osób patrzących czarno-biało na świat już samo to mogłoby być niezłą zagadką. Jak to – niemiecki uciekinier? Ravic (to już kolejne przybrane nazwisko) w Niemczech był chirurgiem, przeciwnikiem faszystowskich rządów. Przesłuchiwany przez gestapo świadek tortur i śmierci bliskich mu osób. Ucieka do Paryża, skąd deportowany jest kilkukrotnie do Szwajcarii, by ponownie wrócić. Utrzymuje się z wykonywanych na czarno operacji w prywatnej klinice, między innymi ratując kobiety przed skutkami nieudanych aborcji. Dodatkowo pomaga w burdelu, badając regularnie pracujące tam kobiety. Ten opis życia człowieka pozbawionego wszelkich praw udał się Remarquowi mistrzowsko. Czarny rynek aborcji. Czarny rynek emigrantów pracujących za minimalne stawki. W dzisiejszych czasach uchodźca, nawet gdyby był wybitnym chirurgiem prawdopodobnie na czarno układałby glazurę.

Z powodu paru bezsensownych przepisów prawa wiele młodych kobiet musiało korzystać z usług takich pokątnych fuszerów, zamiast szukać pomocy u lekarzy. Nie rodziło się przez to więcej dzieci. Kto nie chciał urodzić dziecka, ten znajdował sposób w majestacie albo z pominięciem prawa. Jedyna różnica polegała na tym, że rokrocznie rujnować zdrowie tysięcy matek.

Ravik nie ma rodziny więc życie wyjętego spod prawa jest dla niego łatwiejsze, niż dla innych uchodźców, którzy nielegalnie żyją w hotelach. Uchodźców z Rosji, Hiszpanii, Czech. Uciekinierów przed różnymi dyktaturami. Opis Paryża w 1939 roku to opis świata zachodniego, który nie wierzy w wojnę mimo tego co dzieje się w Niemczech. Zbrojenia, narastający terror, prześladowania, zajęcie Czech. Klasa polityczna nie wierzy w to, że Hitler będzie łamał deklaracje i układy.

Nie wie pan, że uchodźcy są zawsze kamieniem wśród kamieni? We własnym kraju są zdrajcami, a za granicą w dalszym ciągu cudzoziemcami.

Podobnie jak w przypadku wielu młodzieńczych lektur, do których postanowiłem wrócić po wielu latach rozmyślam, co mogło mnie w tej książce urzec. Poza atmosferą, którą kojarzę z czarno-białymi, wolno płynącymi filmami, w których aktorzy raczej wygłaszają monologi, niż ze sobą rozmawiają, na pewno był to właśnie ten opis świata chwilę przed upadkiem, pokazany z zupełnie odmiennej perspektywy. Nie przypuszczam (choć może się mylę) by był to wątek miłosny – Joanny i Ravika. Patetyczny, teatralny, do przesady sztuczny.

Teraz podczas powtórnego czytania po latach, początkowo nawet mnie nie raził, ba pasował nawet do tej atmosfery. Ale w końcu rozmowy obojga bohaterów weszły na poziom takiego patosu, że było to boleśnie nieznośne. Przyznaję, że już przelatywałem tylko przez kolejne sztuczne frazy. Przydałaby się tam w kilku miejscach redakcja wykonana przez Bukowskiego. Wycięcie niepotrzebnych, zbyt napuszonych zdań i nieco więcej brutalności, która byłaby jak najbardziej zgodna z cynizmem Ravika.

Największa siła powieści to opis świata tuż przed wojną. Nacjonalizmu, który pomieszany jest z patriotyzmem. W imię, którego dąży się do konfrontacji z tymi, którzy nie zgadzają się z naszym widzeniem świata.  Słowa gestapowca Haakego wydają się zbyt aktualne. Niemcy budują swoją siatkę donosicieli i współpracowników wśród Francuzów. Okazuje się to dosyć łatwe.

To gniazdo korupcji. Wiemy prawie wszystko, co chcemy wiedzieć. Nie musimy nawet szukać. Przynoszą nam sami. Zdrada kraju jako rodzaj patriotyzmu. To konsekwencja systemu partyjnego. Każda partia we własnym interesie zdradza inną i kraj. A my na tym korzystamy.

Mój egzemplarz leży gdzieś w kartonie, więc czytałem w nowym tłumaczeniu Ryszarda Wojnakowskiego. Wolałem spolszczoną Joannę w wersji Wandy Melcer, niż Joan. I chyba lepiej, gdy kobiety pachną w polskich tłumaczeniach Chanel No. 5 niż chanel cinque.

Łuk Triumfalny, E.M. Remarque

Łuk Triumfalny, Erich Maria Remarque

Wyd.: Rebis, 2009

Tłum.: Ryszard Wojnakowski

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *