Archiwa tagu: Andrzej Towiański

Mesjasze

Uświęcone konwencje, pietyzm, względy moralne, wychowawcze… Bo u nas szkoła nie kończy się w szkole. Klątwa dydaktyzmu ciąży nad wszystkim, okrawa życie.

Na nikim to tak nie zaważyło, jak na Mickiewiczu. Zyskał on w naszej literaturze stanowisko wyjątkowe, stał się symbolem woli życia narodu. Pisma jego stały się Pismem świętym. Pielgrzymowano do jego trumny jak do trumny nieznanego żołnierza. Ale czy nie było w tym niebezpieczeństwa, że przy tym trybie stanie się nieznanym poetą?

Był przez wiek cały naszym sztandarem. Toteż wszystkie partie wyciągały ręce po ten sztandar, aby go sobie przywłaszczyć. Wykręcano go, okrawano, czytano go z intencją wyczytania tego, co się chce.

Mickiewicz, można powiedzieć, nigdy nie należał — nie mógł należeć — do „normalnej” historii literatury.

[…]

Są tedy znaki na niebie i ziemi świadczące, iż trzeba może odnowić nasz stosunek do naszego największego poety, do największego cudu, jakiego kiedy było świadkiem polskie życie. Jakie do tego celu obrać środki, niech inni mądrzejsi radzą. Ja, skoro mnie wezwano, przedstawię moje skromne propozycje:

Wezwać naszych społeczników, polityków, moralistów, bakałarzy, aby — tak samo jak bolszewicy zwracają nam nasze skarby sztuki — zwrócili, bodaj na jakiś czas, Mickiewicza literaturze.

Zburzyć wszystkie pomniki Mickiewicza, odlać z nich wielką armatę i nabić w nią pewną ilość jego komentatorów. Tadeusz Boy-Żeleński, Ludzie żywi

Poszukiwałem tej książki od dawna. Na portalach aukcyjnych osiąga wysokie ceny, w okolicznych bibliotekach była nie do dostania (wypożyczona dawno temu i nie zwrócona), aż w końcu MAM!

Zanim w końcu wpadła w moje ręce wiedziałem, że dostępne są inne książki György Spiró, ale każdorazowo ich objętość mnie skutecznie odstraszała. Nie przepadam już za tomiszczami, które zajmują mi zbyt dużo czasu.

Ale w trakcie lektury tej upolowanej moje zainteresowanie pozostałymi powieściami Spiró systematycznie rosło.

Mesjasze to niejako odpowiedź na zawołanie Boya z 1929 roku. Przekłuć ten nasz balon nadęcia, pokazać ludzi żywych, a nie posągi z brązu. Niestety zrobił to Węgier, więc jeśli ktoś pokazuje nam nasze wady, to niemal z automatu staje się polakożercą. Taki zarzut padł przy jego książce Iksowie z ust Jerzego Roberta Nowaka, który w 1981 roku nie dopuścił do wydania jej w polskim przekładzie, a co więcej doprowadzono do zakazu korzystania przez niego z polskich archiwów. Czytaj dalej Mesjasze