Świat na sprzedaż

PepsiCo na krótko stało się jedną z największych potęg morskich świata, gdy zgodziło się, by w zamian za pepsi, którą sprzedawało Związkowi Radzieckiemu, otrzymać siedemnaście radzieckich łodzi podwodnych, krążownik, fregatę i niszczyciel. Flota morska została sprzedana na złom, co sprawiło, że prezes koncernu zażartował pod adresem Białego Domu: „Rozbrajamy Związek Radziecki szybciej niż wy”

Wyjątkowo niemądry jest polski podtytuł książki Javiera Blasa i Jacka Farchy Świat na sprzedażkulisy dziennikarskiego śledztwa w sprawie handlu zasobami Ziemi. Sugeruje jakieś dochodzenie mające na celu ujawnić niesłychane podłości szarych eminencji rządzących światem (to z noty okładkowej). Tymczasem to świetny materiał pokazujący historię oraz funkcjonowanie traderów na rynkach towarowych. Ale nie tylko tych, o których z racji moich zainteresowań rynkami finansowymi zwykle słyszałem, ale przede wszystkim firmach i ludziach zajmujących się organizowaniem oraz handlem fizycznymi towarami – ropą naftową, miedzią, aluminium, bawełną i wszelkimi innymi surowcami, z których wiele stanowi podstawę współczesnych instrumentów finansowych notowanych na giełdach.  Czytaj dalej Świat na sprzedaż

W trybach chaosu

Im więcej czytałem o działaniach zarządzających mediami społecznościowymi – przede wszystkim Facebooka – w reakcji na różne niepokojące wydarzenia, w krajach, gdzie platforma ta domyślnie pełniła rolę głównego medium informacyjnego (Sri Lanka, Mjanma), tym bardziej miałem skojarzenia z działaniami koncernów tytoniowych przed dekadami, gdy wbrew wszelkim dowodom próbowały manipulować opinią publiczną, że palenie tytoniu nie ma nic wspólnego z zachorowaniami na raka płuc (inny wątek w świetnym filmie Informator). W pewnym momencie sam autor książki W trybach chaosu Max Fisher przywołuje to porównanie. Czytaj dalej W trybach chaosu

Na zakończenie wakacji

Wyjątkowo nie trafiałem z wakacyjnymi lekturami. Zacząłem od Ślepowidzenia Petera Wattsa, bo czasami sięgam do science fiction, zwłaszcza jeśli widzę często jakieś odwołania. Przegrałem z nią dość szybko. O ile początek wydawał się obiecujący, to później zniechęcił mnie język. Trochę jak ze starych książek SF, gdy autorzy wplatali naukowe pojęcia, żeby treść brzmiała bardziej (“pół godziny później, w noosferze pojawiły się pierwsze transformaty Fouriera”). A może po prostu nie byłem w stanie wciągnąć się w całość historii… Czytaj dalej Na zakończenie wakacji

Pojechałam do brata na południe

I znów to samo. Historia przeciwko historii a ja pomiędzy nimi jak sędzia. Dwóch ochlejusów z lukami w pamięci i każdy trzyma się swojej prawdy.

Nie było łatwo czytać tę książkę. Autorka Karin Smirnoff zrezygnowała z interpunkcji, nazwy własne oraz imiona i nazwiska pisała łącznie, więc początkowo miałem wrażenie, że posypało się formatowanie ebooka. Pojechałam do brata na południe to pierwszy tom sagi Kippów i ze względu właśnie na ten specyficzny i wymagający język, nie wiem czy szybko sięgnę do pozostałych, choć sama historia jest wciągająca, świetnie wymyślona, choć… można uznać, że wszystko to już znamy. Czytaj dalej Pojechałam do brata na południe

