Paradoks Szympansa – po co tracić czas?

No dobra. Mamy psychiatrę. Doktora Steve Petersa, który współpracuje z czołówką światowych sportowców. Napisał książkę Paradoks szympansa, która stała się bestsellerem w Wielkiej Brytanii. W rankingach Amazon.com w sekcjach – poradników, motywatorów znajduje się na pierwszym miejscu. Takie są fakty. Nie będę z nimi dyskutować. Ale to kolejna niby poradnikowa rzecz, na którą trafiam w tym roku, która jest cokolwiek wątpliwa.

Lubię różnego rodzaju metafory i analogie. Pozwalają wytłumaczyć laikom trudne rzeczy. Czasem dzięki nim łatwiej chwytamy różnego rodzaju koncepcje. Takimi metaforami posługuje się doktor Peters próbując wyjaśniać funkcjonowanie naszego mózgu – szympans kontra człowiek. Jeden odpowiedzialny za impulsywne zachowania, bezrefleksyjne, popędowe, emocjonalne. Drugi to ten analityczny, logiczny, nasze prawdziwe ja. Oba działają sprzecznie, choć czasem ze sobą współpracują. Powinniśmy zarządzać naszym wewnętrznym szympansem, żeby zablokować bezsensowne i irracjonalne działania. Może w puszczy szympansowi się to przydawało, ale człowiekowi już nie jest potrzebne. Ale ten szympans jest naszą częścią, choć jest nam obcy. I tak przez kolejne strony, mowa trawa, z której wynika, że jesteśmy jednocześnie logiczni i emocjonalni. Koncepcja w psychologii funkcjonująca już od lat (Seymour Epstein, Joseph LeDoux, Daniel Kahneman), z której Steve Peters stworzył jakiegoś marketingowego potworka.

Całość okraszają óżnego rodzaju wygibasy intelektualne, że niby mężczyźni i kobiety się od siebie nie różnią, ale wewnętrzna szympansica jest różna od wewnętrznego szympansa. Więc właściwie różnice istnieją. Doktor Peters spróbuje coś mi sprzedać zachowując polityczną poprawność. W rezultacie wychodzi niezła bzdura.

Kobiety i mężczyźni nie różnią się zbytnio od siebie, jednak znajdują się pod wpływem Szympansa, który przejawia więcej cech żeńskich lub męskich.

A stronę dalej czytamy:

Kłamstwem byłoby stwierdzenie, że niektóre cechy są wyłącznie męskie lub żeńskie.

Skoro nie ma różnic między cechami, to po co przypisywać im określenie męskie/żeńskie? Nie wiem.

Nie dyskutuję z jego skutecznością; z faktem, że dzięki pracy z nim sportowcy osiągają ogromne sukcesy; że udaje mu się tą prostą metaforą o wewnętrznym szympansie zmotywować ich do działania. Ale szkoda mojego czasu.

Lepiej po raz kolejny zajrzeć do Daniela Kahnemana Pułapek myślenia i całej koncepcji myślenia szybkiego i wolnego. Niby to samo, a jednak o niebo rzetelniej i sensowniej. Peters nie podaje źródeł żadnych badań czy swoich tez, wszystko jest uproszczone tak bardzo, że aż boli. Nie przekonuje mnie to, że “model Szympansa” skierowany jest nie do środowiska naukowego, dlatego korzysta z pewnych uproszczeń.

Na szczęście możemy nauczyć się przekierowywać krew tak, by dopływała do właściwego płata mózgu, dzięki czemu będziemy zachowywać się jak Człowiek

Naprawdę? Możemy? Medytacjami czy wizytami u psychiatry?

Zwierzę działa zawsze impulsywnie i nie potrafi kontrolować emocji. Zdaniem niektórych to dlatego do tej pory nie udało mu się wyjść z dżungli.

Zdaniem innych człowiek został stworzony przez siłę wyższą. A ewolucja jest bzdurą.

Chciałbym wierzyć, że te uproszczenia mają na celu pomoc w osiągania lepszych wyników przez sportowców i nie tylko.

Szkoda jednak mojego czasu.

Paradoks Szympansa, S. Peters

Paradoks Szympansa, Steve Peters

Wyd.: Samo Sedno, 2013

Tłum.: Michał Konewka

2 komentarze do “Paradoks Szympansa – po co tracić czas?”

  1. Ok, ale czy nie chodzi o to aby stosować zdobytą wiedzę w praktyce? jeżeli jej się nie używa, a jedynie się „ćpa książki” to jaki z tego pożytek. W książce DK (Pułapki…) jest rzetelniej, ale i trudniej. Tak więc może o to chodziło temu autorowi. Wiele się pokrywa, a DK w Pułapkach myślenia to potwierdził, to po co się powtarzać. Jakoś mi tak to wychodzi. Poz.

    1. Rozróżnijmy dwie rzeczy – trenera, motywatora, coacha np. sportowców. To jak on ich motywuje to jest jedno. Na pewno nie jest potrzebny im wykład o budowie mózgu i najnowszych badaniach. Ba takim trenerem może być nawet pan Miyagi, albo ktoś kto powtarza 100 razy dziennie „jesteś zwycięzcą”, jeśli tylko ma to „coś” co ich zmotywuje.
      Ale jeśli już piszemy książkę i zaczynamy snuć jakieś teorie, to jednak wypadałoby, żeby to miało jakieś uzasadnienie w rzeczywistości. Zwłaszcza, że Kahneman (i inni) zwracają uwagę na odcienie szarości, pokazują wątpliwości. A Steve Peters nie. Swoją drogą zresztą po co. On ma ich nie wmieć, żeby jego klienci wygrywali.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *