Musa Dagh

Czterdzieści dni Musa Dah

W 1915 roku od 21 lipca do 12 września około cztery tysiące Ormian z wiosek wokół wzniesienia Musa Dagh (Góra Mojżesza) postanowiło zbuntować się przeciw zorganizowanej akcji deportacji i wymordowania Ormian przez Turków. Ormianie pod wodzą Mosesa Der Kalousidana przygotowali tymczasową fortecę na szczycie góry i przez niemal dwa miesiące odpierali ataki sił osmańskich. Po stronie tureckiej w oblężeniu brało udział około 20 tysięcy żołnierzy. Ormianie zostali uratowani ostatecznie przez francuski krążownik Guichen.

MusaDagh - mapa działań
źródło: armenica.org/wikipedia

Siedemnaście lat później Franz Werfel napisał powieść Czterdzieści dni Musa Dah. Sam Werfel wypowiedział się o swoim dziele “wszystko co napisałem jest prawdą, a nawet o wiele więcej niż prawdą, ponieważ historia została wzbogacona przez wyobraźnię”.

Nie znalazłem nic o tym, w jaki sposób Werfel zbierał informacje o tych wydarzeniach. Moses Der Kalousidan żył do 1984 roku w Libanie. Mógł więc stanowić bardzo dobre źródło. Sam Werfel podczas I wojny światowej służył w armii austro-węgierskiej na froncie rosyjskim. Po wojnie mieszkał w Austrii, którą opuścił w 1938 roku po włączeniu terytorium austriackiego do Rzeszy Niemieckiej. Jego książki były na liście zakazanej przez nazistów.

Nie chodzi tu — ciągnie dalej Jan Lepsius — o wewnątrzpolityczne zagadnienie tureckie. Nawet wycięcie w pień małego plemienia nie jest sprawą wewnątrzpolityczną między wyrzynającymi i wyrzynanymi. My, Niemcy, jeszcze w większym stopniu niż inne narody nie możemy uciekać się jedynie do pełnej ubolewania neutralności. Wrogie nam kraje czynią nas odpowiedzialnymi.

To zdanie wypowiada w książce Johannes Lepsius protestancki ksiądz, który podczas rzezi Ormian postanowił sporządzić dokładny raport o tym co dzieje się na terenie Turcji. Politycznie sprawa była niewygodna dla wszystkich. Niemcy w sojuszu z Turcją, nie mogli wykorzystać dyplomatycznych kanałów. Z kolei niemiecki obywatel nie mógł w trakcie działań wojennych zainteresować sprawą innych krajów zachodnich, zaangażowanych po przeciwnych stronach konfliktu, choć w Armenii funkcjonowały francuskie i niemieckie sierocińce prowadzone przez protestanckich i katolickich księży.

Opisy dyskusji między politykami i choćby Lepsiusem stanowią mocniejszą stronę powieści Werfla. Pokazują, że świat demokratyczny i cywilizowany, w momencie pojawienia się dowolnego dyktatora jest właściwie bezsilny. W trakcie kolejnych rzezi, morderstw, które tłumaczy się wewnętrznymi sprawami kraju, politycy demokratycznych państw zwykle wyrażają opinie, że przecież dany rząd, nie posunie się aż tak daleko. A jednak zwykle się posuwa. Turcja, Syria, Korea Północna, Argentyna, Rosja, Niemcy, Kongo, państwa byłej Jugosławii. Tę listę można ciągnąć. Podczas przedłużających się negocjacji, słania not dyplomatycznych, nakładania sankcji, każdego dnia giną setki lub tysiące cywilów.

Werfel stworzył monumentalną powieść. Niestety nie jest to arcydzieło literackie. Raczej niesłychanie ważne świadectwo. Odnoszę wrażenie, że chciał opowiedzieć jak najwięcej. Pokazać wszelkie możliwe relacje między ludźmi. Ormianie broniący się na Musa Dah nie tworzą jednolitej społeczności. Wręcz przeciwnie. W miarę trwania oblężenia, zmniejszającego się prowiantu dochodzą do głosu frustracje, niechęć, szukanie winnych. Opisy stanów poszczególnych bohaterów są zbyt rozwlekłe. Rozumiem intencje i to, że powieść pisana była w latach trzydziestych, ale mimo wszystko dobra redakcja spokojnie o połowę mogłaby skrócić tę blisko ośmiuset-stronicową historię, bez żadnej szkody. A czasami może nawet wzmocnić przekaz.

Głównym bohaterem Werfel uczynił Gabriela Bagradiana. Wykształconego Ormianina, oficera armii osmańskiej. Kształconego i mieszkającego w Paryżu, z żoną Francuzką, który w 1915 znalazł się w Turcji. To tło (nie wiem, na ile odpowiadające faktycznemu życiu Mosesa Der Kalousidana) jest o tyle interesujące, że pokazuje zetknięcie się cywilizacji wschodu i zachodu. Tłumaczy czemu opór Ormiański był tak nikły (podczas rzezi tylko w czterech ośrodkach powstał jakikolwiek bunt). Wieloma decyzjami ludzi rządzi kismet – przeznaczenie, nieunikniony los. Dodatkowo Ormianie są podwładnymi tureckimi, więc nie powinni się buntować, tylko przyjmować rozkazy licząc na łaskę.

Mimo pewnego napuszenia i zbyt wielu słów, książka Werfla jest bardzo ważna. W świecie budzących się nacjonalizmów, pokazuje fantastycznie pewne schematy działania władzy w imię tzw. racji stanu.

Tak zwana racja stanu nigdy nie stara się, by odgraniczyć przyczynę od skutku. Ale niedobre, leniwe w myśleniu sumienie świata, reprezentowane przez prasę grup sprawujących władzę oraz kształtowane przez tę prasę mózgi czytelników, tak zawsze wykoślawiało i interpretowało wydarzenia, jak mu to było potrzebne i wygodne.

Do eksterminacji nie używano sąsiadów żyjących latami obok siebie. Tworzono oddziały z kryminalistów, ściągano z obcych regionów ludzi, wśród których podsycano umiejętnie niechęć do innych. Brutalność zastąpiła wszelkie zastanawianie się nad tym co się dzieje. Wszak było to wyłącznie “wykonywanie rozkazów”. Warto awansować miernoty, które w innych sytuacjach nie mogłyby doczekać się na zmianę swojej sytuacji życiowej. Wszelkie niesubordynacje karać natychmiast i bez wątpliwości.

Zaledwie dwadzieścia cztery lata po eksterminacji Ormian. Tydzień przed inwazją na Polskę, 22 sierpnia 1939 podczas przemówienia w Obersalzbergu, Adolf Hitler wypowiedział słowa:

Naszą siłą jest nasza szybkość i brutalność. Dżyngis Chan rzucił miliony kobiet i dzieci na rzeź z premedytacją i z lekkim sercem – historia widzi w nim tylko wielkiego założyciela państw. To, co mówią o mnie słabe cywilizacje zachodnioeuropejskie, nie ma dla mnie żadnego znaczenia. Wydałem rozkaz – i każę rozstrzelać każdego, kto wyrazi choć jedno słowo krytyki – że celem wojny nie jest osiągnięcie jakiejś linii geograficznej, ale fizyczna eksterminacja wrogów. Obecnie tylko na wschodzie umieściłem oddziały SS Totenkopf, dając im rozkaz nieugiętego i bezlitosnego zabijania wszystkich mężczyzn, kobiet i dzieci polskiej rasy i języka, bo tylko tą drogą zdobyć możemy potrzebną nam przestrzeń życiową. Kto w naszych czasach jeszcze mówi o eksterminacji Ormian?

Zdaje się, że pewne działania zapoczątkowane przez Turków pozwoliły mu na dopracowanie machiny śmierci. Być może Hitler czytał książkę Werfla?

W książce 112 razy pada nazwa Aleppo. To samo, w którym dziś giną cywile. Rodziny z dziećmi. 102 lata od masakry Ormian w tych okolicach.

Do dziś nie powstał film, w którego produkcję w 2007 zaangażowali się Mel Gibson i Sylvester Stallone. Wytwórnia MGM posiadająca prawa od lat trzydziestych wycofała się pod presją organizacji tureckich. Jedyną wersją filmową jest film z 1982 roku w reżyserii Sarky’ego Mouradiana.

Uwaga: Tak źle sformatowanego ebooka jeszcze nie czytałem. Co kilka zdań, a czasami częściej słowa są prze rywane, niedo kończone, co sprawia, że le ktura jest mo mentami koszmarem.

 

40 dni Musa Dah, F. Werfel

Czterdzieści dni Musa Dah, Franz Werfel

Wyd. Zysk i Ska, 2013

Tłum.: Jacek Frühling

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *