Archiwa tagu: psychologia

Cicha siła introwertyków

Nie przypominam sobie, żebym w czasach nastoletnich miał problem z faktem, że czasami na różnego rodzaju imprezy brałem książkę i zaszywałem się gdzieś w rogu. Nie przypominam sobie również, żebym przejmował się, że ktoś będzie mnie oceniał. Po latach wiem, że traktowany bywałem, jako dziwak chodzący i czytający. No cóż. Bywa i tak. Jak mówiła Alicja do Szalonego Kapelusznika “tylko wariaci są coś warci”.

Nie mam pojęcia, w jaki sposób, jako nastolatek, zareagowałbym na książkę Cicha siła introwertyków Susan Cain. Cain napisała już wcześniej świetną książkę dotyczącą introwersji – Ciszej proszę… Zajęła się w niej tą całkiem sporą grupą osób, które posiadają kompetencje, wiedzę, cechy przywódcze, jednak wyrażane w nieco odmienny, od powszechnie wymaganego. To nie są charyzmatyczni mówcy, głośni i przebojowi liderzy. W ich przypadku spokojny temperament, niechęć do brylowania w towarzystwie, może być błędnie utożsamiany z niekompetencją, czy wstydem. Czytaj dalej Cicha siła introwertyków

Człowiek w spektrum autyzmu

Osiołek terapeutyczny do skakania dla dzieci kosztuje około 150-200 złotych. Osiołek do skakania dla dzieci kosztuje około 30-60 złotych. Niczym się praktycznie nie różnią, prawdopodobnie nawet pochodzą z tej samej fabryki w Chinach, a jednak przymiotnik “terapeutyczny” wpływa na cenę. Dla naszych dzieci zdolni jesteśmy do wszelkich wyrzeczeń. Tym bardziej jeśli wymagają specjalnej opieki i troski. Biznes terapeutyczny wykorzystuje tę cechę czasami w nadmierny sposób. Aż do skrajności, czyli nieuczciwych terapii, terapeutów czy szarlatanów obiecujących cudowne środki, magiczne wlewy i wyjątkowe metody. O najciemniejszych stronach biznesu terapeutycznego pisze od lat Tomasz Witkowski, ale mniej mówi się o czymś innym, a równie ważnym. W wielu przypadkach rozsądne terapie zdają się gubić istotę, czyli człowieka. Dotyczy to zwłaszcza terapii dzieci i osób ze spektrum autyzmu. Stawiają one sobie często za cel zmianę “niepożądanych zachowań” czy dostosowanie do płynnie pojmowanej normy. Rodzicę w dobrej wierze, oraz marzeniu, żeby ich dziecko było “zwykłe”, “normalne”, a może “przeciętne” stosują się do tych zaleceń. Często bezkrytycznie, czasem jednak przeciw różnym technikom i metodom się buntują (jak choćby przeciw “terapii” Ole Ivaara Lovaasa). Czytaj dalej Człowiek w spektrum autyzmu

Mózg w żałobie

Spodziewałam się, że żałoba to nieznośny smutek, ale dałam się zaskoczyć. Była olbrzymią niestabilnością. Utratą orientacji, utratą tożsamości, utratą spójnego “ja”. Miejscem, w którym życie jest zdeformowane i rozwija się w surrealistyczny łańcuch zdarzeń. Miejscem, gdzie spodziewamy się smutku, a nadchodzi zmieniona rzeczywistość.

Gdy takie słowa padają z ust osób, które – wydaje nam się, że są przygotowane na śmierć – powinniśmy rozumieć, że to znaczy wiele. Szczególnie, gdy mówi to neurolożka, która wielokrotnie musiała przekazywać złe informacje rodzinom. Racjonalność, rozumienie mechanizmów znika w tym jednym, jedynym momencie, gdy tracimy kogoś bliskiego. Tak było w przypadku Lisy Schulman, której mąż zmarł po kilkunastu miesiącach od pierwszej diagnozy, z której wynikało, że jego organizm zaatakował nowotwór. Oboje świadomi, oboje rozumiejący i oboje przeżywali nie jak lekarze, ale jak bliskie sobie osoby – chorobę i nadchodzącą śmierć. Czytaj dalej Mózg w żałobie

Opcja B

W listopadzie ubiegłego roku znalazłem się nagle w dwóch światach. Jeden z nich był dla mnie całkiem nowy, drugi stary lecz nieco zapomniany. Może nawet opuszczony. Ten zapomniany, stary świat to przestrzeń pełna dźwięków, zapachów, szumu wiatru, wody przepływającej w Wiśle, kołyszących się liści. A przede wszystkim wszechobecnej ciszy. Nagle to co było zawsze obecne – szum miasta, maszyn, samochodów, ludzi został przytłumiony. Na pierwszy plan wybiły się odgłosy wszechobecnych ptaków. Śpiew, trele, ćwierkanie, piski i krakanie, choć zimą wydawałoby się, że nie ma ich zbyt wiele, to choć od zawsze istniały – nawet w mieście – to dopiero teraz się na nich zacząłem koncentrować. Do tej pory to były dźwięki i odgłosy, na które zwracałem uwagę podczas wyjazdów, wakacji, rzadkich spacerów. A teraz są zaskakująco wszechobecne i kojące. Czytaj dalej Opcja B

Gracz

Gracza musiałem kiedyś czytać. Dawno temu, gdy nie miałem pewnie najmniejszych przypuszczeń co do mojego przyszłego życia zawodowego, a zwłaszcza tego, że będzie związane z “grą”. Dlatego nie mam najmniejszych śladów pamięciowych, choć wielkie dzieła Dostojewskiego były wówczas ze mną i pozostawiały odciski w głowie i emocjach. Czytaj dalej Gracz

Kwiaty dla Algernona

Mam wrażenie, że skądś znam schemat tej historii. Im bardziej zbliżam się do końca, tym bardziej jestem o tym przekonany. Może jakiś film powstał na podstawie Kwiatów dla Algernona? Sprawdzam i pojawia się kolejne zaskoczenie.To jest powieść z 1959 roku! Miała sporo adaptacji filmowych (w tym spektakl Teatru Sensacji “Kobra” z 1981 roku), ale żadnego nie kojarzę. W zasadzie nie ma to większego znaczenia. Czytaj dalej Kwiaty dla Algernona

Psychobzdury

Roszcząc sobie pretensje do edukowania nas i oświecania, psychobzdura nieprzerwanie nas ogłupia. Zamiast zajmować się wyjątkami i sprzecznościami (a tak właśnie zwykle postępuje prawdziwa nauka), zadawalamy się ograniczoną wizją rzeczywistości, bo tak czujemy się bezpieczniej.

Literatura poradnikowo motywacyjna to wielki biznes. Po przeczytaniu wielu z nich powinni nas otaczać sami giganci i ludzie sukcesu. Prezentowane rady wydają się na miarę przewrotu kopernikańskiego, ba czasami nawet odwołują się do różnego rodzaju wiarygodnych badań. Czytaj dalej Psychobzdury

Uzależnienia 2.0

Nie jeżdżę tak często komunikacją miejską z rana, więc gdy kilka miesięcy temu wsiadłem do tramwaju uderzył mnie widok ludzi wpatrzonych w ekrany swoich smartfonów (rzadziej czytników). Pomyślałem sobie jednak, że w zasadzie wiele się nie zmieniło. Kilka dekad temu znaczna część czytała gazety. Nie było trudno znaleźć archiwalne zdjęcie z jakiegoś amerykańskiego wagonu kolejki sprzed lat, które jest ilustracją tego wpisu. (autorem był młody Stanley Kubrick).

Utyskujemy powszechnie, że wszyscy, wszędzie gapią się w swoje ekrany. Na przystankach, w tramwajach, chodząc po ulicach, ba nawet jeżdżąc samochodami. Tak, to się dzieje wokół nas i stwarza dziesiątki zagrożeń. Nie miejmy jednak złudzeń – a takie głosy się czasem pojawiają – że czas spędzony bez tych urządzeń byłby bardziej “wartościowy”. Część ludzi czytała gazety z codzienną papką nic nie wnoszącą do jakości życia. Część gapiła się bezmyślnie w przestrzeń, ewentualnie rozglądała na boki przyglądając innym i w duchu oceniając, czy im się ktoś/coś podoba, lub nie. Czytaj dalej Uzależnienia 2.0

Wściekły kucharz

Smakosze z przeznaczenia są na ogół średniego wzrostu; twarz mają okrągłą albo kwadratową, oczy błyszczące, czoło małe, nos krótki, usta mięsiste i zaokrąglony podbródek. […] Ci, na odwrót, który natura odmówiła zdolności smakowych, mają twarz, oczy i nos długie; jakiegokolwiek będą wzrostu, w ich postaci jest coś wydłużonego. Włosy mają czarnei gładkie i przede wszystkim brak im tuszy.

Wygląda na to, że od 1825 roku, gdy Anthelme Brillat-Savarin opublikował Fizjologię smaku zmieniło się chyba sporo w wyglądzie smakosza. No chyba, że dzisiejsi są tylko “farbowanymi smakoszami”. Massimo Bottura, Alain Passard, Gordon Ramsey, Jaimie Olivier, Anthony Bourdain – żeby wymienić tych bardziej medialnych są raczej z tych “pociągłych”. W klasyfikacji Brillat-Saverina również kobiety smakoszki miały być zaokrąglone i raczej pulchne. Carmen Ruscalleda, Anne Sophie-Pic, Clare Smyth też do tego obrazu nie pasują (ale Nigella Lawson już tak). Do bardziej “wydłużonych” należy również Anthony Warner prowadzący bloga Angry Chef. Właśnie ukazało się tłumaczenie jego książki Wściekły kucharz. Cała prawda o zdrowym jedzeniu i modnych dietach. Warner od dwóch dekad szef kuchni, z wykształcenia biochemik próbuje na ostro rozprawić się z bełkotliwymi modami dotyczącymi odżywiania, diet i wszelkich mód. Jego styl to krzyżówka wspomnianego już Anthony’ego Bourdain i Bena Goldacre (Lekarze, naukowcy, szarlatani). Bez politycznej poprawności, pisania o anonimowych postaciach wprost cytuje głupoty i brednie z blogów gwiazd i gwiazdeczek fitnessu, wellnessu i Hollywood.  Czytaj dalej Wściekły kucharz

Pre-swazja

Obserwowałem niedawno dyskusję na temat możliwości rezygnacji z plastiku w codziennym życiu. I padł podczas niej bardzo interesujący argument. Jedna z osób napisała bowiem, że samoograniczanie się i rezygnacja z wielu rzeczy jest niemal niemożliwe, bo przecież korporacje przy pomocy marketingu nami manipulują, my zaś to musimy kupować. I to wina korporacji, a nie nasza własna odpowiedzialność jest kluczowa.

To był ciekawy głos w dyskusji, nieco stawiający na głowie kwestię wolnej woli, świadomych wyborów, potrzeb i decyzji. Naturalnie manipulacja naszymi zachowaniami jest wszechobecna i niemal każdy nas przekonuje do kupna różnych rzeczy i usług, i konieczności “musisz to mieć”, ale czy naprawdę jesteśmy “niewolnikami prymitywnych procesów umysłowych”. Tego sformułowania użył Robert Cialdini w książce Pre-swazja. Jak w pełni wykorzystać techniki wpływu społecznego. Cialdini – psycholog społeczny zajmujący się technikami wywierania wpływu, czyli perswazją, zajął się tym razem różnego rodzaju działaniami poprzedzającymi, które w wielu przypadkach ową perswazję ułatwiają. Całość tych działań określił mianem pre-swazji. W wielu wypadkach można nawet uznać, że jest to bardzo zbliżony mechanizm do tego, co Richard Thaler wraz z Cassem Sunsteinem nazwali kuksańcem/szturchnięciem (Impuls). Chodzi o różnego rodzaju działania i zachowania, które powodują, że człowiek może być skłonny dokonać określonego wyboru. Naturalnie z tych narzędzi korzystają od lat przedstawiciele marketingu, zaś psychologowie starają się wyjaśnić i zrozumieć mechanizmy za tym stojące. Czytaj dalej Pre-swazja