Archiwum kategorii: Dla dzieci

Maia z księżyca

Ala i Maja to siostry. Przy czym Maja nie jest zwykłą siostrą, jest siostrą księżycową. Niezwykłość siostry widoczna jest choćby w jej imieniu. W tytule na okładce, na grzbiecie występuje jako Maia. Ale już w treści jest po prostu Mają. Zachowuję więc pierwszą, tę bardziej księżycową wersję jej imienia.

Maia z księżyca jest przepiękną książką (nie tylko) dla dzieci o jednej z trudnych wielu spraw. Chorobie, odchodzeniu, śmierci. Trudno się mówi o tych tematach, a szczególnie trudno dzieciom czy młodzieży. Katarzyna Babis stworzyła historię, w której sześcioletnia Ala tłumaczy sobie chorobę siostry. Być może dlatego, że dorośli nie stanęli na wysokości zadania i nie wyjaśnili tego co się dzieje. Maia jest szczupła i blada, bo pewnie „tak wyglądają księżycowe dziewczynki. Na twarzy Maja ma specjalny aparat tlenowy, jak astronauci. To dlatego, że ziemskie powietrze może zaszkodzić kosmicznym księżniczkom”. Czytaj dalej Maia z księżyca

Żywiciel – do kanonu lektur!

Zaczęło się od filmu. Przepięknego filmu w reżyserii Nory Twomay, którego współproducentem jest studio Cartoon Saloon, to samo, które stworzyło Sekrety morza i Sekret księgi z Kells. Żywiciel wydaje się być animacją, która nawiązuje do poprzednich, a jednak wszystko okazuje się tu zupełnie inne. Choć pewnym łącznikiem jest stara legenda, to jednak to opowieść o współczesnych czasach. I dla mojego jedenastoletniego syna był ogromnym zaskoczeniem.

Film pozornie zaczyna się niewinnie – ojciec siedzi z córką na targu i opowiada jej historię. Ot, kolejną legendę. Ta kończy się niepokojąco, ale myślę, że młody człowiek jeszcze nie wie czego się spodziewać. W końcu to animowana baśń. A w tych zdarzają się różne rzeczy.

Nie mija dziesięć minut filmu i robi się strasznie. Czytaj dalej Żywiciel – do kanonu lektur!

Wodnikowe wzgórze

No i zrobiłem to! Sięgnąłem po Wodnikowe wzgórze Richarda Adamsa. Książkę, której jestem równolatkiem, a o której nigdy wcześniej nie słyszałem, aż do lektury Moje serce, mój wróg. Zaintrygowany porównaniami do Opowieści z Narnii oraz trylogii Tolkiena postanowiłem sprawdzić w czym rzecz.

Choć porównanie do obu klasyków wydaje mi się mocno na wyrost to muszę przyznać, że to całkiem zgrabna powieść dla dzieci. I chyba przede wszystkim dla dzieci, takich od 8 do 12 lat. Władcę pierścieni czytałem w starszym wieku, Opowieści z Narnii gdzieś chyba ok. 10 roku życia i wydaje mi się, że jeśliby podobałaby mi się, jako dziecku to raczej temu młodszemu. Czytaj dalej Wodnikowe wzgórze

Katarynka (na złom)

Bolesław Prus wielkim polskim pisarzem był i basta. Tylko to stwierdzenie pozwala mi zrozumieć, że w nadal w zestawie lektur dla klasy V szkoły podstawowej (11-12 latki) widnieje nowela Katarynka. Pierwotnie ukazała się w 1880 roku w Kurierze Warszawskim (nr 224-225). Nie w Płomyczku, Świerszczyku, czy jaki tam magazyn dziecięcy mógł istnieć pod koniec XIX wieku, tylko w periodyku dla dorosłych. Tym samym ktoś kiedyś uznał, że umysłowość współczesnego dziecka, jest na poziomie dziewiętnastowiecznego dorosłego. Paradne. Ja wiem, że dzieci wiedzą dużo więcej o świecie niż niegdyś, no ale znajmy umiar. Czytaj dalej Katarynka (na złom)

Cud chłopak

Poczekała sobie ta książka dość długo. Ale zależało mi na tym, żebyśmy przeczytali ją wspólnie z dziesięciolatkiem. Przez kilka wieczorów poznawaliśmy historię Augusta –  chłopaka z wadą genetyczną, której skutkiem jest między innymi deformacja twarzy. Książka R.J. Palacio Cud chłopak zdobyła kilka nagród na świecie, zaś wkrótce w polskich kinach wyświetlana będzie filmowa adaptacja. Należy do tego rodzaju pozycji, które dzieciakom warto podsuwać. Wciąż nie potrafimy rozmawiać o różnego rodzaju niepełnosprawnościach, zaburzeniach i odmiennościach. Według badań z 2005 roku (Gil R., Wilczewska L., Dziedziczko A. (2005)) ponad 90% uczniów szkół gimnazjalnych i ponadgimnazjalnych wyraziło opinię, że osoby niepełnosprawne powinny przebywać w domach pielęgnacyjno-opiekuńczych .  Pokazanie perspektywy “innego” zawsze jest wartościowe. W tym wypadku główny bohater podkreśla kilkukrotnie, że jest (albo chciałby być) zwykłym chłopakiem, niestety jego twarz sprawia, że ludzie się go boją, odsuwają, wyśmiewają. Świetnym rozwiązaniem w książce jest zmiana narratorów i pokazanie perspektywy, kilku osób – Augusta, jego siostry, nowo zdobywanych przyjaciół w szkole. Czytaj dalej Cud chłopak

Magia pisania. Jak tworzyć porywające historie

Jestem przekonany, że oprócz zachęcania dzieci i młodzieży do czytania, równie ważne jest nauczanie tego, w jaki sposób opowiadać różnego rodzaju historie. Jak atrakcyjnie pisać. Przy okazji wybuchającej co jakiś czas dyskusji o niskim poziomie czytelnictwa w Polsce, w ogóle nie zauważam, by ten wątek był poruszany. Tymczasem pisanie, to jeden z najprostszych przejawów twórczości. Dostępny od chwili, gdy tylko nauczymy się pierwszych liter i koślawym, a czasem lustrzanym pismem napiszemy swoje imię, albo dwa najprostsze słowa – mama i tata. Później przyjdą zdania, a jeszcze później historie.

W wydawanych przez nas książkach dla młodzieży w serii Biała Plama główni bohaterowie w większości przypadków piszą. Są to pamiętniki, dzienniki lub wymyślone historie, które przelewają na papier. To w pewien sposób pokazuje znaczenie tej formy wyrażania siebie samego. Między innymi dlatego podjąłem decyzję, żeby pójść krok dalej i dać narzędzie, które może choć w niewielkim stopniu pozwoli dzieciakom zobaczyć, że pisanie nie musi być nudne i kojarzyć się wyłącznie ze szkołą. Że to przede wszystkim niesłychana frajda.

Magia pisania. Jak tworzyć porywające historie jest przeznaczonym dla nastolatków poradnikiem pisania. Myślę, że spokojnie mogą po nią sięgać już nawet dziesięciolatki. Autorka Gail Carson Levine znana jest z młodzieżowych bestsellerów, z których kilka zostało przetłumaczonych na język polski (najbardziej znana książka to Ella zaklęta, dzięki ekranizacji z Ann Hathaway w roli tytułowej). Czytaj dalej Magia pisania. Jak tworzyć porywające historie

Jak wytresować Cthulhu

Zdarza się dość często, że szukam jakiejś potrzebnej rzeczy z przeszłości. Uruchamiam różne skojarzenia, włączam google i nie jestem w stanie znaleźć potrzebnej rzeczy (tak było choćby z magazynem Fikcje i Fakty), by nagle po wielu miesiącach uruchomić taki ciąg skojarzeń, by w ciągu krótkiej chwili wyszukać to co jest mi potrzebne.

Wiele miesięcy temu próbowałem sobie przypomnieć “powieść” drukowaną przed laty w tygodniku Razem. To był jeden z tygodników, w których pokazywały się plakaty zespołów rockowych, więc kupował go niemal każdy nastolatek, który ku radości swoich rodziców chciał “ozdobić” sobie pokój. Poza Razem były jeszcze Zarzewie i Dziennik Ludowy, choć w tym pierwszym był dość marnej jakości papier. W przypadku Razem bonusem było zdjęcie nagiej pani na ostatniej stronie. Choć nie tylko. O ile Zarzewie i Dziennik Ludowy zajmowały się problemami wsi socjalistycznej, Razem drukowało całkiem interesujące teksty, ale co najważniejsze przybliżało świat gier planszowych. Gier, które w PRL-u były zupełnie nieznane. Gry fabularne, skojarzeniowe, strategiczne. Wycinałem sam karty do Bambuko, grałem ze znajomymi w grę ekonomiczno-strategiczną (nie pamiętam nazwy), przy której trzeba było używać setek wyciętych żetonów, więc modliliśmy się, żeby nikt nie wywołał najmniejszego nawet podmuchu powietrza, żeby cała rozgrywka nie przepadła. Czytaj dalej Jak wytresować Cthulhu

Jak wybierać dobre tytuły

Nie oszukujmy się. Genialnych książek nie liczy się na pęczki. To są pojedyncze pozycje, które mocno zapadają w głowie. Zdecydowana większość to przeciętne, schematyczne powieści. Czasem mają fajnych bohaterów, ale szwankuje historia, czasem jest niesłychany pomysł, ale zmarnowany potencjał. No i mamy ewidentne gnioty, w których zły jest język, opowieść wielokrotnie już była przerabiana, zaś bohaterowie są sztuczni i niewiarygodni. Ot krzywa Gaussa w praktyce. Czytaj dalej Jak wybierać dobre tytuły