Archiwum kategorii: Podróż w przeszłość

Grendel

Kilka dni temu postanowiłem posłuchać starych płyt Marillion. Zwykle przychodzi mi ochota na te powroty muzyczne raz na rok. Czasem częściej, czasem rzadziej. Miałem jakąś niebywałą ochotę zwłaszcza na utwór Grendel. Blisko dwudziestominutowej suity, która ukazała się w 1982 roku na drugiej stronie singla Market Square Heroes, a później w zbiorze B’Sides Themselves. Utwór powstał zainspirowany powieścią Johna Gardnera z 1971 roku o tym samym tytule. Czytaj dalej Grendel

Robokalipsa

Maszyny, które nas atakowały, pochodziły nie tylko z naszych sennych marzeń, lecz także z koszmarów. Mimo to rozszyfrowaliśmy je. Ludzie, którzy pozostali przy życiu, szybko się uczyli i przystosowali. Dla większości z nas było już za późno, ale jako rasa odnieśliśmy sukces. Bitwy toczyliśmy przeważnie indywidualnie i chaotycznie, więc większość z nich poszła w zapomnienie. Miliony bohaterów na kuli ziemskiej zginęły w samotności, anonimowo. Zaświadczyć mogą o tym tylko bezduszne automaty. Możemy nigdy nie poznać pełnego obrazu wojny, lecz na szczęście niektórych spośród nas obserwowano.

Nie wiem, czy Robokalipsa spełnia warunki książek, które oznaczam w kategorii Podróż w przeszłość. Nie była to pozycja, w jakiś sposób ważna dla mnie w latach młodości. Czytałem ją gdy ukazała się w języku polskim, czyli nieco ponad dziesięć lat temu. Daniel H.. Wilson stworzył dość atrakcyjny świat buntu robotów w naszym świecie. W świecie, w którym korzystamy coraz częściej z różnego rodzaju urządzeń, sprzętów domowych, przejmujących za nas mnóstwo funkcji. Głośno mówiło się o filmie, który miał być kręcony na podstawie książki. Prawa kupił Steven Spielberg, premierę zapowiadano na 2013 i do dziś nic się nie dzieje. Czytaj dalej Robokalipsa

Matka noc

Zaskakującą rzeczą w klasycznym umyśle totalitarnym jest to, że każdy tryb, choć uszkodzony, może mieć na swoim obwodzie ciąg nieuszkodzonych zębów, nienagannie utrzymywanych i działających. Stąd diabelski zegar z kukułką chodzi idealnie przez osiem minut i trzydzieści trzy sekundy, potem skacze o czternaście minut do przodu, idealnie odmierza czas przez sześć sekund, skacze o dwie sekundy, chodzi idealnie przez dwie godziny i jedną sekundę, potem skacze o rok.

Tymi brakującymi zębami są oczywiście proste, oczywiste prawdy, najczęściej dostępne i zrozumiałe nawet dla dziesięciolatków.

W gruncie rzeczy zdania powyższe są niemal powieleniem tego co w 1938 roku pisał Herman Rauschning opisując idee NSDAP (Rewolucja nihilizmu).

Im więcej sprzeczności zawiera właściwa doktryna, im bardziej jest irracjonalna, tym lepiej, tym ostrzejszych nabiera profilów. To tylko, co jest pełne sprzeczności jest pełne życia. Partia narodowo-socjalistyczna wie o tym, że jej zwolennicy ciążą jedynie ku poszczególnym hasłom, że masa nigdy nie zdoła ogarnąć całości.

Jak podsumowuje dalej Kurt Vonnegut – autor pierwszego pochodzącego z wydanej w 1961 roku powieści Matka noc:

Dzięki temu Rudolf Hoess, komendant Auschwitz, mógł w obozowych głośnikach przeplatać wspaniałą muzykę wezwaniami po nosicieli trupów…

Czytaj dalej Matka noc

Nocny kowboj

Żona zaprosiła mnie na film. Sama miała zdecydować co wybierze, poprosiłem tylko, żeby to nie był Top Gun. Do samego końca nie miałem pojęcia co obejrzymy. Ba, nawet gdy na ekranie ukazała się Emma Thompson i tytuł Powodzenia, Leo Grande (reż.Sophie Hyde), wciąż nie wiedziałem czego się spodziewać po filmie. Nie czytuję recenzji filmowych, nie wiem co dzieje się w nowościach.

Bardzo miły ten film. Trochę próbuje zawalczyć z pewnymi stereotypami, trochę próbuje rozmontować niektóre tabu, wpisuje się w modne nurty dyskusji o samoakceptacji, ale w zasadzie po pierwszych kilkunastu minutach myślałem o Nocnym kowboju w reżyserii Johna Schlesingera z 1969 roku. Czytaj dalej Nocny kowboj

Życie szaleńca i inne opowiadania

Wszystkie idee potrzebne nam do życia były już chyba znane przed tysiącami lat. Podsycamy tylko stary opał nowym płomieniem.

Przy jednym z ostatnich tekstów dotyczących książki Kwartet aleksandryjski, przypomniałem sobie film Kurosawy Rashomon. W komentarzu Michał Stanek napisał swoje refleksje po ponownym obejrzeniu po wielu latach. Nie było innego wyjścia, jak tylko obejrzeć. 

Nie jestem typem kinomaniaka. Raczej wybiorę słowo niż obraz, niewiele mam filmów dla mnie ważnych. Z Rashomona pamiętałem co najwyżej ideę, podobnie jak Michał Stanek oglądałem go na pewno co najmniej trzy dekady temu.

Włączam i pierwsze zaskoczenie, w czołówce filmu polski lektor czyta: “na podstawie opowiadań Ryūnosuke Akutagawy”. Zaskoczenie całkowite. Nie pamiętałem; nie wiedziałem; zapomniałem; zignorowałem to, że jeden z ważnych dla mnie pisarzy w latach młodości był inspiracją do tego filmu? Czytaj dalej Życie szaleńca i inne opowiadania

Raj utracony

Minął ponad miesiąc, gdy przeczytałem Jak wychować rapera. Bezradnik Marcina Matczaka. Od tamtego czasu w sieci przewinęła się mniejsza lub większa burza, w której wziął udział autor, starając się odpowiadać na wszelkie zaczepki i krytykę dotyczącą, nie tylko samej książki, tekstów swojego syna, ale również pracy, sukcesu, lenistwa. Na koniec zaś Mata podpisał umowę z McDonald’s i reklamuje śmieciowe jedzenie, ku zachwytowi jednych, a oburzeniu innych (Oszukać radar). Zanim jednak to wszystko nastąpiło, wysłuchałem rozmowy przeprowadzonej z Marcinem Matczakiem przez Paulinę Wilk w kawiarni Big Book Cafe (link do Spotify).  Czytaj dalej Raj utracony

Oszukać radar

Od kilku już lat, co jakiś czas korciło mnie, by sięgnąć po latach po wydaną w 2001 roku książkę Oszukać radar. Jak mówić do konsumenta, który nie chce słuchać. Jej autorami są Jonathan Bond oraz Richard Kirshenbaum – legendy marketingu lat 90. Mgliście pamiętałem, że główny przekaz w ich książce brzmiał – współczesny klient jest już tak cyniczny, inteligentny i wyczulony na reklamy, że nie da się dłużej wciskać mu zwykłego marketingowego kitu. Należy umieć oszukać jego radar i dawać mu inteligentne, wyrafinowane treści. Czytaj dalej Oszukać radar

Grek Zorba

Pochłodniało. Milczeliśmy. Morze tam, za trzcinami, wzdychało cichutko, spokojnie. Wiatr ustał, słońce zaszło. Para kruków przeleciała nad nami, ich skrzydła zatrzeszczały niby darty jedwab – na przykład koszulki jakiejś szansonistki.

Od kilku już tygodni zerkałem na półkę, na której stoi Grek Zorba, Nikosa Kazatnzakisa. Stare wydanie z końca lat osiemdziesiątych, z Anthony Quinnem, czyli filmowym Zorbą na okładce. Czytane kilkukrotnie przed ponad trzema dekadami. Korciło mnie, żeby ją ponownie przeczytać, gdy nagle ukazała się informacja, że wydawnictwo Znak szykuje nowy polski przekład (Ireneusz Kania). Uznałem, że to będzie dobry pretekst, żeby znów sięgnąć po Zorbę Czytaj dalej Grek Zorba

Małpa i duch

Czy kiedykolwiek myślałaś o sobie jak o naczyniu? Naczyniu stworzonym właśnie w takiej, a nie innej postaci, które wyszło spod palców niesamowitego Twórcy? Czy zdawałaś sobie sprawę z tego, że nie jesteś i nigdy nie byłaś przypadkiem, że jesteś chciana, zaplanowana i wpisana w Wielki Plan? Każda z nas jest cudownym Bożym naczyniem, które otrzymało swój kształt i wygląd, które zostało ustawione na tej właśnie półce, wśród tych właśnie ludzi. Jesteś kobietą. Naczyniem stworzonym. Naczyniem przeznaczonym. Naczyniem skradzionym i odkupionym.  Naczyniem wyszczerbionym i wypalonym. Naczyniem bezcennym; bo takie jest Twoje życie. (2015: źródło Fiat Radio)

*

Owszem, macica kobiety należy do niej, ale to, co w niej jest, już nie. To jest strefa „eksterytorialna” Królestwa Niebieskiego. (2013,  źrodło komentarz na Fronda.pl)

*

Wprawdzie kobieta jest właścicielką swojej macicy, ale w momencie, gdy w jej macicy znajduje się mieszanka genetyczna – nie w wyniku gwałtu – to kobieta przestaje być wyłącznym dysponentem płodu. Andrzej Zybertowicz, 2020

*

 – Teraz powiedz mi, jak jest natura kobiety? […]

 –  Kobieta jest to naczynie Nieczystego Ducha, źródło wszelkich deformacji, jest wrogiem rasy, ukaranym przez Beliala i ściągającym karę na tych wszystkich, którzy przez nią ulegają Belialowi. Aldous Huxley, 1948

Czytaj dalej Małpa i duch

Paragraf 22

Kiedy patrzę, obojętne z jakiego dystansu, widzę facetów, którzy zgarniają forsę. Nie widzę raju ani świętych, ani aniołów. Widzę ludzi, którzy robią forsę na każdym ludzkim odruchu i na każdej ludzkiej tragedii.

Paragraf 22 przeczytałem po raz pierwszy w trzeciej lub czwartej klasie liceum. Byłem wówczas w fazie odkrywania literatury antywojennej i zachwycałem się nie tylko naszym Borowskim, ale i powieściami Remarque’a, Mahlera, Kirsta, Jonesa i właśnie Hellera. Tuż przed maturą, ponieważ krążyły przecieki, że “pewniakiem będzie wojna” nastawiłem się właśnie na pisanie o wojnie z perspektywy pacyfistycznej. Ostatecznie temat był inny, ja jednak i tak wykorzystałem swoje koncepcje, co później moja nauczycielka języka polskiego podsumowała, że w zasadzie napisałem nie na temat, ale zgrabnie go przemodelowałem, więc nie mogli się do niczego przyczepić. Dała mi też radę, żebym raczej tak nie pisał w przyszłym życiu. Czytaj dalej Paragraf 22