Geografia myślenia

To musiał być jakiś 1996-1997 rok. Dostęp do internetu kupiony w firmie Polbox, na spółkę z kilkoma chłopakami z pracy. Modem o prędkości 14 400 i jazda… Pierwsze wyjście na świat i serwisy z grami. Żadne tam minecrafty, czy warhammery. Klasyczne szachy, warcaby, scrabble i tym podobne. Postanowiłem wtedy nauczyć się grać w go. Zawsze chciałem, ale za PRL-u nawet dostęp do zasad nie był łatwy. Nie mówiąc już o samej planszy i kamieniach. Oczywiście zawsze można było je zrobić samemu, jak wiele innych rzeczy. Ale też chodziło o pewien dotyk egzotyki.

Po kilku tygodniach samodzielnej nauki z komputerem, uznałem, że czas zagrać z prawdziwym przeciwnikiem w sieci. Nie wiem czy partia trwała 10 minut. Nawet uwzględniając powolne łącze. Na koniec się pozdrowiliśmy. Moim przeciwnikiem okazał się 10-latek z Japonii. Motywacja do dalszej nauki dość poważnie została zredukowana.

Później od znajomego, który studiował i pracował w Japonii usłyszałem, że to nie ma sensu. “Oni” inaczej myślą. A poza tym od małego uczą się grać w go.

W tamtym czasie podjąłem jeszcze nieudaną próbę nauczenia się zasad gry w shogi. SAMYCH ZASAD! Nie bardzo mi szło. Fascynowało i nie szło. Miejsc, gdzie było to przejrzyście opisane, nie było znów tak dużo. Po niemal dwudziestu latach nauczyłem się uproszczonej wersji dla dzieci, żeby grać ze znajomym pierwszoklasistą i uczyć go podejmowania decyzji (rozwinięciem tego jest gra wydana przez Egmont – Pojedynek robotów). Dziś shogi, go mogę kupić w różnych wersjach w dowolnym sklepie z grami.

Oni, czyli ludzie Wschodu. Różni nas mnóstwo rzeczy. Być może również sam koncept myślenia, wnioskowania, konstruowania sądów. W zasadzie nie powinno być to zaskakujące. W dużym uproszczeniu – ludzie Zachodu cenią indywidualizm, ludzie Wschodu – kolektywizm. W starożytej Grecji rozwinęła się logika formalna i sztuka prowadzenia dyskusji tak, by pokonać argumentami przeciwnika. W starożytnych Chinach dominowała Droga Środka i znalezienie konsensusu. Ludzie Zachodu starają się patrzeć na wszystko liniowo i szukać pojedynyczych związków przyczynowo-skutkowych, ludzie Wschodu uwzględniają szeroki kontekst i relacje. Tych różnic (również anegdotycznych) jest mnóstwo. Na próbie ich zrozumienia i opisania zdawała się bazować praca Richarda Nisbetta Geografia myślenia. Dlaczego ludzie Wschodu i Zachodu myślą inaczej?

Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie to, że ze strony na stronę miałem narastające przekonanie, że dla Nisbetta ludzie Zachodu to przede wszystkim Amerykanie. Bo w kolejnych badaniach stara się wykazać (udowodnić, a może przekonać), że różnice w myśleniu i postrzeganiu świata są kolosalne, aby w jednym zdaniu zamknąć, że Włosi, Niemcy, Francuzi znajdowali się gdzieś po środku.

Zabawne było również to usilne szukanie liniowych i niemal zerojedynkowych zależności. Z jednej strony właśnie o tym pisze, że to cecha zachodniego myślenia, a z drugiej pozwala sobie na różne absurdalne uproszczenia. Od ponad dwudziestu lat pracuję w branży finansowej, w której jedną z aktywności są “analizy”. Najczęściej te analizy są opisywaniem po fakcie zdarzeń: ceny na giełdzie wzrosły ponieważ podano dane o inflacji. Takie wyjaśnianie świata jest absurdalnie głupie. Liczba danych wpływających na zachowania cen jest niemal nieograniczona, więc próba wyjaśniania każdego zachowania pojedynczym zdarzeniem jest niemądra. Przez całą lekturę książki Nisbetta odnosiłem wrażenie, że on robi to samo – dopasowuje wyniki do tezy. Nisbett nie zostawia nic przypadkowi i losowości, chce wszystko wyjaśnić. W dodatku właśnie bez uwzględnienia szerszego kontekstu.

Z coraz większym niedowierzaniem czytałem kolejne argumenty. Przerwałem książkę, gdy opisując jedno z badań autor przekonuje nas, że kontekst społeczny ma znaczenie przy zapamiętywaniu wyrazów.

Chińczycy zapamiętywali więcej słów niż Amerykanie, kiedy wyrazy były oryginalnie przedstawione na tle “społecznym” (zdjęciach ludzi).

I przy końcu tego wywodu znajduje się maleńki przypis, że wyniki badań okazały się nieistotne statystycznie poza próbką obejmującą młodych ludzi.Co swoją drogą przeczy jego własnej tezie. Z wiekiem wydaje się, że różnice powinny być większe, bo wchodzi w grę doświadczenie i wykorzystywanie danego podejścia czy sposobów.

Takich nadużyć jest więcej. Z jednej strony tereny rolne i rolnictwo i zależność hierarchiczna (w Chinach) miało prowadzić do kolektywnej współpracy, podczas gdy dla starożytnych Greków obszar górzysty determinował powstanie hodowli, polowań i handlu, co “wymaga stosunkowo niewielkiej pracy z innymi”. Naprawdę? Kilka stron później pisze, że rozwój rolnictwa w Europie Zachodniej w średniowieczy spowodował, że postrzeganie świata stało się mniej indywidualistyczne.

Duża część różnic to anegdotki – ot znajoma z Azji Wschodniej zauważyła, że Amerykanie cały czas dziękują za wszystko. Za umycie samochodu, za nakrycie stołu. W jej kraju (czyli nie w całej Azji)  każdy ma wyznaczone obowiązki i po prostu je wykonuje. Nikt nie musi za nic dziękować.

Tych przykładów jest zbyt dużo. I mimo, że czujemy, że różnice między wschodnim i zachodnim sposobem myślenia są ogromne, to wyjaśnienia zaproponowane przez Nisbetta, są delikatnie mówiąc nieprzekonujące.

Pierwszoklasista, którego w ubiegłym roku uczyłem dodawania, w żaden sposób nie radził sobie z abstrakcyjnymi liczbami. Wykorzystałem więc soroban – japońskie liczydło. Różni się ono od znanego nam, tym, że nie liczy się do dziesięciu, tylko kolumny są zgrupowane w “dziewiątki”. Dzieciaki w Indiach, Korei, Chinach i Japonii uczą się w ten sposób dodawania, odejmowania, mnożenia. Najpierw na fizycznych koralikach, później wykorzystują do tego całe ręce (wyobrażając sobie przesuwanie koralików), a gdy nabiorą biegłości wystarcza im liczenie w głowie. Uwielbiam oglądać zawody w liczeniu, gdy dzieciaki machają rękoma, jakby każdy z nich miał stereotypie ruchowe, charakterystyczne dla osób z autyzmem.

Wystarczył jeden wieczór, by pierwszoklasista zrozumiał ideę. Sumował nawet trzycyfrowe liczby. Czy taki trening dla polskich dzieci wystarczyłby, żeby mówić, że mają “wschodni” styl myślenia. Czy po prostu narzędzie jest skuteczniejsze?

Geografia myślenia, R. NIsbett

Geografia myślenia. Dlaczego ludzie Wschodu i Zachodu myślą inaczej?, Richard Nisbett

Wyd.: Smak Słowa, 2008

Tłum.: Ewa Wojtych

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *