Historia Zézé Vasconcelos

Pamiętam pogodę i okładkę, gdy wyszedłem z biblioteki wojewódzkiej z egzemplarzem Chodź obudzimy słońce. Pamięć jednak jest złudna i zawodna, o czym między innymi wspomina Leonard Mlodinow. Byłem przekonany, że książka ukazała się w serii “Proza iberoamerykańska” Wydawnictwa Literackiego. Tymczasem nawet śladu po niej nie ma. Okładki wydania PAX-owskiego z 1980 roku zupełnie sobie nie przypominam, choć musiała to być właśnie ta. Pamięć jest ułomna, ale z moich notatek z cytatami z tamtego okresu wynika, że czytałem ją tuż po Ciężkich pieniądzach, J. Don Passosa, a tuż przed Waldenem, H.D. Thoreau. Musiała to być I lub II klasa LO. Okładka zdecydowanie dziecięca lub młodzieżowa, ale ten poetycki tytuł mocno zapadł mi na lata w głowie. Chodź obudzimy słońce, J.M. de Vasconcelos

Nowemu polskiemu wydaniu z tytułem Rozpalmy słońce, tej poezji brakuje. Oryginalny portugalski Vamos aquecer o sol przy użyciu translatora nie pozwala mi ocenić, któremu przekładowi jest bliżej. Nazwisko autora José Mauro de Vasconcelos również brzmi tajemniczo i poetycko.

O książce przypomniała mi Agata Wojda wspominając Moje drzewko pomarańczowe. Nigdy jej nie czytałem. Kojarzyłem tytuł i to, że w czasie gdy jej poszukiwałem, była trudna do zdobycia. Czytam nadal  książki dla dzieci i młodzieży. Szukam czegoś co mógłbym czytać lub polecić 9-latkowi. Moje drzewko pomarańczowe na okładce egzemplarza, który pożyczyłem jest zapowiadane, jako brazylijska odpowiedź na Małego księcia. Mój znajomy III-klasista niedawno Małego księcia przeczytał. Co do tej miałbym poważne obawy, czy to odpowiedni już czas. Brutalny język (czasami), brutalna rzeczywistość i bieda, która – przynajmniej w Polsce – tak już nie wygląda. Chyba. Chciałbym mieć nadzieję.

To również sprawia, że nie mam pewności czy częściowo autobiograficzne książki Vasconcelosa trafiłyby do dzisiejszego młodego człowieka. Gdy on opisuje jak kilkuletnie dzieciaki przedostawały się przez ruchliwą arterię łączącą Sao Paulo z Rio pokazuje świat dla wielu nieznany. Ja jeszcze pamiętam z wyjazdów na wieś, gdy przechodziło się przez “gierkówkę” dzielącą pola na których wypasane było bydło. Przy dzisiejszym natężeniu ruchu wypadki prawdopodobnie byłyby codziennością. Bicie za najmniejsze wybryki, też nie jest już normą.

Bieda w Brazylii przed II wojną światową z perspektywy chłopca. Ciekawego świata, mądrego, przedwcześnie rozwiniętego, choć dla innych przede wszystkim psotnika i łobuza. Ciekawe, że opisywane psoty, za które Zézé jest nieustannie bity są zwykłymi chłopięcymi wybrykami. Z ciekawości, czasem bezmyślności. Raczej typowej dla pięciolatka, nawet przedwcześnie dojrzałego Nie wiem czy książka trafiłaby do wrażliwości dzisiejszego czytelnika.

Zupełnie inaczej wygląda Rozpalmy słońce. Książka zaczyna się, gdy Zézé ma 10 lat. Kolejne lata w nowej rodzinie to po prostu historia dojrzewania zwykłego chłopaka z ogromną wyobraźnią.  Znacznie bardziej uniwersalna niż pierwsza część. Wydaje mi się, że łatwiejsza w odbiorze mogłaby być nawet dla dziewięciolatka. Mniej przesłodzona, po prostu przygody dorastającego, bardzo samotnego chłopca. Bieganie po drzewach, wyprawy nad rzekę, zdobywanie doświadczeń życiowych. Choć być może dla współczesnych wielkomiejskich dzieciaków, też byłby to odległy świat. Dziś nie ma miejsca na zabawy w Tarzan czy Indian, choćby takie o jakich wspomniał Wojtek Narczyński, rodzice organizują czas wolny – taniec, karate, angielski, piłka, pianino. Chociaż pod tym względem różowo też nie było..

I tak toczyło się życie. Przed śniadaniem pół godziny grania. Po śniadaniu jeszcze dwadzieścia minut, zanim nie nadejdzie pora, żeby pójść do szkoły. W czasie przerwy obiadowej czterdzieści minut wprawek aż do obiadu, a potem powrót do szkoły. W szkole odrabiałem lekcje pod okiem nauczyciela i wracałem do domu wpół do szóstej. Kąpiel, czyste ubranie, a przed kolacją jeszcze trochę gry na fortepianie. Po kolacji miałem pół godziny na zabawę. Tylko z kim? Nie miałem przyjaciół.

Moje drzewko pomarańczowe, J. M. Vasconcelos

Moje drzewko pomarańczowe, José Mauro de Vasconcelos

Wyd.: Muza, 2007

Tłum.: Teresa Tomczyńska

Rozpalmy słońce, J.M. Vasconcelos

Rozpalmy słońce, José Mauro de Vasconcelos

Wyd.: Muza, 2008

Tłum.: Teresa Tomczyńska

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *