Archiwum kategorii: –Najważniejsze–

Najlepsze, najważniejsze, najmocniejsze

Zła krew

W całej historii spółki Theranos i Elizabeth Holmes najważniejsze moim zdaniem nie jest samo oszustwo, które doprowadziło do kuriozalnej wyceny spółki (ok. 10 miliardów dolarów w szczycie), ale raczej to, jak pełna magnetyzmu dwudziestolatka bez większych kompetencji potrafiła zauroczyć doświadczonych przedsiębiorców, inwestorów, polityków, dziennikarzy i prawników, że posiada przełomową technologię analizy krwi nie pokazując absolutnie żadnych dowodów. Przy czym nie trwało to krótką chwilę, jak w przypadku wielu start-upów, które oświadczają, że zrewolucjonizują świat, ale rewolucja zwykle jest co najwyżej w prezentacji w Power Poincie, Theranos zwodził wszystkich ponad dziesięć lat. Wystarczył niemal tylko nienaturalnie niski głos, brak częstego mrugania powiekami, uśmiech i zadziwiająca pewność siebie. Czytaj dalej Zła krew

Poza czasem

Dziesiątego sierpnia 2006 roku, izraelski pisarz Dawid Grossman (występuje również pisownia Grosman) wraz z Amosem Ozem oraz A.B. Jehoszua zaapelowali do rządu izraelskiego do zawieszenia działań militarnych i rozpoczęcia rozmów pokojowych z Libanem, w celu zakończenia trwającego od lipca konfliktu.

Dwa dni później obie strony zaakceptowały rezolucję Rady Bezpieczeństwa ONZ i zawieszenie broni weszło w życiu czternastego sierpnia.

Dwunastego sierpnia, dwa dni przed zakończeniem działań wojennych syn pisarza, dwudziestoletni Uri zginął od rakiety przeciwczołgowej. Jak by napisał Kurt Vonnegut – zdarza się. Czytaj dalej Poza czasem

Między falami

Wciąż jestem pod wrażeniem tego, jak Sarah Moss w swojej powieści Między falami genialnie sportretowała uczucia i lęki ojca. Trzeba niebywałego “słuchu”, empatii, zrozumienia i nie wykluczam, że wielu rozmów z mężczyznami (do których często wcale nie są chętni), żeby stworzyć tego rodzaju narrację. To jest ta sama klasa, która pozwoliła innej kobiecie – Lenie Kitsopoulou, napisać opowiadanie Ateny. Dziewiąty grudnia, również z perspektywy męskiego narratora. Czytaj dalej Między falami

QualityLandia

Zabrzmi to banalnie i nieco może obraźliwie dla samego autora, ale jeśli Terry Pratchett miałby się inspirować Matrixem, to powstałoby coś na kształt QualityLandii. Kupiłem szybko pod wpływem impulsu i właściwie kilku zdań zajawki wydawniczej, w którym wspomniany został Orwell, nowa społeczność, system, algorytmy. Znudzony i rozczarowany niedawną próbą przebrnięcia przez inny świat alternatywny w Nakręcanej dziewczynie, spróbowałem dać szansę książce, której autorem jest niemiecki pisarz Marc-Uwe Kling. Czytaj dalej QualityLandia

Jerozolima. Książka kucharska

Po Obfitości niemal natychmiast kupiłem pozostałe trzy książki Yotama Ottolenghi. Pasuje mi jego styl pisania o jedzeniu i ten zestaw smaków (choć mocno przesadza z kwasowością potraw). NIby są to książki kucharskie, ale sporo w nich emocji związanych z przeżyciami, wspomnieniami, przeszłością. Może Prosto nie było aż tak porywające w opowieściach, ale napisana wspólnie z Samim Tamimi Jerozolima dostarczyła mi mnóstwa zachwytów. Każdy przepis poprzedzony jest swego rodzaju pocztówką z przeszłości. Jakimś wspomnieniem, wrażeniem, opowieścią. Choć kulturowo to wszystko jest bardzo odległe, to gdy opisuje potrawy gotowane w domu rodzinnym lub kolegów, uruchomił moje własne wspomnienia. W końcu chodzi o przeżycia związane ze smakami, jedzeniem, pamięcią. Zacząłem się zastanawiać nad potrawami, które uwielbiałem w dzieciństwie. Ryż z kurczakiem i pieczarkami przygotowywany w prodiżu przez moją mamę. Po wielu, wielu latach próbowałem odtworzyć ten smak. Ryż wypełniony sosem puszczonym przez mięso drobiowe, sklejony, ale jednak nie papkowaty. W piekarniku nigdy się nie udało. Kluczem jest na pewno prodiż. Czytaj dalej Jerozolima. Książka kucharska

Sztuka szczęścia. Poradnik życia

Jeśli istnieje rozwiązanie problemu, nie ma się czym martwić. Jeśli nie ma wyjścia z sytuacji, zamartwianie się też nic nie da.

Miałem zaznaczone to zdanie Dalajlamy w swoim papierowym wydaniu Sztuki szczęścia. Wielokrotnie starałem się do niego odwoływać w życiu, choć nie zawsze jest to takie proste. Zwłaszcza w najtrudniejszych momentach. Mój egzemplarz gdzieś się zagubił, więc nawet nie wiem, z którego roku było to wydanie (po raz pierwszy ukazała się w 2000 roku). Pełny tytuł brzmi Sztuka szczęścia. Poradnik życia. To zbiór rozmów, jakie amerykański psychiatra Howard Cutler przeprowadził z XIV Dalajlamą, przywódcą duchowym Tybetańczyków.  Czytaj dalej Sztuka szczęścia. Poradnik życia

Obfitość

Usiłuję sobie przypomnieć, kiedy ostatnio kupiłem jakąś książkę kucharską i która mogła to być. Przychodzą mi do głowy jedynie Sekrety włoskiej kuchni Eleny Kostiukovich, ale nie jest to stricte książka kucharska. Raczej historia Włoch przez pryzmat jedzenia. Przeglądam kolejne grzbiety. Chyba mam – Łatwa kuchnia śródziemnomorska (Claudia Roden), wydanej w serii BBC Books. Data polskiego wydania, 2006 rok, nie pomoże, bo o ile pamiętam kupiłem ją gdzieś przypadkiem z ciekawości, bo bardzo lubiłem książki z tej serii. Okazała się zdecydowanie najsłabsza (moja ulubiona to Łatwa kuchnia włoska i Łatwa kuchnia tajska), nie wiem czy wykorzystałem choć trzy przepisy. Czytaj dalej Obfitość

Nr 56. Pamiętaj nazywam się Ekaterina

Rozpieprza mnie ta książka od samego początku. Nie przypominam sobie, żebym kiedykolwiek reagował tak emocjonalnie. Co chwilę muszę przerywać. Sięgnąłem do niej pod wpływem lektury ostatnich reportaży Izy Klementowskiej. Nie chciałem uwierzyć, w to co pisała. Że w zamkniętych obozach dla uchodźców w Polsce (czyli “polskich obozach”) nadaje się ludziom numery, pozbawiając ich tym samym godności i tożsamości. Klementowska rozmawia z Shirin – numerem czterdzieści osiem przebywającej w obozie Lesznowoli. Sprawdzając informacje o obozie w Lesznowoli niemal natychmiast trafiam na książkę dziennikarki Ekateriny Lemondżawy, uciekającej z Gruzji przed służbą bezpieczeństwa – Nr 56. Pamiętaj nazywam się Ekaterina. Czytaj dalej Nr 56. Pamiętaj nazywam się Ekaterina

Dom ptaków

Ludzie nie za bardzo dostrzegają inne zwierzęta, ponieważ siebie uważają za tak ważnych – dokładne opisanie ich zachowania postawiłoby je w zupełnie innym świetle.

Już wiem, że w najbliższych dniach sięgnę po “sagę Glassów” J.D. Salingera. Książki ważne dla mnie niezmiernie, do których wróciłem ostatnio tuż przed założeniem speculatio.pl. Będzie okazja o nich napisać, ze świeższym spojrzeniem.

To była myśl niemal od początku lektury Domu ptaków Evy Meijer, której esej o depresji ukazał się w naszej serii Biała Plama. Tym razem inny wydawca i zupełnie odmienna rzecz. Ascetyczna proza, w której pozornie nic się nie dzieje. Nie mam pojęcia czemu skojarzyła mi się z nowelami Salingera, ale to przekonanie było dojmujące. Urywki z życia  dziewczyny zakochanej w muzyce i ptakach. Bez popisów erudycyjnych, bez ekwilibrystyki słownej, prosty, spokojny język pełen wyczulenia na świat. Historia rodziny, w której jest sporo niedopowiedzeń, tajemnica. Tylko czy na pewno? Czytaj dalej Dom ptaków

Skóra. Witamy uchodźców

Minuty. Reportaże o starości Izy Klementowskiej, to książka, którą podsuwałem wielu osobom. Jedna z najważniejszych i najmocniejszych książek ostatnich lat i chyba dotychczas nie spotkałem nikogo, na kim nie zrobiłaby wrażenia, zwłaszcza, że pierwszy rozdział realnie zatyka dech w piersi.

Teraz miałem tak samo znów przy pierwszym rozdziale nowej książki – Skóra. Witamy uchodźców. Mieszał mi trochę w głowie. Irytowałem się, że autorka pisze tak niejasno, że nie wiadomo, czy opisuje więzienie w Evin w Iranie, czy obóz dla uchodźców w Lesznowoli w Polsce. Nie byłem w stanie w to uwierzyć, dopuścić do siebie. Czytaj dalej Skóra. Witamy uchodźców