Potrzebowałem trochę oddechu odgrzebałem więc kupioną pod wpływem pewnej opinii książkę Gorzej być nie może Allison Pearson. Miało być lekko, komediowo i zabawnie. Ot jedna z tych książek o kobietach dla kobiet. Lubiłem je czytywać. Zwłaszcza te napisane z dużym humorem. Marian Keys, rewelacyjne Jajko i ja (Betty MacDonald) więc w jakiejś promocji kupiłem i czekała…
Dostajemy historię czterdziestodziewięcioletniej Kate Reddy, która próbuje wrócić na rynek pracy (finanse) po kilkuletniej przerwie. Jest w najgorszym możliwym momencie – „wypadła z kohorty demograficznej”. Towarzyszymy jej w zmaganiach z dorastającymi dzieci w dobie mediów społecznościowych, w życiu obok męża, który ma swój własny kryzys tożsamości. Obserwujemy problemy z odchodzącymi rodzicami, no i oczywiście dostajemy cały wachlarz frustracji związanych ze starzejącym się ciałem.
Każdego miesiąca, każdego tygodnia, każdego dnia coraz trudniej przywoływać mi informacje, które znam. Poprawka. Informacje, które wiem, że znałam. W wieku czterdziestu dziewięciu lat koniec języka staje się niezwykle zatłoczonym miejscem.
Możemy tylko – mając podobne doświadczenia – kiwać głową i stwierdzać “tak właśnie jest”.
Wszystko przewidywalne, zgrabnie opisane, z hollywoodzkim zakończeniem i mimo zabawnych sytuacji, w gruncie rzeczy robiło na mnie przygnębiające wrażenie. Właśnie dlatego, że opisana rzeczywistość jest co prawda bardzo prawdziwa, ale w życiu znacznie bardziej skomplikowana, zaś historie nie zawsze rozplątują się w “żyli długo i szczęśliwie”.
Glina, z której powstaje nasza rodzicielska rola, twardnieje, chociaż tego nie zauważamy, aż któregoś dnia budzimy się i już nie mamy na sobie maski despotycznego zrzędy. Maska wżarła się w naszą twarz.
[Photo by rawpixel.com from Pexels]
Gorzej być nie może, Allison Pearson
Wyd.: Albatros, 2018
Tłum.: Izabela Matuszewska