Chłopcy. Idą po Polskę

Rozczarowanie. W jednym słowie to mogę napisać o reportażu Marcina Kąckiego Chłopcy. Idą po Polskę. Oczekiwałem jakiejś diagnozy aktualnej rzeczywistości, co powoduje, że młodych mężczyzn (30% ankietowanych w grupie 18-30 lat) uwiodła prawicowa partia, której przedstawiciele głoszą jawnie rasistowskie, przemocowe hasła, podlane absurdalnymi koncepcjami ekonomicznymi i podlane sosem nacjonalistyczno-religijnym. Tymczasem głównym jej bohaterem jest Janusz Korwin-Mikke, z którym spotyka się i rozmawia autor i któremu poświęca bardzo dokładnie niemal połowę książki. Jest zabawnie, głupio, śmiesznie, nużąco czyli dokładnie tak, jak można było przez lata traktować Korwina-Mikke. Mówiąc dzisiejszym językiem – wiecznego politycznego przegrywa. Prowokatora, niesłychanie inteligentnego, ale mimo tego politycznego idiotę. A przy tym niezbyt empatycznego osobnika, grającego kartą „przecież mówię prawdę”. Czytaj dalej Chłopcy. Idą po Polskę

Wrzenie. Francja na krawędzi

Sięgnąłem po Wrzenie Anny Pamuły, głównie ze względu na ostatnią sytuację we Francji, czyli zamieszki, jakie wybuchły po zabiciu siedemnastoletniego chłopaka przez policjanta w trakcie kontroli. Protesty trwały kilka dni i miały dość dynamiczny przebieg, jak wiele innych zamieszek i strajków we Francji. Podtytuł reportażu Anny Pamuły Francja na krawędzi sugerował jaką próbę spojrzenia na to, co dzieje się we Francji w ostatnich latach. Początek był bardzo obiecujący, autorka rozmawia z obywatelami francuskimi, część z nich to muzułmanie, jednak różni ich niemal wszystko. Jedni nienawidzą kraju, w którym mieszkają , inni korzystają z szans, jakie im dał.  Czytaj dalej Wrzenie. Francja na krawędzi

100 dzieci

Zobaczyłem gdzieś reklamę tej książki. Zaintrygowała mnie okładka i opis. Znałem autora Christopha Drössera, z popularnonaukowych książek dla młodzieży o matematyce i fizyce. Tym razem w książce 100 dzieci. Świat w liczbach i ciekawostkach postanowił opowiedzieć młodemu czytelnikowi o świecie, wykorzystując dane i statystyki. Miałem nieco inne wyobrażenia o niej, zanim do mnie przyszła i ją otworzyłem. Spodziewałem się nieco innego ujęcia. Bardziej graficznego niż tekstowego. W każdym razie sam pomysł jest banalny i świetny. Opowiedzmy o tym, jak wygląda współczesny świat tworząc hipotetyczną wioskę składającą się z setki dzieciaków.  Czytaj dalej 100 dzieci

Incel

Incel Jana Mazura był nominowany w tym roku do Nagrody Literackiej Miasta Stołecznego Warszawy, w kategorii “Komiks i powieść graficzna”. Intrygowała mnie nie tylko ascetyczna kreska, ale przede wszystkim próba opowiedzenia o współczesnych, wykluczonych (lub wykluczających się samemu) Inceli – samotników, przegrywów, jak sugeruje pochodzenie słowa, żyjących w mimowolnym celibacie, co ma być podyktowane ich przekonaniem o własnej nieatrakcyjności w obliczu zbyt wysokich wymagań stawianych przez współczesne kobiety. Czytaj dalej Incel

Meijin – mistrz Go

W połowie lat dziewięćdziesiątych postanowiłem nauczyć grać się w go. Grywałem w szachy, brydża, w różnego rodzaju planszówki, ale go omijałem. Nawet zdobycie planszy i kamieni jeszcze wówczas nie było wcale takie proste. Wtedy odkryłem również serwisy gier online (zdaje się na portalu Yahoo!) i oprócz szachy postanowiłem pouczyć się i pograć również w go. Pamiętam moją pierwszą prawdziwą rozgrywkę z żywym człowiekiem, gdzieś tam na świecie, a nie tylko przeciw programom komputerowym, na najprostszych poziomach trudności. Czytaj dalej Meijin – mistrz Go

speculatio – myślą rzeczy rozbieranie