Coraz częściej i głośniej mówi się w Polsce o braku klasy wielu naszych menadżerów. O “feudalnym” modelu zarządzania, w którym jest ekonom i podwłądni. Ekonom może wszystko, zaś podwładni pokornie znoszą jego fanaberie. Atmosfera w firmach na tym cierpi, ludzie są nielojalni, przełożeni tę nielojalność widzą i reagują na nią złością i lękiem. Rodzi to bunt i stres u obu stron. Czytaj dalej Doktryna jakości
Archiwum miesiąca: wrzesień 2016
Wystawa Światowa
To zdaje się nie był najlepszy wybór na początek. Po pewnej fascynacji tym co zrobił E.L. Doctorow w książce Umysł Andrew, postanowiłem odrobić lekcje i sięgnąć do jego wcześniejszych książek. Spośród trzech najczęściej wspominanych wybrałem Wystawę Światową. Dlaczego? Nie wiem.
Oświęcimki
Nie czytam już poezji. Nie intencjonalnie. Czasem wpadnie mi w ręce co sam arbitralnie uznam za poezję, tak jak było ze Światem według Żunia, czy wspomnianym w tamtym wpisie Krzysztofem Jaworskim. Do tej kategorii zaliczę również arbitralnie Oświęcimki, Wojciecha Albińskiego. Może powinienem napisać Wojtka? Czytaj dalej Oświęcimki
Umysł Andrew
Siedział w nim teraz, czytając dla przyjemności Witajcie w Ciężkich Czasach E.L. Doctorowa, kiedy jego żona i syn z klekotem wjechali na podjazd hotelową ciężarówką.
To najważniejsze zdanie, które znalazłem w Lśnieniu, Stephena Kinga. E.L. Doctorow, Doctorow? Na półce jeszcze gdy mieszkałem z rodzicami stała jakaś jego książka. Wydaje mi się, że w czarnej serii “Współczesna Proza Światowa” PIW-u. Tytuł był chyba tylko jednym wyrazem. Znalazłem w tej serii wyłącznie tytuł wspomniany przez Kinga oraz Ragtime. Żadnej z okładek nie kojarzę. Więc być może moja pamięć i wyobraźnia tworzy świat, który nie zaistniał. A może patrzyłem tylko na grzbiet książki. Może wcale nie była to biblioteka u mnie w domu. W sumie nie ma znaczenia, bo nigdy po nią nie sięgnąłem. Czytaj dalej Umysł Andrew
Lśnienie
Kilka tygodni temu toczyłem niezbyt intensywny spór na temat Lśnienia. Pewna młoda osoba próbowała mnie przekonać, że książka Stephena Kinga jest o wiele lepsza niż film wyreżyserowany przez Stanleya Kubricka. Powiedzmy sobie szczerze – w tym miejscu mój obiektywizm się kończy. Film Kubricka uwielbiam i raz na jakiś czas go oglądam. Wcale nie dlatego, że lubię horrory. Te raczej mnie śmieszą i stanowią rozrywkę, niż dostarczają jakichś emocji czy strachów. Chodzi raczej o pokazanie narastającego szaleństwa Jacka Torrance’a. Mimo tego, że grający go Jack Nicholson korzysta ze swojego ograniczonego repertuaru mimiki, która w wielu kolejnych filmach z jego udziałem przybrała karykaturalną formę. Mam takie wrażenie, że wielu reżyserów mówi do NIcholsona – a teraz zrób ten uśmiech, jak w Lśnieniu. Czytaj dalej Lśnienie
Wszyscy polegli lotnicy
Kupiłem za grosze dwa tomiki opowiadań Williama Faulknera, Wszyscy polegli lotnicy oraz Czerwone liście. Mimo tego, że z moich notatek sprzed lat wynika, że je czytałem, nie pamiętałem niemal żadnego z opowiadań. Kojarzę również okładkę, nawet jestem przekonany, że miałem własny egzemplarz “Lotników”. Czytaj dalej Wszyscy polegli lotnicy
Pieśń Salomonowa
Nie potrafię odpowiedzieć, co takiego jest w prozie Toni Morrison, że mnie do niej ciągnie. Atmosfera? Język? Historie? Być może. Być może, wszystko po trochu. Wciągają, a później nie chce mi się nawet o nich opowiadać. Nie chodzi nawet o to, że mnie zachwyca i imponuje. Raczej nie. Po prostu pochłania tym, co tam się dzieje. I jak się dzieje. Czytaj dalej Pieśń Salomonowa