Dwa rozdziały. Dwanaście stron notatek. Taki jest efekt dalszego czytania książki Rafała Wosia To nie jest kraj dla pracowników. I w tym momencie powiedziałem sobie dosyć. Nie jest twórcze i inspirujące tropienie nieścisłości i opinii przyoblekanych w ubranie faktów. Szkoda mi czasu na polemikę wszędzie tam, gdzie są wybiórcze dane, półprawdy i drobniutkie (a czasami spore) manipulacje.
Już wiem, czego tej książce zabrakło. Zabrakło w niej krytycznego redaktora, być może nawet pewnego umiarkowanego zwolennika wolnego rynku i kapitalizmu, który by autorowi powiedział:
“Słuchaj Rafał masz wiele racji ale:
- wszędzie tam gdzie zauważę, że coś upraszczasz, albo próbujesz oblec w lekką felietonistykę, żeby czytelnik nie zauważył, że nie podajesz konkretów – wywalę to, albo uzupełnisz faktami.
- Jeśli napiszesz, że w PRL-u bezrobocie wynosiło 0%, a szok balcerowiczowski doprowadził do pojawienia się bezrobocia – wywalę, jeśli wspomnisz, że w PRL-u oficjalnie bezrobocie nie mogło istnieć i nie było prowadzonych statystyk.
- Gdziekolwiek użyjesz karty Jokera i napiszesz “neoliberalny”, “neoliberałowie” i “balcerowiczowski”, żeby zamknąć usta oponentom, potraktuję to tak, jakbyś napisał “dupa” i skasuję. Chyba, że podasz konkrety.
- Jeśli uznasz, że pewne zjawiska pojawiły się dopiero w XIX wieku – skasuję, jeśli nie pokażesz mi danych z wieków wcześniejszych i nie udowodnisz, że było inaczej..
- Jeśli napiszesz, że coś tam było efektem polityki Reagana i Thatcher potraktuję to jak “dupa”, chyba, że napiszesz o kontekście społecznym i geopolitycznym.
- Wszędzie tam gdzie napiszesz „mit” udowodnij, że faktycznie takie są poglądy przeciwników, a nie, że je sobie wymyśliłeś.
Aha i na koniec – nie wydaje ci się, że zapomniałeś, że na świecie istniał jeszcze socjalizm (w różnych formach)?
Bo zdaje się, że twoja wizja świata jest tak jakby nie bardzo kompletna.
Jeszcze jedno – skoryguj swoją wizję gospodarki socjalistycznej. Może na początek sięgnij po Fiedosiejewa”
Swoją drogą, czyż to nie paradoks, że w obu książkach jest ten sam motyw na okładce. Jedna krytykuje socjalizm, druga kapitalizm. Może więc problem jest gdzie indziej? Może problemem jest człowiek a nie system?
To nie jest kraj dla pracowników, Rafał Woś
Wyd.: W.A.B. 2017
Wcześniejszy artykuł o tej książce przypomniał mi słynną (po 2 krachach) „Wojnę o pieniądz” Hongbinga. Dużo informacji, rzeczywistych i/lub obudowanych mitami wydarzeń i anegdot połączonych spójną narracją jak to finansiści opanowali metodycznie świat w ciągu 2 stuleci. Wtedy zaczytywały się tym goldbugi wyczekując końca systemu, bo dostarczało niezliczone argumenty za kupowaniem kruszców. Kiedy bańka na złocie pękła, książka zaczęła znikać z przestrzeni publicznej.
Wszelakiej maści filozofowie ekonomii są przeładowani informacjami, z których wiecznie szukający porządku umysł tworzy piękne teorie i opowieści. Wystarczy to do oczarowania laików, ale jeśli próbują swoich sił w rzeczywistej gospodarce, kończą jak prof. Rybiński.
Ja zdaje się ją odrzuciłem po jakimś researchu autora. Ale to chyba ten sam „styl” co „Finansowy potwór z Jekyll Island” Griffina, gdzie po początkowym wrażeniu w pewnym momencie zacząłem sprawdzać i weryfikować fakty i jakoś się to nie zgadzało z linią autora. (co oczywiście zawsze można skontrować „mitem utrzymywanym przez mainstream”)
Dzięki za recenzję! Przyznam, że pewnie gdybym na nią trafił w księgarni to by mnie zaintrygowała. Na szczęście oszczędziłeś mi sporo czasu, który teraz mogę lepiej wykorzystać – np. na pracę!
Znalazłem taką recenzję dotyczący wcześniejszej pracy. Zdaje się, że zarzuty są podobne. I wcale nie chodzi o poglądy.
http://publica.pl/teksty/modne-bzdury-48318.html