Gdy po raz pierwszy czytałem Tylko w mojej głowie Sharon Draper w głowie kołatała mi się myśl: “to Amerykanie takie książki polecają już dziesięciolatkom”? Wydawało mi się to niemożliwe. Ta książka jest tak poważna i tak poruszająca, że sugerowana grupa wiekowa 10+ wydała mi się zupełnie nieodpowiednia. Podobne wrażenie miał po jej lekturze redaktor naczelny Krzysztof Środa, który stwierdził: “przecież to jest dorosła książka”. Czyżbyśmy nie doceniali dojrzałości naszych rodzimych dzieciaków?
Anna i Pan Jaskółka rekomendowana dla młodzieży 12+ zostawiła mnie z podobnym wrażeniem. Dałbym wiele, żeby usłyszeć opinie młodych czytelników na jej temat. Nie szkolne, sztampowe. Tylko ich wrażenia, refleksje, cokolwiek. Ja nie wiem co napisać.
Piękna okładka. Od czasu do czasu zdania perełki. Mnóstwo tajemnicy. Więcej pytań niż odpowiedzi.
Jeśli stoisz w miejscu, mogą cię znaleźć, a to najgorsze, co może być. Już lepiej się zgubić niż zostać znalezionym.
Gavriel Savrit – aktor. Anna i Pan Jaskółka jest jego debiutem pisarskim. Nie wiem, jakie są korzenie autora. Dlaczego akcję osadził na terenie Polski podczas II wojny światowej. Zrobił to tak, jak chyba żaden nasz rodzimy pisarz nie odważyłby się tego pokazać. Zbyt jesteśmy przywiązani do specyficznego patrzenia na tragedię wojny, by oderwać się aż tak bardzo od rzeczywistości, jak zrobił to Savrit. Choć spokojnie bohaterowie książki mogli być Syryjczykami, zaś akcja mogłaby się dziać współcześnie.
Granice może są tylko liniami wyrysowanymi na piasku, lecz różnica między wędrówką po własnej ziemi, a wędrówką po ziemi sąsiada wydaje się ogromna, kiedy żyjesz w ciągłym strachu.
Piękne są dwa zdania na tylnej stronie okładki:
Szóstego listopada 1939 roku, chwilę po jedenastej, ojciec Anny na kilka godzin wyszedł z domu. I już nie wrócił.
Żadnych peanów i sloganów, w stylu “poruszająca”, “tajemnicza”, “niesamowita”, itp. Po prostu, zostawimy cię czytelniku w tym miejscu. A ty decyduj. Czytasz albo nie.
Anna Łania ma siedem lat i jest córką profesora Uniwersytetu Jagiellońskiego. Szóstego listopada 1939 zostaje sama. Nie wie co się stało, choć narrator nam to opowiada. Sonderaktion Krakau. Ona wie tylko, że ojciec nie wrócił. To punkt wyjścia. A później zaczyna się cała senna historia. Której nie rozumiem. Ale nie mam dwunastu lat. Która mi się podoba. To w jaki sposób jest opowiadana.
Ujrzeli ogromne chmury pyłu wzniesionego butami maszerujących wojsk. Była to zwykła zaniedbana wiejska bita droga, przez którą nie przejeżdżały pojazdy cięższe niż niewielkie powoziki, czy chłopskie furmanki. Kiedy zaczęły ją miażdżyć koła i podeszwy piechoty zmechanizowanej oraz gąsienice grup pancernych, droga zrobiła to co reszta świata – z przerażenia rozpadła się i pofrunęła w powietrze.
Jednym z moich ulubionych filmów jest Siesta w reżyserii Mary Lambert. Muzyka, obrazy, atmosfera. Logika (a raczej jej brak) nie ma znaczenia. Treść nie ma znaczenia. Najważniejsze jest to co nieuchwytne. I takie mam wrażenie po lekturze Anny i Pana Jaskółki. Język i atmosfera. Całej reszty nie muszę rozumieć.
A jeszcze na koniec jeden fragment. Napisany przez Amerykanina. W książce o małej dziewczynce z Polski.
Polska jest, pomimo krwawych losów (a może częściowo, dzięki nim), krajem obdarzonym szczególną magią. Wszystko co istnieje na świecie, istnieje też w Polsce, w dodatku w taki odwieczny milczący sposób, w jakimś sensie więcej niż naturalny.
Anna i Pan Jaskółka, Gavriel Savrit
Wyd.: Jaguar, 2016
Tłum.: Zuzanna Byczek