Łaskawe

Zapowiadało się rewelacyjnie. Narrator wprowadzał nas w świat nazizmu. Relatywizując zbrodnie, rozmywając odpowiedzialność, przerzucając niemal na wszystkich, łącznie ze zwrotnicowym, który przecież ustawiając odpowiednio zwrotnicę kieruje pociąg do obozu koncentracyjnego. Całość argumentacji pozornie logiczna, ale w zasadzie sprowadza się do podobnej, jak wówczas gdy złodziej mówi, że przecież biednych nie okrada.

Dodatkowo odwołuje się do “banalności zła” – w odpowiednich warunkach wszyscy bylibyśmy winni.

W głowach niech na zawsze pozostanie wam ta myśl: macie być może więcej szczęścia ode mnie, ale nie jesteście ode mnie lepsi. Bo niebezpiecznie się robi od chwili, w której arogancko pozwolicie sobie na to poczucie. Lubimy przeciwstawiać Państwo, totalitarne lub nie, zwyczajnemu człowiekowi, pluskwie lub trzcinie. Ale zapominamy przy tym, że Państwo tworzą ludzie, mniej lub bardziej zwyczajni, a każdy ma swoje życie, swoją historię i seria przypadków decyduje o tym, że któregoś dnia jedni znajdą się po dobrej stronie karabinu albo kartki papieru, a inni – po złej.

Łaskawe, Jonathan Litell. Klasyczna literatura antywojenna. Powoli dowiadujemy się kim podczas wojny mógł być narrator. 1941 rok, Niemcy właśnie przeprowadzają inwazję na Rosję. Naziści jeszcze w glorii zwycięzców, przeprowadzają eksterminację Żydów na Ukrainie.

O wszystkim dowiadujemy się od Maximiliana Aue, należącego do SS, członka Einsatzgruppen. Pozornie to jeszcze ten moment, gdy zwycięzcy piszą historię i nie mają wątpliwości. Czyli przed tym co opisuje Remarque w Czasie życia i czasie śmierci. Ale tylko pozornie. Bo Littell ustami narratora pokazuje nie tylko wątpliwości, ale też proces ich wypierania u “zwykłych urzędników”, którzy stanęli po złej stronie karabinu lub kartki papieru. To wszystko ciekawe i szacunek dla autora, za to, że przekopał się przez źródła historyczne i przybliża nam historyczne postaci, fabularyzując historię. Ale gdzieś w tym wszystkim zgubiony został umiar. Tego zaczyna być za dużo. To już nie tylko przemyślenia narratora, ale zaczyna być szczegółowa historia kampanii niemieckiej w Rosji. Zbyt szczegółowa jak dla mnie. Zbyt dużo próbuje pokazać i wyjaśnić typów ludzkich i reakcji na okoliczności. Nużąco się robi. Zniechęciłem się przy piętnastu procentach książki, która w papierze ma około tysiąca stron. Odkładam, wracam, jednak odkładam.

Nie wiem czy wrócę. Z jednej strony jestem ciekaw, bo pomysł fantastyczny. No i ten pierwszy rozdział imponujący. Ale później coś zgrzyta. Zbyt mocno.

Łaskawe, J. Littell

Łaskawe, Jonathan Littell

Wyd.: Wydawnictwo Literackie, 2008

Tłum.: Magdalena Kamińska-Maurugeon

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *