Drollercaster: Dwa światy. Milton żyje

Dziesięciolatek wymusił na mnie lekturę książki. Książki, którą sam znalazł. Lub raczej padł ofiarą skutecznej machiny promocyjnej. Mowa o książce napisanej przez znanego jutubera Michała Poznańskiego. Wszyscy jutuberzy są znani, więc proszę wybaczyć tę frazę, ale jest ona dla mnie nierozdzielna. Chyba żadna inna książka do tej pory nie spotkała się z taką ekscytacją młodego czytelnika jak Drollercaster: Dwa światy. Milton żyje.

– Muszę ją mieć! Tato, kup mi koniecznie! Czy możemy iść do księgarni! (byliśmy wtedy na wakacjach)

[kilka dni później]

 -SUPER, dziękuję. [tu dodać wszelkie ruchowe objawy podekscytowania]

Jeszcze tego samego dnia przeczytał połowę w czasie podróży samochodem (co też raczej się nie zdarzało).

Poprosiłem go o opis wrażeń po lekturze. Jest może lakoniczny, ale szczery.

Nie mogłem się wymigać. Wymuszał na mnie przeczytanie od paru tygodni. Miejmy to już za sobą…

No i co ja mogę powiedzieć. To jest doskonały przykład na to, jak książki dziecięce i młodzieżowe wykorzystują mody. I jak dobrze trafiają w potrzeby młodych czytelników. Tych samych, którzy bardzo często patrzą na książkę, jak na zło najgorsze, bo kojarzy im się z niezrozumiałymi szkolnymi lekturami. Z jednej strony muszą czytać “Rzeźnik był gbur i człowiek z gruntu nieużyty. Nigdy nie pozwolił wpaść psom choćby na jedną chwileczkę do jatki.” i zastanawiać się niemal nad każdym słowem. Z drugiej dostają produkt książkowy, w którym jest wszystko co znają: Youtube, Minecraft, yolo, apki i potki.

Nie jestem zwolennikiem wmuszania ludziom, a zwłaszcza dzieciakom wyłącznie wartościowej, wysokiej literatury. Nie mam złudzeń, że nie wszyscy będą chętnie czytać w przyszłości. Ale liczę na to, że czasami – może będzie to jedna osoba na dziesięć, może jedna na sto – po przeczytaniu wielu przeciętnych “produkcyjniaków”, trafi na coś co pozwoli im zobaczyć różnicę między literaturą, która budzi emocje, a właśnie takimi produkcjami lekkimi, przyjemnymi, czasem nawet zabawnymi, ale w gruncie rzeczy schematycznymi i nijakimi. Trafi na ten moment, który tak wspaniale nazwała Jeanette Wintreson:

Możesz zdjąć książkę z półki, ale książka może tobą cisnąć przez pokój.

Nie będę silił się na ocenę książki Michała Poznańskiego. Wychowałem się na humorze A. Bahdaja, K. Makuszyńskiego, L.M. Montgomery, H. Ożogowskiej i innych; w książce Poznańskiego właśnie takiego subtelnego i inteligentnego humoru najbardziej mi brakowało. Cieszy mnie jednak fakt, że facet wykorzystujący nowoczesne kanały, postanowił pokazać swoim fanom produkt staromodny, jakim jest książka. Mam co prawda podejrzenie, że więcej pieniędzy autor zarabia na swoim kanale YouTube (603 803 subskrypcje • 104 245 965 wyświetleń) niż na sprzedaży książki, ale tym bardziej doceniam pomysł i chęć zrobienia tego.

Drollercaster: Dwa światy. Milton żyje, M. Poznański

Drollercaster: Dwa światy. Milton żyje, Michał Poznański

Wyd.: Znak, 2017

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *