Młody nie masz prawa szargać świętości

„Jest taki serwis Lubimyczytac.pl, na którym anonimowi internauci recenzują książki. Ktoś wpadł wreszcie na genialny pomysł, żeby wrzucać na Facebooka co ciekawsze przykłady, zakładając stronę (fanpage) „Recenzje z Lubimy Czytać”.

Od razu się przyznam, że wiem, kto to jest, ale proszono mnie o zachowanie dyskrecji. W mojej branży taka prośba to świętość. Ujawnię więc tylko, że to osoba zawodowo związana ze światem recenzencko-literackim.”


Tymi słowami kilka tygodni temu wywołał niewielką burzę Wojciech Orliński, która doprowadziła do tego, że sam portal lubimyczytac.pl odpowiedział bardzo oficjalnie na tę inicjatywę. W zasadzie nie wiadomo po co taka odpowiedź. Bo rzecz nie warta jest, aż takiego nadęcia. Pewnej refleksji tak, ale żeby od razu grozić pozwami?

Zwrócę uwagę na to, co napisał WO. Fanpage Recenzje z Lubimy Czytac „prowadzi osoba zawodowo związana ze światem recenzencko-literackim”. Wszystko już jasne? Na kolana przez literaturą! Młody człowieku, nie stawiaj za dużo pytań! Literatura jest tak wielka, że powinna cię przytłoczyć. Jeśli dziesiątki krytyków zajmują się jakimś dziełem, to ty maluczki nawet nie próbuj go zrozumieć.

Uwielbiam czytać recenzje na lubimyczytac.pl. Uwielbiam czytać recenzje ważnych książek pisanych przez młodych czytelników, którzy stawiają naiwne pytania, banalne tezy, dziwne spostrzeżenia. Zastanawiam się wtedy dlaczego, młody człowiek tak mógł to odebrać. Podczas mojej podróży w przeszłość sięgnąłem do Buszującego w zbożu. Opisałem próbę przypomnienia sobie własnej reakcji na tę książkę jako nastolatek i po ponownej lekturze, jako dojrzały facet. Przegrała, mimo uwielbienia dla innych książek J.D. Salingera. Fanpage dla beki linkuje opinie jakiegoś młodziana „nuda, nuda, nuda. Przed przeczytaniem spodziewałem się czegoś ciekawszego, a dostałem flaki z olejem”. No! Młody wyraził swoją opinię. Ale oczywiście nie powinien, bo powinien być nauczony, że literatura ma zachwycać. A tu nie zachwyca.

W genialnym Pięknym stylu Steven Pinker pisze o przekleństwie wiedzy.

Nazwijmy to klątwą wiedzy. To trudność w wyobrażeniu sobie, jak to jest, gdy ktoś nie wie tego, co my wiemy.  […]
Klątwa ta dotyka dorosłych zwłaszcza wtedy, gdy próbują oszacować wiedzę i umiejętności innych.

W przypadku osoby związanej zawodowo ze światem recenzencko-literackim mamy do czynienia z klątwą wiedzy w cudownym wręcz wymiarze. Dodajmy do tego arogancję. Dodajmy do tego postawienie się wyżej. A później dziwmy się, że nie ma u nas dyskusji o książce. Dyskusji o emocjach, jakie wywołuje, a nie rozważań na wyżynach. Dziwmy się, że ludzie boją się na wykładach wyrazić swoją opinię. Na prowadzonych zajęciach muszę na siłę wyciągać z ludzi ich własne zdanie.

No proszę dla beki osoba związana zawodowo, cytuje:

„Juliusz Słowacki, „Balladyna”, 4/10
„wszystko wskazuje na jakieś używki”

No tak. Czyści, nieskazitelni wieszcze. Narodowe skarby. To z takim podejściem próbował się rozprawić Boy-Żeleński w Brązownikach.

„I szczęście to prawdziwe dla nas, że los dał nam pisarzów dosyć bogobojnych; inaczej nie nastarczylibyśmy z załgiwaniem. Niedawno odezwały się głosy, że czas skończyć z legendą, jakoby Przybyszewski pijał kiedy wódkę! Cóż za szczęście, że nas Opatrzność nie pokarała takim poetą jak Villon!”

Przy okazji życia Słowackiego wspomina się o opium, haszyszu, eterze. Och, nie! Nie! Przecież wieszcz prawdopodobnie nawet nie sikał (choć przepuszczał kasę matki na giełdzie paryskiej).

Ci młodzi czytają. Często tylko lektury. Może mają dosyć rozmawiania w jedyny poprawny sposób na lekcjach. Może chcieliby wykrzyczeć: „Nad Niemnem to nuda!”. I właśnie to robią za pośrednictwem medium, w którym niemal się urodzili. W sieci.

Mam rozpoczęty szkic tekstu o lekturach w szkole podstawowej. W pierwszych latach. To przerażające na jakich książkach zaczynamy uczyć dzieciaki czytać. Ale przecież one powinny się zachwycić napisanym niemal sto lat temu Pucem, bursztynem i goście. Nie powinny zadawać pytań – dlaczego bohaterowie mówią dziwnym językiem? Czy oni byli biedni, że pranie robili w misce? A może byli tak bardzo proekologiczni? Nauczyciel z klątwą wiedzy, nie dopuści do takich pytań. Nie ma ich w zestawie.

A może ja nie rozumiem? Może osoba związana robi to z pobłażania i ciekawości? Tylko dlaczego chce pozostać anonimowa?

**

Już po napisaniu tego tekstu znalazłem wywiad z twórczynią fanapage’a. Sympatyczny. Miły. Intencje nieco lepsze, niż można odczytać z samej inicjatywy na FB (beka i wywyższanie się).

Okazało się, że sama burza też była nieco większa. Meller w Newsweeku, Żulczyk w Polityce. Niestety nie czytuję polskich tygodników opinii. Od czasu do czasu sięgam do pojedynczych tekstów. Nie wiedziałem, że odbyła się jakaś dyskusja. Świetnie w takim razie.

Nie wszyscy są na kolanach. 😉

http://samaporcelana.blogspot.com/2016/02/badz-madry-badz-jak-recenzenci-z-lubimy.html

http://instrumentysamotnosci.blogspot.nl/2016/01/je-suis-gakiewicz.html

Brawo!

Jeden komentarz do “Młody nie masz prawa szargać świętości”

  1. Jeśli chodzi o WO.
    Zdaje się, że kiedyś popełnił felieton w którym napisał: „W Argolandzie były 2 waluty.”

    Po czym do upadłego się bronił, że przecież nie napisał „tylko 2” …

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *