Archiwa tagu: Warszawa

Widziałem oblężenie Warszawy

Niesłychana jest historia tej książki. Marek Przybyłowicz znalazł wydaną w 1941 roku pozycję w antykwariacie  w niewielkiej szkockiej mieścinie – I Saw the Siege of Warsaw, Alexandra Poloniusa. Początkowo myślał, że być może to kolejna rzecz o powstaniu warszawski, tymczasem okazało się, że jest to szczegółowy pamiętnik napisany pod pseudonimem w okresie sierpień – październik 1939 roku. Anonimowy autor – Polak, opisywał swoją historię, przyjazdu do Polski na wakacje w sierpniu 1939 roku, a następnie dzień po dniu relacjonuje oblężenie Warszawy przez wojska niemieckie i ucieczkę z miasta. Dzięki Przybyłowiczowi, książka ukazała się po polsku po siedemdziesięciu siedmiu latach od wydania oryginału, jako Widziałem oblężenie Warszawy. Czytaj dalej Widziałem oblężenie Warszawy

Zaduch. Reportaże o obcości

Kupowałem dla żony książkę Seksuolożki. Sekrety gabinetów Marty Szarejko i na stronie wyświetliła mi się poprzednia książka autorki. Zaduch. Reportaże o obcości – zaintrygowała mnie opisem wydawcy:

Marta Szarejko rozmawia ze swoimi rówieśnikami – trzydziestolatkami, którzy przyjechali z małych miejscowości do Warszawy. Opowiadają jej o swoich kompleksach, wątpliwościach, tęsknotach. O tym, czego najbardziej im brak w mieście i czego najbardziej nie znosili na wsi. O tym, co niosą w sobie, chociaż na wieś wracają coraz rzadziej. O tym, że nigdzie nie czują się u siebie. Warto im się przyjrzeć i zastanowić – więcej w nich wstydu czy tęsknoty?

Czytaj dalej Zaduch. Reportaże o obcości

Noc i inne opowiadania

– Naród polski już od dość dawna zaczyna rozumieć, czym są Żydzi…

– Przed wojną podobne myśli były dość popularne wśród naszych faszystów – stwierdził Malecki

– Tamten nachmurzył się.

– Chciał pan powiedziedzieć narodowców?

– Czy to nie to samo?

– Nie! – odparł tamten ostro. I zmrużonymi oczami przyjrzał się zaczepnie Maleckiemu

– My dobrze wiemy, w jakich kołach usiłuje się zdyskredytować nas etykietką faszystów. Ale po wojnie my już wytłumaczymy tym panom różnicę!

– Czy w obozach koncentracyjnych? – spytała nagle panna Marta.

Zalewski zmieszał się przez moment jednak szybko zapanował nad sobą.

– Jeśli będzie trzeba, to tak! – odparł ostro. – Właśnie tam, nie gdzie indziej wyjaśnimy Żydom i komunistom, kim jesteśmy…

Jeśli ktokolwiek się dziwi, jak to możliwe, że ulicami polskich miast przechodzą manifestacje osób unoszących ręce w hitlerowskim pozdrowieniu i głoszą różne hasła o białej sile, jedności narodowej powinien sięgnąć do napisanego w 1943 roku opowiadania Wielki Tydzień Jerzego Andrzejewskiego. Zwłaszcza, że reprezentanci manifestantów siedemdziesiąt lat później próbują udowadniać, że nacjonalizm to nie faszyzm. Czytaj dalej Noc i inne opowiadania

A jednak czasem miewam sny

Dziś wszyscy się zastanawiają, jak wtedy można było tak normalnie żyć – obok śmierci i z perspektywą śmierci. Inteligentni ludzie rozumieli przecież, że pieniądze się skończą i skończy się wszystko. A jednak moja matka, której trzeźwości umysłu odmówić nie można, wiosną, 1941 roku – więc właśnie wtedy, gdy zapowiadało się totalne niemieckie panowanie – znalazła dla mnie nowy komplet, który dawał prawdziwe świadectwo ukończenia klasy lub szkoły. […] Inne matki miały podobne ambicje. To dzięki nim utrzymywała się z lekcji i kompletów żydowska inteligencja. Troska o edukację dzieci była wtedy w getcie tak powszechna, jak powszechne było mówienie: “My tej wojny nie przeżyjemy”.

[…] marzyłem, że jakoś ucieknę. Albo, że rodzina wyśle mnie na aryjską stroną i znajdę się wśród przyjaznych Polaków. […] Kiedyś po dziecinnemu powiedziałem w domu: “Wyślijcie mnie na aryjską stronę!”. I pamiętam – to takie niejasne wspomnienie – że ktoś z rodziny odpowiedział: “A o naszym życiu nie myślisz? Masz już szesnaście lat, a jesteś takim egoistą!”

Ja rzeczywiście nie myślałem. I to wspomnienie ma dla mnie nieprzyjemny smak. Uświadamia mi moją ówczesną infantylność, nieumiejętność brania odpowiedzialności za innych. Miałem za sobą mnóstwo lektur, przemyśleń – ale dojrzałych związków emocjonalnych nie potrafiłem tworzyć. […] myśl o tym, że sam, bez nich chciałem kiedyś wyjść z getta, jeszcze do dziś wywołuje we mnie wstyd.

Joanna Wiszniewicz w 1992 roku przeprowadziła rozmowę z ocalałym z getta i kilku obozów koncentracyjnych Alexem (nie zgodził się na ujawnienie swojej tożsamości). Całość spisana została w książce A jednak czasem miewam sny. Historia pewnej samotności. Chciałbym, żeby taka książka stała się kanonem. Żeby młodzież w liceum omawiała problemy tam zawarte. Bo pojawia się antysemityzm i antypolonizm, bohaterstwo i tchórzostwo, a przede wszystkim historia, która dla wszystkich wychowanych w spokojnych czasach jest nie do wyobrażenia.

Żeby była czytana, cytowana, dyskutowana. Chciałbym…

A jednak czasem miewam sny, J. Wiszniewicz

A jednak czasem miewam sny. Historia pewnej samotności, Joanna Wiszniewicz

Wyd.: Czarne, 2009

Król

Morfinę porzuciłem po kilkudziesięciu stronach. Pomysł wydawał się intrygujący i dawał szansę na przekłucie balona naszych narodowych mitów, a jednak dość szybko się znudziłem. Zbyt dużo eksperymentu, a zbyt mało historii do opowiedzenia. Tamto doświadczenie sprzed kilku lat spowodowało, że uznałem prozę Szczepana Twardocha za taką, której nie muszę poznawać. Wybierając się w niedawną podróż przez pół Polski wziąłem jednak z zasobów mojej żony (która jest maniakalną słuchaczką audiobooków) dwie pozycje – Mózg rządzi oraz właśnie Króla. Wtedy wygrał “mózg”, ale jednak kilka dni temu wychodząc na bieganie i nie mogąc zdecydować się na żadną muzykę, włączyłem w powieść Twardocha i … zaintrygowała mnie. Przez kolejne dni, słuchałem w samochodzie, trochę w domu, podczas biegania. Kilka rzeczy mnie w niej pozytywnie zaskoczyło. Czytaj dalej Król