Jak powieść

Dopóki książki stoją na półkach, dopóty plany sięgnięcia ponownie do niektórych z nich są bardzo mgliste. Ale gdy lądują w kartonach, później zaś następuje próba poszukiwania dla nich nowego miejsca, mam ogromną chęć przypomnieć sobie dawne wrażenia. Jak powieść Daniela Pennaca pamiętałem niezbyt dobrze. Nie była lekturą młodzieńczą, czytałem ją pewnie kilkanaście lat temu, pamiętałem jednak, że wiązała się z dużą przyjemnością.

Niewielka objętość była zachętą ogromną. I już od pierwszych stron rozumiem jej urok. Od swego rodzaju dedykacji-upomnienia dla czytelnika.

Uprasza się (błagam) o niewykorzystywanie tych stronic jako narzędzia pedagogicznej tortury. D.P.

I później niemal strona po stronie, mógłbym wklejać tutaj całe akapity, jako cytaty.

Czasownik “czytać” nie znosi trybu rozkazującego. Niechęć tę dzieli z kilkoma innymi: z czasownikiem “kochać”. Z czasownikiem “marzyć” …

Rzecz jasna, zawsze można spróbować. Proszę bardzo: “Kochaj mnie!”, “Marz!”, “Czytaj!”, “Czytaj! No, czytajżeż, na litość boską, rozkazuję ci czytać!”.

-Idź na górę do swojego pokoju i czytaj!

Efekt?

Żaden.

Dzieciak zasnął nad swoją książką.

Przy okazji niedawnego (czy też corocznego) utyskiwania nad poziomem czytelnictwa w związku z badaniami Biblioteki Narodowej, esej Pennaca powinien być głośno czytany po wielokroć. Przez rodziców, nauczycieli, pedagogów. Bo o tym właśnie jest. Co ciekawe oryginalnie książka wydana w 1992 roku, więc gdy powstaje, jeszcze nie narzeka się na wszechobecne smartfony i tablety. Jest tylko konkurencyjny telewizor. I lęk – dlaczego? Dlaczego poświęciliśmy temu naszemu dziecku czas, czytaliśmy mu bajki, pokazywaliśmy świat słów i nagle NIC. Gdy samo ma czytać, nie jest w stanie się skupić, skoncentrować, odpływa, oszukuje…

Jak powieśc, D. Pennac - fragment3 Jak powieśc, D. Pennac - fragment1

Dyskusja o czytelnictwie w Polsce przerodziła się gdzieniegdzie w debatę o wyższości czytających i konieczności czytania. Jak tytułuje jedną z części swojego eseju Francuz z 1992 roku “Trzeba czytać (dogmat)”. I z przekąsem pokazuje tę naszą – dorosłych – hipokryzję.

Są wśród rodziców tacy, którzy nigdy nie czytali i wstydzą się tego okrutnie, tacy, którzy nie mają już czasu na czytanie i nie przestają żałować, są również tacy, którzy nie czytają powieści, lecz tylko książki p r z y d a t n e, tylko szkice, tylko poradniki techniczne, tylko biografie, tylko książki historyczne, są tacy, którzy czytają wszystko, co im wpadnie w ręce, którzy “pożerają” książki i którym błyszczą oczy, są i tacy, którzy czytają wyłącznie klasyków, proszę pana, “gdyż nie ma lepszego krytyka niż sito czasu”, tacy, którzy spędzają dojrzałe lata na czytaniu “jeszcze raz” lektur młodości i tacy, którzy czytali ostatnią pozycję takiego czy owakiego, bo trzeba przecież, proszę pana, być na bieżąco…

Wszyscy jednak, wszyscy w imię konieczności czytania.

Dogmat.

W tym również ten, który zapewni was, że nawet jeśli dziś już nie czyta, to właśnie dlatego, że dużo czytał wczoraj […] gotów jest przyznać, że owe książki, których już nie potrzebuje, swojego czasu bardzo mu się przysłużyły… “były wręcz niezbędne, tak, nie-zbęd-ne”!”.

-I dobrze by było, żeby ten gówniarz wbił sobie to do wreszcie do głowy.

Bawi się naszymi (tych co czytają) lękami o to co będzie w przyszłości (bo dzieci nie chcą czytać). Daje prztyczek w nos, tym wszystkim, którzy z takim uwielbieniem potrafią wywyższać się ponad tych, co nie czytają, czytają nie wart niczego chłam lub – cóż za pariasi – nie rozumieją ARCYDZIEŁ.

Innymi słowy to, że moja córka zbiera harlequiny, nie przesądza jeszcze, że skończy łykając arszenik. Stosując przymus na tym etapie jej lektur, odcinamy się od niej i wypieramy naszej własnej młodości. A także pozbawiamy córkę nieporównywalnej z niczym przyjemności samodzielnego porzucenia stereotypów, które teraz tak zdają się ją porywać.

Pennac przez wiele lat był nauczycielem francuskiego w liceach. Jak powieść jest zachętą i pochwałą czytania na głos. Nie tylko maluchom. Czytania. Bez analiz, wiwisekcji, wypytywania, czy zrozumiało się sens. Czytania, dla samej przyjemności słów i prawa do milczenia o własnych przeżyciach. To daje szansę na wzbudzenie ciekawości i pasji do książek.

Napisałem na początku, że od pierwszej strony mógłbym tylko cytować i cytować. Zakończę więc te moje refleksje ostatnimi zdaniami napisanymi przez autora.

Nieliczni dorośli, którzy podsuwali mi książki do czytania, zawsze usuwali się w ich cień i wystrzegali się wypytywania mnie, co też z nich z r o z u m i a ł e m. Im właśnie, rzecz jasna opowiadałem o moich lekturach. Czy są żywi, czy martwi, ofiaruję im te stronice.

Jak powieść, D. Pennac

Jak powieść, Daniel Pennac

Wyd.: Muza, 2007

Tłum.: Katarzyna Bieńkowska

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *