Kiedy jesteś dzieckiem, nikt ci nie mówi, że umrzesz. Musisz samemu do tego dojsć.
Znajduję czasem na czytniku książki kupione pod wpływem jakiegoś impulsu. Z nimi jest nieco trudniej niż z papierowymi książkami, bo nie ma fizycznych “kotwic”, z którymi można by je skojarzyć. I zwykle nie wiem, czemu je kupiłem. Z pewnością nie pod wpływem recenzji, czy blurbów okładkowych. Raczej to czyjeś wrażenia, jedno może kilka dnia sprawiły, że zaznaczam “do przeczytania”, a czasem od razu kupuję. Tak musiało być z Jestem, jestem, jestem Maggie O’Farrell. Czytaj dalej Jestem, jestem, jestem→
Usiłuję sobie przypomnieć, w jaki sposób ta książka znalazła się na moim czytniku. Co sprawiło, że ją kupiłem? Prawdopodobnie to była gdzieś, jakaś niewielka wzmianka, po której nawet nie wiedziałem, czego oczekiwać. Być może w jakiejś dyskusji, jako pewna sugestia padł tytuł Świetlista republika Andrésa Barby. Czytałem ją podczas kilku dni spędzonych w miejscu, gdzie nie było, żadnego zasięgu, więc nie byłem w stanie sprawdzić, czy to fikcja, czy może fakty, a może tylko opowieść bazująca na prawdziwej historii.Czytaj dalej Świetlista republika→
Gdzieś usłyszałem, że nowa książka Jacka Hołuba – Niegrzeczne. Historie dzieci z ADHD, autyzmem i zespołem Aspergera – całkiem nieźle się sprzedaje. Cieszę się, bo mam zwykle wrażenie, że tego typu pozycje mają dość wąskie grono czytelników, i to niestety nie takich, którzy powinni rozszerzać swoje widzenie świata, ale tych, którzy dany wycinek rzeczywistości już bardzo dobrze znają. W tym wypadku byliby to rodzice dzieciaków, o których mówi podtytuł.Czytaj dalej Niegrzeczne→
Gdy mój młodszy syn miał jakieś cztery-pięć lat, moja żona znienawidziła płytę “Kołysanki-Utulanki” Grzegorza Turnaua i Magdy Umer. M. nie lubił zasypiać, był i jest niesłychanie żywotnym człowiekiem. Gdy pod koniec płyty (42 minuty, 31 sekunda) już wydawało się, że zasypia, zaś mama bezszelestnie próbowała się wymknąć, wówczas padało – wcale nie sennym głosem – “jeszcze raz”. Często ja przejmowałem tę rolę. Klęcząc przy dziecięcym łóżeczku, głaskałem syna, pozwalałem się trzymać za rękę. Co piętnaście, dwadzieścia minut próbuję jak najciszej się wymknąć i słyszę “nie śpię”.
Umówmy się, że zrobię wszystko, żeby moje słowa nie zgrzytały w zębach, chociaż będą boleć.
Minął już rok i dwa miesiące. Częściowo zamknąłem ten rozdział. Zostawiłem nieznacznie uchylone drzwi, lecz nie po to, by poddawać się rozpaczy, ale by pamiętać. Pamiętać, że to dzięki niemu i jego decyzji odkryłem świat ptaków, naturę, ciszę.
Justyna Wicenty straciła synka, gdy miał dziesięć tygodni. Jej Kołysanka z huraganem to zapis codziennej walki o bycie sobą. O życie. Być może to brzmi banalnie, ale żałoba pokazuje, jak często ten banał zaczyna dominować. I jak jest ważny.Czytaj dalej Kołysanka z huraganem→
Świadomość istnienia pewnych zjawisk jest pierwszym krokiem do ich zrozumienia, akceptacji oraz zyskania doświadczenia. Jednak wiedza teoretyczna to zwykle dopiero początek ciężkiej pracy. Świadomość konieczności diety, nie jest warunkiem schudnięcia, podobnie jak wiedza o korzystnym wpływie sportu na organizm, nie poprawi nam kondycji.
Biolog i neurodydaktyk Marek Kaczmarzyk napisał książkę Strefa napięć. Historia naturalna konfliktu z nastolatkiem. Krok po kroku, przejrzystym językiem Kaczmarzyk prezentuje aktualną wiedzę na temat biologii mózgu oraz rozwoju układu nerwowego, opowiadając o jednym z najtrudniejszych okresów w życiu człowieka – byciu nastolatkiem. I to nie tylko z perspektywy rodzica, ale również samego zainteresowanego.Czytaj dalej Strefa napięć→
Wciąż jestem pod wrażeniem tego, jak Sarah Moss w swojej powieści Między falami genialnie sportretowała uczucia i lęki ojca. Trzeba niebywałego “słuchu”, empatii, zrozumienia i nie wykluczam, że wielu rozmów z mężczyznami (do których często wcale nie są chętni), żeby stworzyć tego rodzaju narrację. To jest ta sama klasa, która pozwoliła innej kobiecie – Lenie Kitsopoulou, napisać opowiadanie Ateny. Dziewiąty grudnia, również z perspektywy męskiego narratora. Czytaj dalej Między falami→
Rico, Oscar i głębocienie to niemal klasyczna detektywistyczna przygodówka dla dzieci. Mamy trochę humoru, nową przyjaźń i tajemnicę (a może nawet kilka), którą trzeba rozwikłać. Dlaczego więc “niemal”? Bohaterowie nie są klasyczni. Pozornie zwykłe dzieciaki, a jednak nie-zwykłe. Wyjątkowe. Czytaj dalej Rico, Oskar i głębocienie→
Kolejna książka do której sięgam po obejrzeniu filmu i kolejna skierowana do młodszego czytelnika (wcześniej był Żywiciel). W przypadku Nazywam się Cukinia, miałem już od jakiegoś czasu w kolejce do przeczytania zarówno książkę, jak i film. Tym razem film był pierwszy (dostępny jest za darmo choćby tu) i po obejrzeniu byłem przekonany, że muszę zobaczyć jak poradził sobie z tym tematem autor Gilles Paris.Czytaj dalej Nazywam się Cukinia→
Ze wszystkich szaf, ze wszystkich kątów może wyskoczyć panika. Wszędzie czai się bezradność. Mamy się na baczności, staramy się nie patrzeć. Nie na ubranka w koszu na pranie. I na pewno też nie na kołyskę, czerwony kocyk z plamą od mleka, czapeczkę pilotkę. Nie! Nie patrzeć!!! Tak przebiera się podłe nieszczęście, i to akurat w najukochańsze rzeczy.Czytaj dalej Cień mojego dziecka→